Rozdział 2

19 1 0
                                    

- Nic z tego nie rozumiem Aron - powiedziała Victoria do swojego przyjaciela

- Ja też nie. Przecież nigdy nie czytałaś żadnych ksiąg z zaklęciami. No a używanie magii bez różdżki to podobno ciężka sztuka.

- W mojej rodzinie nie było czarownic od trzech pokoleń a ostatnia była bardzo słaba. No ale przynajmniej była uczona tego że jest czarownicą. I jeszcze ten naszyjnik ze zdjęciem. Nie wiem kto na nim jest ani co oznacza ten cytat...

- To po angielsku jest. Moja mama potrafi trochę angielski może pomoże.

- Sprawdźmy haha najwyżej pójdziemy do nauczycielki. - zaśmiała się

Aron wyszedł z pokoju i zszedł na dół do salonu. Usiadł na sofie obok matki.  

- Mamo bo ty znasz angielski. Przetłumaczysz to? - pokazał jej tył zdjęcia

-"Wszystko sprowadza się do odwagi i szybkiego myślenia ..." cytat pewnego sławnego faceta. Niestety nie pamiętam jak się nazywał. Ale był nadzwyczajny. 

- Co masz na myśli mówiąc nadzwyczajny?

- Czarodziej który pokonał innego czarodzieja. Nie znam szczegółów bo jestem "mugolem" jak to mówią czarodzieje. Twój ojciec za to jest czarodziejem na pewno on wie.

-  Dzięki mamo. Jak tato wróci to powiedz żeby do mnie do pokoju wstąpił.

Aron wchodząc po wielkich krętych schodach zauważył Victorie. Podsłuchiwała ona ich rozmowę. Cały czas siedziała na piątym schodku i co jakiś czas wychylała głowę z za poręczy.

- Podsłuchiwałaś? - zapytał z niezadowoleniem Aron

- NIEEEE no coś ty. Ja? Szukałam tylko łazienki w końcu zawsze spotykaliśmy się tylko w szkole lub u mnie. - próbowała wmówić chłopakowi swoją "niewinność"

- Dobra czyli słyszałaś?

- Odrobinę wszystko- uśmiechnęła się niezręcznie - prócz cytatu 

- Chodź na górze ci powiem.

Przyjaciele wrócili do pokoju i usiedli na granatowym dywanie. Pokój Arona był dosyć spory jak cały dom. Na przeciwko wejścia stało łóżko, po prawej meblościanka na której stał telewizor oraz kanapa, po lewej stało biurko i szafka na książki do szkoły.

-" Wszystko sprowadza się do odwagi i szybkiego myślenia " interesujące. Czy to coś sugeruje?

- Żebyś zaczęła myśleć - mruknął zniesmaczony Aron 

- Aj nie wkurzaj się byłam ciekawa. Wracając do tematu musimy dowiedzieć się kim jest facet ze zdjęcia.

- Zapewne tym który wymyślił ten cytat. - oddał jej zdjęcie - Idziemy na dwór? Może poszukamy tego typa?

- Niestety muszę wrócić do domu przed 18. Felicja mi kazała ehh... Ale jutro czemu nie.

- No spoko. Odprowadzę cię do drzwi.

Zeszli po wielkich schodach i weszli do przepełnionego bielą pokoju.  Victoria ubrała buty, pożegnała się z Aronem i wyszła. Droga powrotna do domu łączyła się z drogą na łąkę dzięki czemu mogła sprawdzić czy tajemniczy mężczyzna powrócił. Ku jej szczęściu faceta nie było i mogła spokojnie wrócić. Jednak trochę się spóźniła z wyjściem od Arona, nawet bardzo. Szybkim i energicznym krokiem ruszyła do domu. Gdy dotarła do drzwi delikatnie je otworzyła. Chciała wejść nie zauważona by uniknąć kłótni z Felicją no i matką. Wczołgała się po ciemku po schodach do pokoju. Otworzyła drzwi i weszła zamykając. Ciemny pokój oświetlał księżyc w pełni na bezchmurnym niebie dzięki któremu nie zabiła się przy podchodzeniu do okna. Za oknem było drzewo którego gałąź sięgała do pokoju. Była na tyle gruba że dziewczyna mogła usiąść. Przebrała się w piżamę i wskoczyła pod kołdrę by pogrążyć się w śnie... 

Przed jej oczami stanął tajemniczy mężczyzna, którego spotkała wcześniej. Na twarzy miał srebrną maskę. Nachylił się do węża i mówił dziwnym językiem. Nagle pojawiła się ciemność którą przeszył zielony płomień i krzyk " Avada Kadavra". Ciemność zmieniła się w uśmierconego jelenia na środku łąki. Znów zapadła ciemność a w niej słychać było krzyki jakby młodej dziewczynki. Po krzykach ukazał się obraz uciekającej dziewczyny z zakrwawioną ręką. Na końcu snu dziewczyna dostała zaklęciem  Ascendioi upadła na ziemię.

W tym momencie Victoria przebudziła się przestraszona. Sięgnęła po notatnik i zapisała cały sen a do pokoju weszła jej siostra w postaci psa.

- Co się tu działo? Czemu krzyczałaś ? Cała  spocona jesteś idź się umyć.

- Miałam koszmar. 

Pies położył się na łóżku obok niej.

-  O czym?

- Nie ważne. Znasz może tego mężczyznę ? - powiedziała dziewczynka wyciągając zdjęcie z wisiorka na szyi.

- Harry Potter ! Nasz przodek. Najsławniejszy czarodziej na ziemi. Przeżył zaklęcie Avada Kadavra, pokonał Lorda Voldemorta i ocalił Hogwart - szkołę magii i czarodziejstwa w której się uczył.

- Czemu nikt o nim nie wspominał? 

- Bo to było 10 pokoleń temu. Wszyscy którzy widzieli całe zajście nie żyją. A w reszcie pokoleń byli tacy którzy wątpili w prawdę tego wydarzenia. Człowiek który jest naszym władcą dzisiaj nie wierzy w to że Voldemort się odrodził a Harry Potter go pokonał dlatego każdy kto będzie głosił według niego nieprawdę zostanie ukarany śmiercią. Dlatego nikt nic nie mówi na jego temat od wielu lat a wiedzą tylko czarodzieje sławnych rodzin w tamtejszych czasach których przodkowie się zetknęli bliżej z Harrym.

- Długa historia

- Jest o wiele dłuższa  niż ci się wydaje. Zginęło wiele osób w tej walce. Harry zaś umarł z nieznanych przyczyn. 

Siostra wyszła z pokoju i wrócił do siebie. Victoria zaś wzięła ubrania z szafy i poszła do łazienki. Umyła się i przebrała a następnie zeszła do kuchni zjeść śniadanie. Gdy zjadła zadzwoniła z telefonu matki do Arona by umówić się z nim po wiśnią japońską. Wybrała się na miejsce jako pierwsza dlatego miała czas by poobserwować na kocu zwierzęta wokół niej. W którymś momencie jednak usnęła i obudził ją dopiero Aron.

- Wstawaj śpiochu! Czemu leżysz na trawie a nie na kocu?

- Co? Ja przecież nie leże na ... A no faktycznie. Jakim cudem spałam i to nie na kocu tylko na trawie. Pamiętam że weszłam na drzewo by poobserwować zwierzaki. I teraz to że mnie obudziłeś. Nie wiedziałam że poszłam spać. Sama przecież bym nie poszła spać na gołej trawie.

- Może spadłaś i zemdlałaś.

- Albo coś lub ktoś mnie zrzucił.

- JASNE bo każdy ma marzenie by cię zrzucić z drzewa - powiedział sarkastycznie Aron

- Kto to wie haha Ale miałam dzisiaj sen w którym chyba była wzmianka o mnie. Uciekałam przed kimś i krzyczałam. 

- Przed kimś mam rozumieć przed facetem z wczoraj?

- Tak. Widziałam jak gadał z wężem. Miał maskę na twarzy. I zaklęcie rzucił. Uśmiercił jelenia którego ostatnio próbował zabić. Wydaje mi się ,że ktoś się na mnie uwziął. Może ten który chciał zabić mojego przodka. A właśnie nie mówiłam ci. Wiem kto jest na tym zdjęciu.

- Ja też wiem. Harry Potter

- Harry Potter był moim przodkiem wiesz?


Victoria i Mistyczne StworzeniaWhere stories live. Discover now