Minął tydzień od nieudanej potyczki rodzinnej w dziedzinie magii. Kuzynostwo oraz dziadkowie wrócili do domów od razu po zakończeniu zawodów. Matka Victorii skonfiskowała jej wszystkie księgi oraz notatniki jej ojca, który pracuje w ministerstwie magii przez co nie przesiaduje w domu za często. Zabrała również różdżkę i odcięła od wszelkich źródeł magii. Victoria przez ostatni tydzień siedziała sama w pokoju rozmyślając nad ostatnimi zdarzeniami podczas turnieju.
- Skamieniała ręka, zaklęcie torturujace rzucone przez atrapę przeciwnika, skaleczone drzewo, walka pomiędzy rodziną, sojusz z finnem. Co się ze mną wyrabia do licha?
Firanki w oknach dziewczyny zaczęły się poruszać poprzez wiatr. Gałąź tworząca huk rosnącego obok drzewa przestraszył dziewczyne. Wiatr zdmuchnął jej ciemne włosy z twarzy. W jej oczach przemawiał się strach A budzący grozę szum firan stwarzał przeraźliwą atmosferę. Victoria wstała z krzesła i podeszła niepewnie do okna. Na gałęzi drzewa ujrzała sowe o kolorowych teczówkach w oczach i jednym piórem na ogonie. Zwierzę ani drgnęło. Jedynie spojrzała na dziecko z obojętnością i wróciła do wpatrywania się w lśniący księżyc. Jego światło dodawało jej tajemniczości i piękna. Victoria obejrzała się za siebie spoglądając na drzwi. Cicho pod nosem zaczęła szeptać do sowy.
- Kim jesteś? Chciałaś mnie wystarczyć? - zażartował dziewczyna wyciągając rękę by przegonić natarczywe zwierzę. Ono jednak udziobało ją w rękę. Szybko złapała się za nią i syknęła z bólu.
- Ała - popatrzyła groźnie na sowe.
- Uhuhuhu słaba zawodniczka- powiedziała sowe I odleciała w stronę gwiazd.
- STÓJ! Gdzie lecisz?! - krzyknęła Victoria do odlatującej sowy. Ta jednak nie wróciła się. Dziewczynka oparła ręce o parapet a głowę na dłoniach i zaczęła przyglądać się niebu. Było piękne granatowe A na nim iskrzyły się gwiazdy. Dziewczyna zamyśliła się. Przed jej oczami ukazał się obraz małej dziewczynki siedzącej na kamiennej ławce w parku. Po chwili zbliżył się do niej mężczyzna i podszedł do małego domku na wsi. Zapukał I podał rękę kobiecie która wyłoniła się z za drzwi. Dziewczynka weszła do środka lekko popychana przez faceta. Nagle drzwi sie zatrzasnęły. W tym momencie Victoria obudziła się w swoim łóżku.
- Gdzie ja jestem? - rozejrzala sie wokół- ufff to tylko mój pokój. Czyli to wszystko to był jeden wielki sen.××××××××××××××××××××××××××××××××
- I wtedy się obudziłam- skończyła zwierzać sie Aronowi.
- Dziwny sen. Znasz te osoby?
- Nie... choć w sumie jakby się tak zastanowić. Ta kobieta za drzwiami przypomina mi moją mamę. A ten dom przypomina nasz stary.
- A ten mężczyzna? Jego kojarzysz?
- Nie. Totalnie nie. Nigdy go nie widziałam.
- A Dziewczynkę?
- Kojarzę Ale nie wiem kim ona jest.
- Ach ty to masz przygody w tych swoich snach. Zazdroszczę.
- Idziemy na łąkę? Jest takie pięknę słońce.
- No możemy
Dzieci zbiegły na parter domu i ubrały buty. Szli polną ścieżką ku zachodzącemu powoli słońcu. Nadal temperatura nie spadała pomimo zachodu. Weszli na łąkę i skierowali sie w stronę małego jeziorka. Victoria usiadła na kawałku trawy obok kąpieliska. Aron zaś nachylił sie delikatnie nad wodą i nabrał jej trochę do rąk. Obrócił się w stronę przyjaciółki i ochlapał nią. Dziewczyna automatycznie wstała i pobiegła za drzewo. Z za niego wyciągnęła butelkę napełnioną deszczówką i ruszyła w Pogoń za Aronem. Oblała go kilka razy wodą aż nagle wodą w butelce zamarzła, niebo poszarzało I zrobił się zimno. Przyjaciele zaczęli cofać się do tyłu aż w końcu oparli się o siebie plecami.
- Victoria? - wyszeptał przerażony Aron
- hm?
- Czy-czy wiesz co tu się dzieje ?
- Nie za bardzo.
------------ --------------- ----------
HEJKA! Mam nadzieje że podoba wam się ten rozdział ? Chcecie kolejny?😘
YOU ARE READING
Victoria i Mistyczne Stworzenia
Fantasy14 letnia Victoria Somerwell mieszka na krańcu małego miasta. Od kilku lat miała nauczanie indywidualne w swoim domu. Przyjaźni się z Aronem- kolegą z sąsiedniej ulicy. Pewnego dnia zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Przyjaciele razem próbują rozwi...