Rozdział 1

12 1 0
                                    


- Piękny poranek - powiedziała Felicja do swojej siostry Victorii.

- Bardzo. A właśnie powiesz mamie że będę na łące? - zapytała Victoria 

- Jasne. Ja też dzisiaj wychodzę ale około 18 więc wróć do tego czasu bo mama mnie zamorduje jak wrócisz a mnie nie będzie- uprzedziła Felicja.

- Okey to idę - powiedziała Vicky i wzięła ze stołu koszyczek. Wpakowała do niego trochę ciasteczek, bułek oraz wodę. Wyszła z domu kierując się prosto na zieloną i tętniącą życiem łąkę obok zaczarowanego lasu Magella von Albusa- założyciela pierwszego zakonu o nadnaturalnych zwierzętach. Dziewczynka radośnie skakała dróżką. Gdy dróżka skończyła się, zbiegła z pagórka. Na poboczu łąki rosło wielkie drzewo wiśni japońskiej ,która jako jedyna z gatunku kwitła latem. Pod nim leżał mały kocyk w różnokolorowe kwiaty. Cała łąka kwitła i tętniła naturalnym życiem. Victoria doszła do drzewa i usiadła na kocyku. Rozłożyła przygotowane wczoraj jedzenie na pniu jednego z ściętych drzew. Wokół niej latały barwne motyle, z krzaków wylatywały młode ptaszki a wiatr delikatnie poruszał trawami. Dało się słyszeć szum fal małego jeziorka  nieopodal drzewa. Victoria zaczęła jeść ciasteczka z kawałkami orzechów laskowych. Z drzewa zbiegły wiewiórki, które wyczuły jakie przysmaki tym razem przyniosła dziewczynka.

- Chcecie trochę ?- wyszeptała patrząc w kierunku zwierząt. Te zaś zbliżyły się do niej i powoli zaczęły skubać ciastko, które trzymała Victoria. Ewidentnie nie bały się jej w końcu przychodziła tutaj od początku lata i zawsze coś im dawała. Zbudowała im również domek z drewna na zimę pełen miękkich i ciepłych materiałów. Zapewniła im również pożywienie na wszelki wypadek. Przymocowała domek na jednej z gałęzi drzewa. Zrobiła to rok temu i widocznie wiewiórki dobrze ją zapamiętały. Po zjedzeniu ciasteczka wiewiórki wtuliły się w sukienkę młodej dziewczyny, która w dalszym ciągu delektowała się przysmakami.

Po udanym posiłku położyła się na kocu i zamknęła oczy. Wiewiórki zaś przeniosły się by figlować na drzewie między kwiatami wiśni. Nagle poczuła zimny powiew wiatru którego nigdy nie poczuła na łące oraz mocne światło padające prosto na jej zamknięte powieki. Podniosła się do pozycji siedzącej i dopiero otworzyła oczy. Niebo zachmurzyło się. Z ciemnego lasu mieszczącego się naprzeciwko łąki wystawała jakaś część ciała. Nie ludzkiego lecz zwierzęcego. Zwierze stało dostojnie. Było połączeniem łani oraz jelenia ( brzmi jak obojnak ale ciii ) z wielkim tęczowym porożem mieniącym się. Futro z daleka wyglądało na połączenie brązu oraz białych plam tu i ówdzie. Widać było, że zwierz nie był zwykłym mieszkańcem tej planety. Dziewczynka przyglądała się istocie z wielką uwagą. Następnie powoli sięgła bo notatnik w którym notowała każdą rzecz, istotę, roślinę i zjawisko wydawające się inne niż wszystkie. Naszkicowała zarys jelenia i pokolorowała jego rogi na różne kolory. Opisała go słowami pod spodem. Nie zostawiła go jednak bez nazwy. Na górze kartki napisała " Eritque arcus advena" co po polsku oznaczało " "Tęczowy Przybysz". W pewnym momencie zwierze wydało się spięte. Stanęło w bezruchu a poroże zgasło. Odwróciło łeb w głąb lasu. Coś je spłoszyło więc wybiegło z lasu na łąkę a za nim stado. On był największy i najbardziej rzucał się w oczy. Reszta również miała piękne poroże lecz w jednym fioletowym kolorze. Za stadem wybiegł człowiek. A raczej coś na jego kształt. Skórę miał bladą a na plecach ciemno zieloną pelerynę. Dziewczyna nie widziała twarzy tego człowieka. W ręce trzymał kij w kolorze drewna japońskiej wiśni pod którą siedziała Victoria. Spojrzał w jej stronę przeszywając ją hipnotyzującym zielonym wzrokiem. Oczy świeciły mu się jak szafiry. Jego wzrok wrócił na "jelenie". Delikatnie pomachał w stronę największego różdżką i pod nosem wypowiedział zaklęcie. Z różdżki wypłynął zielony jak jego oczy strumień magii. Czarnej magii. Nie udało mu się jednak trafić w jelenia którego obrał za cel. Trafił w jakąś młodą łanię biegnącą obok. Zwierze upadło. Dziewczynka patrzyła na wszystko ze strachem w oczach. Strach ją sparaliżował. Jednak widząc jak mężczyzna zabija bezbronne zwierze coś ją tknęło. Wstała z niezadowoloną miną z koca i biegła w jego stronę. Dobiegła na miejsce i stanęła 5 metrów od niego. Złapała z nim kontakt wzrokowy. Jej błękitne rozzłoszczone oczy wpędziły faceta w zaniepokojenie. Wystawiła prawą rękę do przodu.

-Ascendio ! - wykrzyczała. Coś odrzuciło różdżkę oraz jej właściciela. Upadł na ziemię i wystraszony wstał podnosząc różdżkę z ziemi. Dziewczyna ponownie skierowała rękę w jego stronę i wypowiedziała inne słowa

-Baubillous Avis ! - Obok mężczyzny trafił piorun, który podpalił ściółkę na której stał a wokół niego zaczęły fruwać ptaki. Dziobały go i drapały pazurami. Jednak po chwili facet użył różdżki i zniknął.

 Ptaki rozleciały się na cały las.Victoria opuściła rękę i rozluźniła ciało. Lekko zdyszana rozejrzała się. Niebo znów przeszyło słońce a chmury zniknęły. "Jelenie" też znikły prócz łani trafionej przez mężczyznę. Podeszła do niej i spojrzała na nią uważnie.

- Biedactwo - wyszeptała i posmutniała. Uklękła przy niej, położyła jej głowę na swoich kolanach i zaczęła głaskać. 

- Cum regeneratur - przejechała ręką po brzuchu zwierzaka. Łania otworzyła oczy szeroko i energicznie wstała z kolan dziewczynki. Pobiegła w stronę jeziorka, znikając za krzakami. Po chwili jednak wróciła do dziewczynki. Z daleka Victoria widziała że łania ma coś w pysku. Podeszła do niej bliżej i wyciągnęła rękę. Łania zaś położyła jej na ręce mały, lekko zardzewiały, srebrny naszyjnik z zawieszką złotej księgi. Zwierze po odwdzięczeniu się za pomoc uciekło z łąki do lasu a dziecko wróciło na swój kocyk i zaczęło opisywać co się dzisiaj wydarzyło. Nigdy nie potrafiła rzucać zaklęć ani nic. Nie przejawiała nawet takich zdolności a co dopiero znać zaklęcia.

- Jak ja to zrobiłam? - powiedziała patrząc na swoją prawą rękę. Trzymała w niej wisiorek od łanii. Wzięła go w dwa palce i otworzyła zawieszkę. W niej było jakieś stare zdjęcie mężczyzny, wyciągnęła je i obejrzała uważnie. Z tyłu zdjęcia był widoczni napis ""Everything comes down to courage and quick thinking...". Cytat należał do osoby przedstawionej na zdjęciu to było pewne. Dziewczynka skrzywiła się lekko- Co to znaczy?




Victoria i Mistyczne StworzeniaWhere stories live. Discover now