7.

8.1K 223 34
                                    


Czy ja zawsze muszę mieć takiego pecha..-westchnęłam i zaczęłam biec ile sił w nogach.

Pobiegłam jak najdalej od niego aby mnie nie zauważył. Zerknęłam szybko za siebie, nikogo nie było. 

Kiedy wybiegłam za ogrodzenie usłyszałam za sobą tylko krzyki i wyzwiska Lucka do reszty chłopaków. Chłopcy biegli szybko ale nie na tyle aby mnie dognić. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech.

Powoli brakło mi już sił w nogach, ale się nie poddawałam bo wiedziałam, że to może być jedyna szansa na ucieczkę z tego paskudnego miejsca.

Przed sobą miałam olbrzymi, gęsty las, w którym można było się ukryć i przeczekać gdyby nie to, że raptownie padłam na ziemię z ogromną siłą.

-Jeśli jeszcze raz spróbujesz nam uciec, to uwierz mi, wtedy już nie będę taki miły- mówił twardym i donośnym tonem Luck.

-Jasneee-krzyknął mi do ucha gdy nie uzyskał żadnej odpowiedzi.

Wystraszona kiwnęłam tylko głową gdyż nie miałam odwagi się odezwać. Luck zaśmiał się głośno i poklepał mnie po tyłku, przez co zaczął mnie trochę piec.

-Grzeczna dziewczynka.

Kiedy wróciliśmy do domu blondy zaprowadził mnie do swojego pokoju. Rozejrzałam się po nim i zauważyłam, że zniknęły klamki w oknach, uśmiechnęłam się krzywo, co zauważył Luck.

-Co boisz się, że znowu Ci zwieję- zaszydziłam, na co chłopak nic nie odpowiedział tylko z gniewem w oczach się na mnie spojrzał. Gdyby ludzki wzrok mógłby zabijać właśnie byłabym martwa. Luck podszedł bliżej mnie.

-Myślałem, że nie będziesz tak lekko myślna i już nie będziesz uciekać... Nie lubię karać, ale za to co zrobiłaś należy Ci się nauczka, aby więcej nie wpadł Ci taki głupi pomysł do tej twojej ślicznej główki -moje oczy się rozszerzyły, gdy ściągał z siebie biały T-shirt.

-Nie ma mowy.. -Kręciłam głową, próbując wydostać się z pokoju, lecz drzwi były zamknięte. Momentalnie przestałam oddychać.

-Ćśś.. -chłopak uśmiechnął się złośliwie i zakneblował mi swoją koszulką usta.

Próbowałam się wyszarpać chłopakowi, ale na marne. On trzymał mnie mocno, zawiązał koszulkę z tylu głowy i unieruchomił ręce. Usiadł na dywanie i położył mnie na swoich kolanach. 

-Jak będziesz spokojna, będzie mniej bolało -szepnął mi do ucha po czym lekko je przygryzł i zassał. Starałam się powstrzymać szloch, który cisnął mi się na usta. 

-Zostaw mnie..-jęknęłam głośno, choć mój głos był stłumiony przez koszulkę.

-Morda -Warknął, po czym jego dłonie wkradły się pod mój brzuch i zaczął ciągać moje dresy.

Zaczęłam się szarpać co jeszcze bardziej go wkurwiło.

-Przestań się kurwa ruszać, bo tylko pogarszasz swoją sytuacje -syknął, biorąc mój pośladek ściskając go mocno. Drugą ręką sunął czubkami palców po wewnętrznej stronie ud, co wywołało u mnie gęsią skórkę.

-Przypomnij mi, ile masz lat -powiedział po chwili.

-A na ile wyglądam? Na szesnaście?-prychnęłam, na co chłopakowi się to nie spodobało i uszczypnął mnie w pośladki.

-Ile masz lat?-powtórzył pytanie cedząc przez zęby. Jego palce były coraz bliżej mojej łechtaczki.

-Osiemnaście -powiedziałam poddając się.

-Cudownie - mruknął mi do ucha, głaszcząc mój pośladek po czym z głośnym trzaskiem go uderzył. Krzyknęłam na całe gardło, zamykając oczy. Próbowałam  powstrzymać łzy aby nie dać kutasowi satysfakcji ale się nie udało.

-Masz osiemnaście lat, a więc tyle razy dostaniesz klapsów, a później przyszykowałem coś specjalnego -powiedział z uśmiechem na twarzy.

-Jeden masz już za sobą, jeszcze siedemnaście. Masz liczyć ze mną. -mówił uderzając ponownie mój tyłek.

Płacząc odliczałam z nim ten koszmar. Plask za plaskiem i ten okropny ból chciałam aby to już się skończyło. Czułam, że jutro będę miała siniaki i purpurowe ślady.

Gdy blondyn skończył, nie czułam moich pośladków, nie miałam siły nawet się ruszać.  Były one całe odrętwiałe i czerwone, każdy ponowny dotyk sprawiał mi niemiłosierny ból. Na podłodze zrobiła się kałuża od moich łez.

-Mam na dzieję, że to przemówi Ci do rozumu i więcej już nie uciekniesz. -mruczał do mojego ucha.

-A teraz przyjemniejsza część twojej kary- mówił dalej kładąć swoje długie palce miedzy nogi i głaskał moja kobiecość. Zacisnęłam zęby.

-Jesteś mokra..  więc moje klapsy Cię podnieciły - szeptał mi do ucha lekko je ssać, po czym wbił ostro dwa palce we mnie i zaczął nimi poruszać we wszystkie strony. Zachłysnęłam się powietrzem.

- O tak.. chciałabyś dojść, co nie? Podoba Ci się?-mruczał 

Kiedy nagle zrzucił mnie z swoich kolan i uderzył mocno w policzek.  Po chwili odwiązał koszulkę.

-Niestety to ma być dla Ciebie kara a nie przyjemność, klękaj - ryknął na co się zlękłam.

-Nie chce -wyszeptałam 

-Zamknij się jeśli nie chcesz, aby coś Ci się stało w te piękne usteczka. -złapał mój podbródek w dłoń i przejechał kciukiem po mojej dolej wardze, na co uderzyłam jego rękę.

-Nie radze się stawiać, po tym co już rozbiłaś.


Będziesz MojaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz