Wille znajdujące się w tej dzielnicy, były przepiękne. Ślicznie zdobione, o imponujących rozmiarach. Z całą pewnością niewielu mogło poszczycić się takim luksusem. Piękne ogrody i fontanny, służący krzatający się po dobytkach. Czyste niebo rozświetlało ten wspaniały krajobraz. Nie przyszedłem tu jednak, by podziwiać widoki. Moja misja była zdecydowanie ważniejsza niż to.
Na rynku niosła się wieść o zapowiedzianym na dzisiejszy wieczór "Freak Show" - pokazy dziwolągów. Miałem zamiar udać się tam, jednak nie dla rozrywki, tylko po to by nawracać i przypomnieć o Przywilejach i Obowiązkach Krwi. A zwłaszcza o obowiązkach. Wszelkie tego typu pokazy były gorszącym i paskudnym zwyczajem. Cała ludzkość krwawi w kolorze czerwieni. Garbaci, karły, niesprawni na umyśle też. Dlatego też powiniśmy się łączyć i pomagać sobie w dążeniu do perfekcji egzystencjalnej.
Zaszedłem do karczmy "La Licorne" znanej ze swojego prestiżu i wysokich cen. Wejść mógł każdy, zostać niekoniecznie. Żebraków, kaleki i wszelkich inny ludzi, wyglądających na plebs brutalnie wyrzucano. Jako, że byłem dość zadbany a i pieniędzy miałem dość, to udało mi się pozostać w La Licorne. Wino, które zamówiłem, kosztowało mnie praktycznie wszystko, co miałem przy sobie, ale pieniądze to i tak tylko rzecz drugorzędna.
Zauważyłem pewnego mężczyznę pochylonego nad tajemniczymi mapami oraz księgą. Zawiesiłem na nim oko. Był bardzo skupiony, od czasu do czasu tylko brał kęs zamówionego przez siebie jedzenia.
Podszedłem do niego, zabierając ze sobą butelkę wina. Stanąłem przed jego ławą.
- Czy nie przeszkadza ci, to, że usiądę z tobą? - zapytałem.
Poderwał wzrok na mnie. Zmarszczył nos, mrużąc oczy. Jego wzrok nie był w najlepszej kondycji. Choć i tak lepszy, niż ślepota Cyrila, który poruszał się tylko dzięki swojemu niezwykłemu zmysłowi słuchu. Mówił mi, że kiedy stuka drewnem o ziemię, to słyszy budynki i ludzi obok niego. Niezwykłe są stworzenia mej Pani.
- Siadaj nieznajomy, jednak zapewniam, że jeżeli spróbujesz mnie okraść, to skończysz przy pręgierzu szybciej niż myślisz. - mruknął z zaskakująco figlarnym tonem jak na treść jego wypowiedzi.
Usiadłem przed nim i przyjrzałem się bliżej mapą. Linie proste i punkty. Czyżby zajmował się geometrią?
- Kim jesteś? W moich kręgach nie godzi się pić z kimś bezimiennym.
- Mericjo z Dalfiny.
- Toż to kawał drogi stąd!
- Tak, to prawda. Jednakże, jak ciebie zwą?
- Zübariasz. Od kolebki mieszkam w Klarencji. Zajmuję się sprawami niebieskimi. Zapisuję wszelkie nietypowe zjawiska wśród gwiazd oraz ich typowe skupiska i znaczenie. A ty czym się zajmujesz? Co cię sprowadza do tego miasta?Wziąłem łyk czerwonego wina i polałem mojemu towarzyszowi. Zamyśliłem się przez chwilę nad odpowiedzią.
- Można powiedzieć, że uczę prawdy. - odrzekłem krótko.
Astrolog rzucił mi pytające spojrzenie oraz kiwnął, bym kontynuował.
Przedstawiłem mu prawie wszystko, o czym powiedziała mi moja Pani. Słuchał mnie uważnie, wciąż robiąc dziwną minę. Najwidoczniej taki był jego "tik". Gdy zakończyłem moją opowieść, Zübariasz mlasnął niespokojnie i rozejrzał się po bokach.
-Chodź - burknął.Mężczyzna zabrał swoje rzeczy z ławy i wyprowadził mnie z karczmy. Szedłem posłusznie za nim. Zaprowadził mnie do jakiegoś zaułka, gdzie nie było żywej duszy. Rozejrzał się jeszcze raz we wszystkie strony, a gdy upewnił się, że nikogo nie ma, spojrzał mi głęboko w oczy.
- Czy rozumiesz, że to, co mówisz, to herezja? Że zapłacisz za to życiem?
- Nie masz racji, Zübariaszu. To, co mówię to szczera prawda, nie głupi wymysł. Moim zadaniem jest sprawić, by ludzie w końcu uwierzyli w moc mojej Pani.
Położył dłonie na moich ramionach. Przybliżył się i szepnął:
- Jesteś inteligentnym człowiekiem Mericjo, widziałem to w tym jak opowiadałeś o swoich przekonaniach oraz w tym jak spójne było twoje. Wyznanie. Ale zabiją cię za to. Jestem pewien, że zdajesz sobie z tego sprawę.
- Moja Pani ma mnie w opiecie. Nie pozwoli bym zginął, nim jej polecenia nie zostaną wykonane. Dlatego strach przed śmiercią w moim wypadku jest absurdem.
Astrolog pokręcił głową zaciskając wąskie, różowe wargi. Potrząsnął mną nieznacznie, dając mi znak, bym poddał się w swojej misji, ale dalej stałem prosto.
- Jesteś uparty jak osioł, młodzieńcze. Jednakże, nie obawiaj się. Nie powiem o twoich dziwactwach nikomu, więc jeżeli ktoś się o tym dowie, to z twojej winy.
Zaskoczyła mnie troska Zübariasza. Tylko rozmawialiśmy, a on tak bardzo obawiał się mojej śmierci. To miłe, ale zbędne. Ona nie pozwoliłaby mi umrzeć. Jeszcze nie.
Chwilę później wracaliśmy już w stronę bogatej dzielnicy. Nie rozmawialiśmy ani dłużej o mojej prawdzie. Zübariasz opowiadał mi o swoim życiu i karierze. Układał horoskopy i zapisywał wszelkie zajścia na niebie. Z dokładną datą. Poprosiłem go o sprawdzenie układu gwiazd dwadzieścia lat temu, w dniu urodzin mojej Pani. Zgodził się to sprawdzić. Później zaproponował, bym przyszedł do niego wieczorem, ale odmówiłem. Miałem już inne plany na ten wieczór, który zbliżał się z prędkością cwałującego konia. Pożegnałem mojego nowego przyjaciela przed jego domem, który był piękną, zadbaną willą. Doszedł do tego sam. Kosztowało go to wiele upokorzeń, łez i trudu, ale w końcu osiągnął spokój i swój cel. Jego życiorys jest przepięknym przykładem na to, że osiągnięcie celu jest warte każdej ceny. Nawet tej, która wydaje się nas przerastać.Wróciłem do karczmy, co miałem jeszcze chwilę czasu do rozpoczęcia pokazu dziwolągów. Postanowiłem napisać list do mojej ukochanej Pani, by opowiedzieć jej o moich sukcesach i przeżyciach oraz zapytać o samopoczucie. Wyciągnąłem zakupiony wcześniej pergamin oraz piuro z tuszem i zacząłem pisać. Opisywanie wszystkiego co się dotychczas wydarzyło tak mnie pochłonęło, że dosłownie straciłem rachubę czasu. Gdy spojrzałem za okno i ujrzałem słońce chylące się ku horyzontowi, przeszedł mnie zimny dreszcz. Zaraz się spóźnię!
Schowałem mój list i pognałem ku głównemu placowi, gdzie miało odbyć się Freak Show. Gdy zaszedłem na miejsce, pokaz już się rozpoczął. Zatrzymałem się przed bramą. Czekało na mnie bardzo trudne wyzwanie.
CZYTASZ
Heretyk
Historical FictionJak łatwo jest sterować ludźmi? Przy odpowiednich umiejętnościach to niemal żaden problem. Czy w świecie manipulacji jest miejsce na prawdę?