Rozdział 2

42K 2.2K 996
                                    

~ Skylar ~

Dwa miesiące wcześniej...

- Tak jak już mówiłam, po wstrząśnieniu mózgu nie ma już śladu, a rana na pani czole ładnie się goi, więc za jakiś tydzień będzie mogła pani przyjść do ściągnięcia szwów - informuje mnie lekarka.

Kobieta jest bardzo miła i prawdopodobnie za niedługo dobije pięćdziesiątki. W kącikach oczu pojawiają się jej kurze łapki, a między brwiami ma dwie głębokie zmarszczki. Musi dużo pracować.

- Nie widzę również żadnych przeciwwskazań, żeby miała pani dziś nie wyjść do domu - uśmiecha się, podnosząc na mnie wzrok znad wyników badań.

- Cieszę się - kiwam niewidocznie głową.

- Dzwonił już do nas pan Oldman - na sam dźwięk jego nazwiska przechodzą mnie nieprzyjemne ciarki. - Powiedział, że przyjedzie po panią około piętnastej.

Spoglądam na zegar, który wisi na ścianie na przeciwko mnie. Zostały jeszcze niecałe cztery godziny. Nie jest źle. Myślałam, że będę miała mniej czasu.

- A mogłabym dostać już teraz wypis? - pytam lekarki, modląc się w duchu, żeby nic nie podejrzewała.

Kobieta robi niezrozumiały wyraz twarzy, więc szybko dodaję, już wcześniej przygotowaną formułkę.

- No wie pani - posyłam jej mój najlepszy udawany uśmiech - jeśli go teraz dostanę, to gdy przyjdzie mój chłopak - to słowo ledwo przechodzi przez moje gardło - będziemy mogli od razu pojechać do domu, a nie czekać na jakiś świstek.

No albo jest jeszcze jedna opcja. Jeśli mi go przyniesie, będę mogła już teraz od niego uciec. Jak najdalej od niego. Bo to właśnie przez Colina Oldmana, inaczej znanego jako mojego "chłopaka", spędziłam cały cholerny tydzień w szpitalu.

- Ma pani racje - kiwa z uśmiechem głową. - Zaraz po niego pójdę.

- Dziękuję.

Gdy kobieta jest już za drzwiami, szybko schodzę z łóżka i pakuję swoje rzeczy do leżącej w kącie torby. Jeśli mam zrealizować swój plan, muszę się streszczać. Chowam wszystko, poza ubraniami, w które przebiorę się z tej nieprzyjemnej szpitalnej piżamy. 

Po chwili dochodzi do mnie stukanie obcasów z korytarza, więc zwinnym ruchem chowam torbą pod łóżko. Siadam na swoim poprzednim miejscu i przykrywam się kołdrą. W tym momencie drzwi do mojej sali się otwierają i ponownie wchodzi lekarka.

- Mam - unosi do góry teczkę dokumentów. - Zapisałam pani zalecenia, do których proszę się stosować i tak jak mówiłam, za tydzień proszę przyjąć do przychodni na ściągnięcie szwów.

- Dobrze, zapamiętam - kiwam głową.

- No to z mojej strony to wszystko, mam nadzieję, że szybko się ponownie nie zobaczymy- śmieje się.

- Też mam taką nadzieję - uśmiecham się, po czym żegnam się z kobietą i ta wychodzi z sali.

Według mnie, to chyba już nigdy się nie zobaczymy, bo za kilka godzin nie będzie mnie już w tym mieście. Co ja mówię? Nie będzie mnie nawet w pobliskim stanie.

***

- Witam Państwa, jest godzina trzynasta, czasu lokalnego. Za niedługo dojedziemy do naszego ostatecznego postoju w Los Angeles. Mamy nadzieję, że miło spędzili państwo podróż naszym autokarem - z głośnika nad moją głową rozlega się głos kierowcy.

Po sprawnym wyjściu ze szpitala, udałam się do swojego mieszkania po niezbędne rzeczy. Paszport, dokumenty, pieniądze, trochę ubrań, laptop i inne drobiazgi, które w najbliższym czasie będą mi potrzebne. Później poszłam do banku i zastrzegłam sobie wszelkie informacje, dotyczące wszystkich operacji, które będę dokonywać. Nie pozwolę, żeby Colin namierzył mnie w tak łatwy sposób, jakim jest lokalizacja wykonanej przeze mnie płatności.

Zanim uratujesz niebo - Już w sprzedażyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz