Rozdział 3

37.8K 2.1K 989
                                    

~ Daniel ~

- Widzisz Mikey, jednak ja jestem tym lepszy wujkiem. Nie śpię do południa, tylko się z tobą bawię. Nie bierz przykładu z wujka Daniela i nie pij alkoholu - głos Camerona dochodzi do mnie jak przez mgłę, ale ignoruję go i wtulam się jeszcze bardziej w poduszkę.

- Co tu robisz, Cam? - tym razem to głos Luke'a.

- Właśnie pokazuję małemu, że jestem lepszym wujkiem.

- A ten dalej śpi? - o popatrzycie, jeszcze Gabriel się zjawił.

- Tak to jest, gdy dzieci dobiorą cię do procentów - odpowiada ironicznie Luke.

Czy oni nie mogą urządzić sobie tej pogawędki gdzieś indziej? Ta poduszka jest naprawdę bardzo wygodna i mam zamiar jeszcze trochę na niej poleżeć, a te plotkary mi tak jakby przeszkadzają.

- Ale trzeba mu przyznać, słodko wygląda, gdy śpi - śmieje się Gabriel.

- Do Mike'a mu daleko - prycha mój przyjaciel.

Aha?

- Też chciałbym mieć taki tyłek - mruczy Camerom.

- Ach i te umięśnione plecy - dodaje Gabriel, teatralnym głosem.

Czy ktoś mi powiem, z kim ja żyją? Same pedofile i zboczeńcy, zaczynam się bać. A na dodatek biedny Mikey, musi tego słuchać. Co on sobie o nich pomyśli?

- I słyszycie to? - odzywa się Luke. - Ta piękna cisza, gdy się nie odzywa. Chyba ja nagram.

- Ej, a co znaczy ten napis na jego żebrach? - dopytuje Gab, zapewne ma na myśli mój tatuaż.

- Jesteś zbokiem, zostaw moją kurę - mruczę w odpowiedzi. Z mojego spokojnego snu już nici, dziękuję.

- O, nasz aniołek już się obudził - mówi słodkim głosikiem Luke, gdy odwracam głowę w ich stronę.

Cameron oparty o futrynę trzyma na rękach Mike'a, a za nim stoi Gabriel i mój przyjaciel. Wszyscy troje mają szeroki uśmiech i wpatrują się we mnie.

- Jak tam, główka boli? - szczerzy się szwagier Camerona.

- Pff.. myślisz, że po butelce wódki, będzie mnie bolała głowa? - prycham, podnosząc się do siadu i dopiero teraz zaczynam czuć.

Nie boli, ale kurwa, napierdala jak robotnik wiertarką udarową, w sobotę rano. W mieszkaniu obok, w ścianę przy twoim łóżku, która jest zrobiona z żelbetonu.

Więc podsumowując, ja, kurwa, umieram. 

- No to dobrze się składa, bo idziemy dziś pograć w kosza - mówi podniesionym głosem Cameron.

O tak, koszy jest moim najlepszym lekarstwem na kaca. Gdy gram, głowa przestaje mnie boleć i czuję się o wiele lepiej. Nie wiem jak to działa, ale tak się dzieje.Gdyby wybrali jakiś inny sport, to na pewno bym odmówił.

Ale póki co, na podniesiony głos Cameron, Mike zaczął się kręcić w jego rękach i... Nie, proszę cię mały, tylko nie...

Zaczął płakać. A właściwie, to się drzeć.

- Oj cichutko, Mikey - mówi łagodnym głosem Luke, biorąc synka z rąk bruneta. - Nie płakusiaj - kołysząc go w ramionach, odchodzi wgłąb korytarza.

Mój przyjaciel jest dobrym ojcem. Od samego początku, gdy mały się urodził, pomaga Tessie. Wstaje razem z nią w nocy, żeby ją wesprzeć. W dzień też stara się jak może. Ale on chyba tak już ma. Jeszcze zanim poznał swoją dziewczyną, zawsze pomagał Karen, swojej siostrze. Szczególnie wtedy, gdy Logan, jej synek, zachorował, a ten pojeb, Matt ją zastawił.

Zanim uratujesz niebo - Już w sprzedażyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz