02 | Wegańskie żarcie, wegańskie życie

1.5K 194 60
                                    

Moi przyjaciele zawsze zastanawiają się, czemu właściwie poszedłem na to przeklęte Prawo. Ja sam również przez długi czas nie byłem pewien tego wyboru - zdawało mi się, że w sumie do niczego się nie nadaję. Ostatnią klasę praktycznie przeleżałem pod trzema kocami, wychodząc spod nich tylko po kolejny deserek czekoladowy.

Na te wspomnienia kręci mi się w głowie. Przytyłem wtedy siedem kilo. Koszmar.

To nie tak, że przeleżałem ten czas, bo jestem zbyt leniwy. To też, ale, jak to moja mama określiła, miałem wtedy kryzys egzystencjalny. Hormony, no wiecie, dorastanie. Ryczenie do trzeciej nad ranem, zamawianie pizzy w co drugi piątek i wątpliwość, czy rzeczywiście opłaca ci się iść na studia, skoro jedyne co potrafisz, to narysować porządną, prostą kreskę na jednej powiece, ale przy drugiej oczywiście musisz coś spierdolić.

Mój ojciec twierdził, że jestem po prostu irytującym pedałkiem, małą dziewczynką, ale z penisem, i że najchętniej by mnie wydziedziczył, bo robi mu się aż żal, kiedy przypomina sobie, że jego rodzony, jedyny syn lubi w dupę i nigdy nie założy rodziny, a do tego jeszcze jest takim pasożytem, a ja za każdym razem musiałem go poprawiać, że tak naprawdę jestem bi.

Ale pewnego dnia, śpiąc z łyżeczką po budyniu (bo chyba nie z chłopakiem), natchnęło mnie. Właśnie wtedy, pierwszy raz po sześciu miesiącach, spojrzałem w swoje odbicie w lustrze i powiedziałem sobie, wyraźnie akcentując każde słowo: Pójdziesz na Prawo, Baekhyun. Pójdziesz na Prawo, wyrwiesz jakiegoś super gościa i będziesz żyć jak królewna.

No ale jak do teraz tylko to pierwsze się sprawdziło.

Dostałem się na prawo, jakimś cudem, Luhan też, jakimś cudem, ale nikt póki co nie chciał ugościć mnie w swoim sercu, a tym bardziej na swoim łóżku, na stałe.

Wpatrywałem się w plecy pana Parka i naprawdę chciałem, aby ten wykład już się skończył, bo musiałem natychmiast zadzwonić do Jongina. Opadnie mu szczęka. Gdy dowiedział się, że studiuję Prawo, jeszcze tego dnia gdy się poznaliśmy, prawie wygonił mnie z klubu - spanikował i zaczął wrzeszczeć, że on prawicy nie toleruje, a wręcz gardzi, i żadnych konfidentów w swoim klubie nie chce. A ja musiałem mu powoli tłumaczyć, wszystko od początku, chociaż była jebana druga w nocy, ja byłem spity, a on to już w ogóle.

Wielokrotnie wypominał mi, jakim debilem jestem, że poszedłem na Prawo. W sumie wszyscy mi to wypominali, no, może prócz Luhana, ale ja powtarzałem, że przecież i tak nie wiążę z tym przyszłości. Już mówiłem - moim jedynym planem na życie jest znalezienie bogatego chłopa.

I wcale nie łączę tego planu z panem Parkiem, ale, cholera no, wystarczyło jedno spojrzenie, a Jongin dosłownie zesrałby się w gacie. Przysięgam, znam go całkiem dobrze, pewnie sam chciałby trafić na wykłady z tak przystojnym wykładowcą. Ale może tylko pomarzyć.

Studenckie życie wiedzie mi się całkiem nieźle - no, może oprócz paru incydentów. Codziennie bacznie obserwuję Park Chanyeola, który pieprzy coś o czymś związanym z prawem (jego zajęcia są tak nudne, że czasami zapominam, co w ogóle studiuję, bo równie dobrze mogłaby to być historia sztuki albo matematyka kwantowa), codziennie chodzę do bufetu, by zjeść bezglutenowe taco.

Są takie dni, gdy po wykładzie mam ochotę pizgnąć się na łóżko i zasnąć. Zaczynam żałować, że pijam jedynie bezkofeinową kawę na odtłuszczonym mleku. Droga do mojego mieszkania dłuży się, jak czytanie Ulissesa, a paskudna pogoda niczego nie ułatwia. Moje pudrowe laczki grzęzną w niezidentyfikowanym błocie, a eyeliner, choć wodoodporny, rozmywa się wokół napuchniętych od braku snu oczu.

Wtedy to zamiast udać się na autobus (wciąż nie kupiłem nowego roweru), wyjątkowo nie odrzucam połączenia od Jongina i spotykam się z nim, jakbym wcale nie wstydził się pokazać z takim niedojebem gdzieś na mieście. Nie protestuję, gdy i Luhan postanawia się przyłączyć, może w ten sposób uda nam się zachować klasę w miejscu publicznym.

lick me, daddy | chanbaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz