XII

300 69 11
                                    


Siedział tam, utrzymując wzrok wlepiony w ekran telefonu, popijając powoli kawę. Dzisiaj również otaczał w ogół siebie jakąś dziwną tajemniczą aurę, przez którą można odnieść, by wrażenie, że chłopak jest smutny lub ogólnie negatywnie nastawiony. Wiele osób to właśnie odstraszało w Hyungwonie, ale wystarczyło się przebić przez te ciemne chmury, a można było ujrzeć najjaśniejsze słońce w całym świecie, zaufajcie mi.

Wziąłem ostatni głęboki oddech, poprawiając swoje włosy w lusterku od samochodu stojącego przy kawiarni. Denerwowałem się prawie tak jakbym miał znowu iść na swoją pierwszą randkę, choć to już miałem dawno za sobą. Czułem jak serce podchodzi mi do gardła i wraca z powrotem na swoje miejsce. Ogólnie to koszmar.

Moje przybycie do kawiarni obwieścił mały dzwoneczek nad drzwiami, który musiał zostać zamontowany dzisiaj, bo jak Hyungwona kocham, nie pamiętam żeby to dzieło szatana było tu wczoraj. Na całe szczęście mój obiekt westchnień nawet się nie przejął, więc nadal miałem czas na poradzenie sobie ze stresem. Mój wzrok szybko natrafił na tą samą kasjerkę co wczoraj, która teraz uważnie lustrowała, posłałem jej przyjacielski uśmiech, ale nawet go nie odwzajemniła. Olałem ją kierując swoje kroki w stronę Chae. Droga do przebycia okazała się naprawdę długa i trudna do pokonania, dwa razy myślałem, czy aby na pewno nie chce zawrócić, ale ostatecznie stanąłem przed nim. Pierwsza baza zaliczona.

Wyraźnie czując, że ktoś go obserwuje, powoli podniósł głowę tak, by nasze spojrzenia się skrzyżowały. Ani ja, ani on przez chwile nie poruszyliśmy się nawet o milimetr, miałem wrażenie, że zapomniało jak się oddycha.

-Hoseok...- Wypowiedział moje imię tak ostrożnie jakby bał się jak będzie brzmieć w jego ustach

Można, by pomyśleć, że dawno nie wypowiadał mojego imienia, ale to byłoby błędem, ponieważ doskonale wiedziałem o jego nocnych pogawędkach z Kihiunem. Musieli rozmawiać wspominając moje imię.

-Mogę się dosiąść?- Rzuciłem mu krótki uśmiech, ale jego twarz pozostała beznamiętna. Jedynie skinął głową dając mi nieme pozwolenie na to bym usiadł

Na myśl przychodziło mi tyle słów, które mógłbym wypowiedzieć do niego jako pierwsze. Te wszystkie rzeczy, których nie powiedziałem po naszym zerwaniu, ale także te wszystkie po jego śmierci.

-Smakuje ci kawa?- Wypaliłem

Ze wszystkich rzeczy na całym świecie, zapytałem go o kawę... Brawo dla mnie! Czułem jak zaczynały mi się trząść ręce, zaczynałem panikować.

-Tak, jest bardzo smaczna- Uśmiechnął się lekko biorąc kolejny łyk

Uśmiechnął się, rozumiecie? Uśmiechnął się i to do mnie! Nagle całe zdenerwowanie, cały stres i jego objawy poszły w zapomnienie, a w moim sercu zaiskrzyła nadzieja, że może Hyungwon nie żywi już do mnie urazy z przeszłości. Chciałem byśmy zaczęli od nowa.

-Naprawdę dobrze dzisiaj wyglądasz

Uniósł na mnie swoje spojrzenie, lustrując mnie wzrokiem, odłożył nawet telefon na stolik.

-A ty... Wyglądasz okropnie

Uśmiechnąłem się krzywo, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że chłopak miał całkowitą racje. Nie zupełnie tak chciałem wyglądać na naszym pierwszym spotkaniu od lat, ale sprawy się trochę pokomplikowały i tak oto wylądowałem przed nim z poobijaną twarzą i rzeczach pożyczonych od Kihyuna (Wybrałem te największe z największych, a i tak czułem dyskomfort)

Zaśmiałem się nerwowo

-Fakt, ostatnio miałem trudniejszy okres

To ostatnio trwało jakieś trzy lata.

-To... przeze mnie?

Mogłem przysiąc, że przez chwile widziałem na jego twarzy zmartwienie. Byłem niemalże pewny, że w tej całej obojętności jaką roztaczał w około siebie chłopak, dojrzałem tą jedną nutkę. Byłem dobrym obserwatorem, a moją specjalnością była mimika Hyungwona, którą mógłbym obserwować codziennie.

-Nie, to nie przez ciebie-Na mojej twarzy pojawił się ciepły uśmiech, co miałem nadzieje złagodziło wyrzuty sumienia chłopaka- Po prostu moje życie tak jakoś się skomplikowało

Nie odpowiedział, ale widziałem jak zaciska usta, by nie rzucić jakąś uwagą w moją stronę. Kiedyś by się nie powstrzymał. Naprawdę było czuć dystans między nami, choć kiedyś tworzyliśmy najbardziej zgraną parę na świecie. Obydwoje w pewnym sensie czuliśmy się niezręcznie.

-Woa~ Jeżeli mam być szczery, to jestem nieco zaskoczony

-Czym?- Zapytał zaintrygowany

-Myślałem, że jak mnie zobaczysz, to dasz mi w twarz i od razu wyjdziesz

-Nie mógłbym tego zrobić

-Hm?

-Przecież nie wypiłem jeszcze kawy- Uśmiechnął się blado

-Kawa uratowała mi życie- Odwzajemniłem jego uśmiech

Właśnie na takich rozmowach minęła nam cała godzina, w której to nadal podchodziliśmy do siebie jak pies do jeża, ale powoli zmniejszaliśmy dystans powstały pomiędzy nami, udało mi się nawet kilka razy rozbawić Hyungwona, chociaż ja przy nim śmiałem się cały czas. W końcu przerwa Chae się skończyła i musiał on wracać na zdjęcia. Także pożegnał się uprzejmie i po prostu wyszedł.

-Czekaj!- Wybiegłem za nim, przytrzymując jego nadgarstek, by nie poszedł dalej

Puściłem go jednak, gdy zobaczyłem to wymowne spojrzenie posłane w moim kierunku. Odchrząknąłem.

-Czy... Podałbyś mi swój numer?- Zapytałem ostrożnie- Fajnie mi się dzisiaj rozmawiało i jeżeli chciałbyś to powtórzyć, to ja chętnie

Przez chwile chłopak uważnie lustrował mnie wzrokiem, a następnie wyjął FIOLETOWY NOTES i wyrwał z niego kartkę, zapisując na nim swój numer telefonu.

-Proszę- Wręczył mi- Miło było znowu cię spotkać Wonho- Uśmiechnął się po raz ostatni i poszedł

-Ciebie też Hyungwon!- Krzyknąłem za nim, ale już się nie odwrócił

Z wielkim bananem na twarzy popatrzyłem na ciąg cyfr zapisany na kartce. Ten dzień na pewno mogę zaliczyć do udanych.

For one minute #HyungwonhoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz