XVIII

266 65 22
                                    







-Wydaje mi się, że przesoliłem- Powtórzył chyba już trzeci raz od kiedy zasiedliśmy do stołu

-Nie wydaje mi się- Rzuciłem przełykając cholernie słony kawałek jajecznicy

Tak! Chłopak naprawdę wziął sobie do serca to co mu powiedziałem i zaraz po moim wtargnięciu do jego mieszkania. Zaczęliśmy zmagać się z przygotowywaniem tego diabelskiego dania. Coraz bardziej przekonywałem się, że to ja powinienem gotować, bo inaczej razem z Hyungwonem nie zarobimy na sól, a to będzie jakiś wyczyn.

-Przesoliłem jak cholera- To był już czwarty raz, ale tym razem chłopak podniósł się z miejsca zabierając swój talerz i przy okazji sięgając po mój

-Odwal się, mi smakuje- Przytrzymałem swój talerz, by Chae nie mógł mi go zabrać

-Będzie cię brzuch bolał

-Nie będzie-Upierałem się

-Nie zachowuj się jak dziecko, Hoseok

-To ty się tak nie zachowuj Hyungwon- Uśmiechnąłem się do niego, na co chłopak zareagował jedynie zmarszczeniem brwi- To, że nie jesteś głodny, nie oznacza, że ja też nie

-Dobra- Poddał się, puszczając mój talerz- Tylko potem nie chce słuchać twoich narzekań

-Nie będzie żadnych narzekań-Zapewniłem

Gdzieś pomiędzy umieraniem, a pakowaniem sobie kolejnej przesolonej porcji jajecznicy do paszczy. Zapytałem

-Dlaczego cały czas mówisz do mnie po imieniu?- Zapytałem, przez co chłopak oderwał się od sprawdzania portali społecznościowych i spojrzał na mnie. Musiał się chwile zastanowić co odpowiedzieć

-Ponieważ masz tak na imię- Stwierdził sucho

Przewróciłem oczami

-Nie o to mi chodziło-Mruknąłem zirytowany- Kiedyś używałeś mojej ksywki

-Wonho?

-Właśnie! Dlaczego już tego nie robisz?

Chłopak przez chwile wydawał się być zakłopotany, co było nawet słodkie w jego wykonaniu.

-Nie wiedziałem, że jeszcze używasz tego przezwiska- Odezwał się po chwili- Byliśmy dziećmi, a poza tym... Tak mogą mówić do ciebie najbliżsi, a ja...

-Należysz do nich Hyunnie, nadal jesteś dla mnie bardzo bliski- Wyznałem przyciszonym głosem, ale jednocześnie na tyle głośno, by chłopak słyszał

Podniósł na mnie zdziwione spojrzenie.

-N-naprawde?

-Pewnie- Wyszczerzyłem się- Nigdy nie przestałeś być dla mnie jedną z najbliższych osób

Nie wiedziałem, czy na pewno mogłem się posunąć, aż tak daleko w swoich wyznaniach, ale gdzieś pod skórą czułem, że jeżeli dzisiaj tego nie zrobię, to zostanie to przemilczane i być może już nigdy niemiałbym okazji mu tego wyznać. Dzisiejszy dzień sprzyjał takim wyznaniom, ponieważ chwile potem usłyszałem najpiękniejsze słowa ostatnich lat. Na początku co prawda się speszył i spuścił wzrok, ale chwile potem z jego ust. Przyciszonym głosem, wydobyło się urocze:

-Ty dla mnie też nadal znaczysz bardzo dużo... nadal

Ogarniacie to? Bo ja nie! Chwile mi zajęło przetworzenie tej informacji. Opuściłem widelec i wyprostowałem się na swoim siedzisku

-Możesz powtórzyć?- Poprosiłem najładniej jak potrafiłem

-Nie, zapomnij

-I tak słyszałem- Wyszczerzyłem się

Chłopak zmrużył oczy, ale nie skomentował mojej wypowiedzi. Najpewniej żałował, że się przede mną otworzył, ale ja miałem to kompletnie gdzieś. Jadłem jego paskudną jajecznice i słuchałem jak ważny dla niego jestem. Właśnie tak mogłem spędzić moje życie. Jeżeli to jajka i sól są przepisem na szczęście, to będę spożywał tylko te dwie rzeczy i to w każdej ilości.

-Dziękuje za parasolkę... wtedy- Mruknął zmieniając temat

Normalnie byłbym zdziwiony zdolnościami dedukcyjnymi chłopaka, ale nadał pamiętałem o tym, że Hyungwon ma nadal kontakt z Kihyunem i Minhyukiem. Jeżeli mam być szczery, to nadal niesamowicie mnie to bolało. W czym ja jestem gorszy od nich, co?

-Minhyuk ci wypaplał?

-Tak, ale to twoja wina

-Moja?- Zmarszczyłem brwi- O co ci chodzi?

-Gdyby nie ty, to bym nie odnowił kontaktu z Minhyukiem

Przechyliłem głowę delikatnie w bok. Jestem pewien, że musiałem wyglądać wtedy komicznie, ale to nie mój wina! Chłopak stosował jakieś skróty myślowe, a ja kompletnie nie zrozumiałem o co może mu chodzić.

Przewrócił oczami.

-Ta parasolka, którą mi dałeś- Przerwał, by wziąć łyka kawy- Była podpisana

Kto podpisuje parasolki... A no tak! Minhyuk...

-Żartujesz sobie ze mnie, nie?

-Na początku myślałem, że to faktycznie on mi ją dał, kiedy mnie zobaczył na przystanku, ale dopiero jak się z nim skontaktowałem. Powiedział, że bezczelnie mu ją zabrałeś

-To nie było bezczelnie! Uprzedziłem go-Broniłem się- I co było dalej?

-Wiesz, że pierwszy raz nie spotkaliśmy się wtedy w kawiarni?- Zmienił temat

-A kiedy?

-Wychodziłeś z bloku Minhyuka, a ja właśnie szedłem oddać mu parasolkę- Mówił spokojnie- Zobaczyłem, że coś jest z tobą nie tak, więc postanowiłem pójść za tobą. Wiedziałem, że nigdy się obracasz, więc śledzenie cię było całkiem łatwe- Uśmiechnął się lekko, a potem spoważniał- A potem zemdlałeś, a ja cię złapałem

-Teraz to żartujesz- Oskarżyłem go- Przecież takie rzeczy się nie zdarzają

Jak podróże w czasie, co Hoseok? Miałem oko na Hyungwona, ale okazało się, że on też mnie obserwował. Poczułem dziwnie ogarniające mnie ciepło. Być może te dwa laty zatarły powód naszego rozstania? Przecież obydwoje się zmieniliśmy.

-Jak chcesz, to możesz zadzwonić do Kihyuna. On potwierdzi moją wersje

Już wiedziałem, dlaczego chłopak tak się jąkał wtedy w szpitalu. Nie chciał by wydało się, że to Hyungwon mi pomógł. Bał się mojej reakcji. Jestem tego pewien. Moi przyjaciele doskonale pamiętają jakim wrakiem człowieka się stałem zaraz po odejściu Hyungwona przed dwoma laty. Mogłem być w tej sytuacji wyrozumiały, ale i tak powinien dostać w ucho.

-Dlaczego nie zostałeś przy mnie w szpitalu?- Wydusiłem z siebie

Odpowiedziała mi cisza i żałowałem, że nie trwała ona choćby chwili dłużej

-Ponieważ nadal cię nienawidziłem- Widziałem z jaką trudnością przychodzi mu wypowiedzenie tych słów


~~~

Może to głupie, ale naprawdę ciesze się, że to opowiadanie zyskało więcej niż 100 wyświetleń >.< Dziękuje

For one minute #HyungwonhoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz