krew;

647 75 12
                                    


Woda była ciepła.

Delikatny aromat olejku kokosowego unosił się wraz z parą w powietrzu, tworząc kojącą zmysły mieszankę. Mężczyzna, który znajdował się w pomieszczeniu przez chwilę pomyślał, że mógłby w tej łazience spędzić wieczność, przyglądając się ręcznie zdobionym kafelkom w ciemnym kolorze, lustrze ze antyczną ramą, a nawet nowoczesnemu panelowi z rozkładem temperatury i oświetlenia, jak gdyby był to najpiękniejszy obraz świata, tworzony z kolorowych diod LED, migających cyklicznie. Lekko zsunął się z oparcia wanny, przez co zamoczył spodnią stronę włosów, upiętych w kucyk. Natychmiast skorygował ten błąd, unosząc się wyżej.

Myślał, zastanawiał się, analizował wciąż jedno i to samo od wielu godzin, a nawet będąc w wannie, który dotąd był jego azylem od tego typu spraw, nie mógł pozbyć się ciążących nad nim, niczym kat nad skazanym, myśli. Sytuacja przerosła go już dawno temu, a on odwlekał stale nieuniknione, wiedząc, że topór i tak prędzej czy później zawiśnie niebezpiecznie nisko nad karkiem. Tak, zdecydowanie kwestią czasu było, kiedy ustosunkuje się względem Dazaia Osamu - mężczyzny, który do tego dnia pozostawał dla niego zagadką. Woda zrobiła się letnia i jej temperatura z każdą minutą malała. Chuuya poczuł odrętwienie w stopach, dlatego uznał, że powinien wyjść już z kąpieli. Bose stopy z pozostałościami białej, miękkiej piany postawił na dywaniku, po czym przewiązał puchowy ręcznik wokół bioder, tworząc prowizoryczną odzież. Przeszedł przez łazienkę i stanął przed lustrem, patrząc sobie głęboko w oczy. Nie wytrzymał jednak długo i odwrócił wzrok, wzdychając ciężko. Obrzydzenie - to do siebie czuł. Czym różnił się od tych wszystkich m-nie. Nie chciał o tym myśleć. Już wyrzuty sumienia, niczym robak zżerały go od środka, wgryzając się powoli w duszę, jak ten w soczyste jabłko.

Chuuya spojrzał na panel, a migotający wyświetlacz uświadomił go, jak późna była pora. Spojrzał na półkę w celu odszukania swoich ubrań, a tych nie było w zasięgu wzorku. Przeszukał całą łazienkę, zanim uświadomił sobie, że najzwyczajniej w świecie ich zapomniał. To oznaczało eskapadę po domu w samym ręczniku. Zgasił światło i uchylił drzwi, aby sprawdzić, czy w mieszkaniu nie ma nikogo innego poza nim. Z parteru nie dobiegał żaden niepokojący odgłos, więc uznał, że może spokojnie wyjść. Stąpając na palcach, przeklinał skrzypienie podłogi, a kiedy chciał zamknąć drzwi od łazienki, będąc zwróconym w kierunku korytarza, nie zauważył, że przytrzasnął sobie rąbek ręcznika. Czując opór i wyraźne poluzowanie materiału, zaklął szpetnie głośniej niż chciał i rozpoczął proces uwalniania ręcznika z drzwi.

- Może ci pomóc, Chuuya? - Usłyszał za sobą dobrze znajomy głos, który wywołał u niego kurczowy zacisk dłoni, dla upewnienia się, że jest względnie dobrze okryty. Jego policzki natychmiast pokrył ciemny róż, dający się we znaki piekielnym uczuciem gorąca.

- Poradzę sobie - wymamrotał cicho pod nosem i otworzył drzwi do łazienki, czego w swej głupocie nie uczynił wcześniej. Kiedy już uwolnił się, musiał stawić czoła krępującej sytuacji.

- Ja tylko pomyślałem, że może coś się stało! W dodatku nie wychodziłeś tak długo, a ja również chciałem się nieco odświeżyć po tym ciężkim dniu, jaki zafundował mi Kunikida-kun - Mówił od rzeczy, ale w tych okolicznościach nawet go to nie obchodziło. Dazai Osamu podrapał się po karku nerwowo, próbując skupić wzrok na podłodze, a nie na dobrze wyrzeźbionej klatce, po której spływały kropelki wody, wywołujące u mężczyzny drżenie rąk. Było to o tyle trudne, że ciągle taksował go wzrokiem, wywołując skrępowanie. Reakcja detektywa poniekąd była dla rudowłosego pochlebstwem, na tyle dużym, aby chwilowo odzyskał rezon, mogąc swobodnie przejść do kontrataku.

- Wiesz, mógłbyś chociaż udawać, że nie stoisz tu, żeby na mnie popatrzeć - żachnął się i zaplótł ręce na piersi, zmierzając w stronę swojego pokoju. Oczywiście, wcześniej sprawdzając, czy ręcznik dobrze trzyma mu się na biodrach. Jakby nie patrzeć, mógł obrócić tę sytuację w żart, dzięki czemu nie musiałoby go gryźć palące poczucie winy. Zamknął drzwi za sobą, zanim Osamu mu odpowiedział i odetchnął z ulgą, opierając się plecami o dębowy mebel.

Dazai stał jeszcze przez chwilę, patrząc na miejsce, w którym Chuuya stał. Finalnie westchnął i skierował się do pomieszczenia na końcu korytarza - łazienki. Wolał zrobić coś, co spowodowałoby, że nie zaprzątałby sobie głowy tym, jak żałośnie musiało to wyglądać. W momencie, gdy wszedł do pokoju coś przykuło jego uwagę. Przygryzł wargę, gdy ujrzał wodę zabarwioną od krwi.

❝in the name of love❞ soukokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz