7

493 58 12
                                    

Gdy stopy dziewczyn dotknęły ziemi, obie odruchowo złapały się za brzuch i zaczęły łapczywie łapać powietrze. Pomimo tak wielu razy, kiedy Pietro zabierał je na bieg, ich organizm nadal nie przyzwyczaił się do zawrotnej prędkości. Właśnie przez to szybkie i dosyć pomocne przemieszczanie się, nastolatki odnosiły wrażenie, że właśnie schodziły z najbardziej ekstremalnej kolejki w parku rozrywki. 

- Przecież nie było tak źle.- Srebrnowłosy podszedł do siostry i położył rękę na jej tali, aby ta nie upadła. Drugą, wolną ręką, chciał podtrzymać Obiekt 021, która widząc jego zbliżającą się dłoń, momentalnie się wyprostowała. - Allyn, wszystko w porządku?

- Z każdą minutą, naszych jest coraz mniej. Musimy działać.- Na słowa szatynki, blondyn zmarszczył brwi i zaczął rozglądać się po okolicy.- Wando, jesteś gotowa?- Obiekt 021 spojrzał na towarzyszkę, która już stała bez niczyjej pomocy i z tajemniczym uśmiechem, przytaknęła.- A wiec, ruszamy.

Szatynka zaklaskała w dłonie i spojrzała w stronę lasu, gdzie dostrzegła zielonego giganta. W tym samym czasie Pietro rozpłynął się w powietrzu, zostawiając dziewczyny daleko za sobą. Allyn oraz Wanda, były w stałym kontakcie, to właśnie dzięki Wandzie, szatynka zawsze miała pewność, że wszyscy robią to co do nich należy.

Maximoff postanowiła działać z odległości i właśnie w taki sposób zakłócać pracę bohaterów. Allyn natomiast wtopiła się w mgłę, która zaczęła oplatać całe jej ciało, sprawiając, że dziewczyna była ledwo zauważalna. 

Szatynka ruszyła biegiem w stronę, którą już wcześniej sobie upatrzyła, w stronę zielonego giganta. Hulk biegł w stronę jednego z bunkrów, z których ciągle były wystrzeliwane nowe pociski. Mgła była w stanie zagłuszyć  wszystko, w tym kroki dziewczyny, która właśnie dobiegła przed bunkier. Bestia biegnąc, natrafiła na nią, a raczej na przeszkodę, którą szatynka sprowadziła na drogę zielonego. 

Hulk nie wiedział co się dzieje, rozglądał się dookoła, lecz wszystko wyglądało normalnie, tylko jemu przeszkadzał wiatr, który wiał w niego z taką siłą, że pomimo jego masy ciała, cofał się.

- Nie ładnie, oj nie ładnie. - Zacmokała brunetka, odsyłając mgłę, przez co znów stała się widzialna. Na jej słowa, Zielony ryknął głośno i ponownie natarł na dziewczynę. gdy już prawie ją miał, ona rozpłynęła się, zostawiając po cobie ciemną, rozpływającą się mgłę. - Mama nie nauczyła cię, że kobiet się nie atakuje?- Hulk doskonale słyszał słowa dziewczyny, lecz dobiegały go jakby z każdej strony, przez co musiał złapać się za głowę. Po kilku sekundach, Zielony wyprostował się i zaczął uderzać w powietrze,wokoło siebie, słysząc ciągle szaleńczy śmiech.

Szatynka tymczasem stała z boku i z uśmiechem oglądała, to, co robi Hulk. - Chyba już nas zauważyli, nie sądzisz?- Tuż przy uchu dziewczyny, rozbrzmiał głos, na który mimowolnie podskoczyła.- Weź tego dużego kowala z młotem.- Pietro uśmiechnął się do dziewczyny.- Ja biorę tego gościa w rajtuzach... a może to leteks?- Zastanawiał się srebrnowłosy, podczas gdy szatynka zaczęła iść w stronę długowłosego blondyna, ubranego w śmieszny strój z peleryną.

Dziewczyna była zaledwie parę metrów od blondyna, gdy ten uderzył swoim młotem w ziemię, powalając większość przeciwników, w tym Allyn. Nastolatka wstała z ziemi, rozmasowywując swój zapewne posiniaczone biodro, przekręciła lekko głowę, tak, że kości lekko jej trzasnęły. Dziewczyna wzniosła ręce ku górze, po czym skierowała je w stronę blondyna, tym samym nakierowując piorun, prosto w jego lśniące, złote loki.

- Na Odyna, co się dzieje!- Wrzasnął mężczyzna i podniósł młot do góry, aby wchłonął błyskawice. Allyn uśmiechnęła się lekko i powoli zaczęła się zbliżać do młodego boga. - Starczy, niech wejdą.- Usłyszała w głowie głos Wandy, który sprawił, że na jej usta wkradł się kolejny uśmiech, lecz ten nie przypominał poprzedniego, ten był przepełniony czymś okrutnym, wręcz diabelskim błyskiem.


obiekt 021| Avengers / zawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz