Rozdział 3 // Śnieg

9 1 0
                                    

24 grudnia 1949

Z wnętrza domu, wybiegła dwójka dzieci. Śmiały się wesoło, jedno z nich w ręku trzymało materiałową torbę na zakupy.

Dziewczynka, ubrana była w różową kurtkę oraz czarne botki. Chłopiec, z kolei miał na sobie zielony kombinezon. Widać było różnicę wieku między nimi.

Ciągnęli za sobą sanki. Zmieniali się przy tym. 

Kiedy doszli do sklepu , dostawili je przed nim.

Po pewnym czasie wyszli, w rękach trzymali słodycze, a chłopak dodatkowo trzymał torbę wypełnioną po brzegi. Mieli ochotę postawić wszystkie zakupy na sankach. Wtedy było by im o wiele lżej. Zastanawiali się też nad opcją zjeżdżania na pobliskiej górce, tuż obok ,,Wiśniowy Zakątek''. Była to rezydencja, gdzie do niedawna rosły jeszcze zastępy wiśni. Wszystko zmieniło się kiedy wprowadziła się tam pani Hanks. Zamiast wspaniałego sadu, teraz znajduje się ta zaniedbany ogród. Wszystkie dzieci lubiły się tam bawić. A teraz nawet nie ma jak, ponieważ pani Hanks ogrodziła płotem wszystko co się dało.

Rodzice mówili nawet kiedyś, że to głupota zabierać dzieciom tyle zabawy. 

Jak tak wracali, Pamela pomyślała jak bardzo chciałaby skonstruować machinę, która przeniosłaby ją znowu do czasu kiedy można było jeszcze bezkarnie pozjeżdżać na sankach.

I wtedy , dokładnie wtedy im oczom ukazała się zamarznięta sadzawka. Pamela z odległości ujrzała coś, czego jej starszy brat nie potrafił.

-Patrz, tam coś jest!- krzyknęła. Nie wiedziała do końca co może tak naprawdę się tam znajdować.

-Gdzie?!... nic nie widzę, chodź idziemy pewnie mamusia już się nie pokoi.-rzucił i już chciał iść, kiedy jego młodsza i głupia siostra jak uważał, ruszyła w stronę sadzawki.

Pammy (bo tak na nią mówiono) miała dobre serce. Chciała pomagać, była też niezwykle piękna. Jej jasne, kręcone włoski spadały na ramiona. Czasem przysłaniając usta koloru malinowego oraz zielone oczy.

Rzeczywiście. Na środku sadzawki znajdował się zamarznięty ptak. Jakim cudem ona go ujrzała?!.

Delikatnie stanęła jedną nogą na powierzchni zlodowaciałego jeziorka. W tej chwili po stromej górce zjechał jej brat. Nie zdążyli nic powiedzieć, a zamarznięta część skruszyła i ich ciała zanurzyły się w lodowatej wodzie.

Byli jeszcze mali, nie umieli pływać. Starali się złapać powietrze. Chłopiec usiłował znaleźć jakikolwiek grunt. Niestety. Ich uczy zamknęły się na zawsze. Chwilę potem zapadła ciemność.

Call for helpOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz