rozdział 21

811 60 41
                                    

*P.O.V. GENO*

Zakręciło mi sie w głowie po czym usłyszałem głos

/DustTale...

Ink też chyba cos usłyszał...

- Dusttale - powiedzieliśmy równo..

Tylko... z tego co słyszałem od Jagódki to Dust mieszka razem z nim... czyli to pułapka...

No ale musimy uratować tych idiotów!

Ink otworzył portal

-wiesz że to może być pułapka?

- Wiem... ale musimy tych idiotów...

-Uratować- dokończyłem...

Wskoczyliśmy razem do portalu... pojawiliśmy sie przed pewnym budynkiem...

Usłyszeliśmy rozmowę... tak! Wszędzie bym rozpoznał ten glichujący (nwm czy tak to sie pisze) głos mojego brata!

Wparowaliśmy do budynku gotowi na atak

- UCIEKAJCIE!

-Mieliscie sie zgubić czy coś!

- Ale o co wam chodzi? Przyszliśmy was uratować!

- A JAK NAS ZNALEŹLIŚCIE?

- Usłyszelismy jakis głos...

Rozejrzałem sie po pokoju... był strasznie ciemny...

Czyli...

-I PRZYSZŁY MOJE OFIARY

- Nie pogrywaj z nami Nightmare! Pokarz sie!

- Geno Ink uciekajcie!

- Reaper nie zostawimy was!

- Geno ma rację! My musimy was uratować!

- musimy...

*P.O.V. REAPER*

Ich słowa były takie spokojne...

Zacząłem sie rozglądać za Nightmare'm

Tylko gdzie on jest?

- TO TAKIE WZRUSZAJĄCE... ALE SIE WAM NIE UDA!

Macki zaczęły ich atakować... o kurdę... jak oni sa tacy zwinni

- Troche sie przelizyłes Night... nie powinieneś wkurzać "matki"

Zaczeli go atakować... Nightmare ledwo unikał ich ataków!

Nieźle sie wkurzyli... to jusz sie boje jak cos palne przy Geno...

Zacząłem się wiercić i łańcuch lekko sie poluzował... Error poszedł w moje ślady i dzięki temu po chwili byliśmy wolni

Na szczęście nie mówił na powarznie z zabraniem mocy...

To tylko łańcuch je blokował chciałem go zabić dotykiem lecz... wtedy rada by mnie owaliła...

Czemu? Bo by nie mieli co robić! I wtedy oni by mnie zabili...

Ale też najprawdopodobniej mój dotyk śmierci na niego nie działa...

Więc została kosa

Gdy tak rozmyślałem to Error szturchną mnie łokciem...

To co zobaczyłem zmroziło mi krew w żyłach...






































(Już koniec? Jeszcze nie xD)




Geno...

I Ink...

Oni...

Oni powalili Nightmare na łopatki! Jakim cudem?!

Night próbował wstać ale pedzel i dwujka cieżarnych szkieletów to chyba za dużo...

-DOBRA PODDAJE SIĘ!

- Spokojnie Nightmare... czekamy na Dreama...

-BŁAGAM TYLKO NIE DREAM!

-A jednak...

Nightmare gdzieś sie teleportował przez co Ink i Geno sie wywalili

Oczywiście pomogliśmi im wstać

Odrazu przytuliłem sie do mojego ukochanego...

- Martwiłem sie o ciebie...

- Ja jeszcze bardziej...

- A czemu on was porwał?

Wyjaśniliśmy im wszystko

- A to drań! Je**na ośmiornica! Jak je go dorwę-

Pocałowałem go... sie mega zdenerwował ale odwzajemnił pocałunek...

- Teraz najwarzniejsze jest dziecko...

Dużo tutaj nie pobyliśmy... porzegnalismy sie z Inkiem i Errorem i poszliśmy do swoich domów...

Ten dzień był mega ciężki...

/ / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / /

Po 1. Sorry za błędy ort. i inne ;-;

Po 2. Jakiś słaby ten rozdział... ;-; nie podoba mi sie ale niech już zostanie...

Ja ide pisać coś innego!

Bayo~

Czemu Ty? (Geno x Reaper) [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz