Wstać czy nie wstać o to jest pytanie. .
Ten cholerny budzik dzwoni już od 10 minut, bo nie mam siły iść go wyłączyć. Powtarzam ze złością słowa, które powiedziałam wczoraj :"Połóż sobie budzik na drugim końcu pokoju. Wtedy będziesz musiała wstać. . " i daje sobie po głowie za ten kretyński pomysł.
-Brawo Lisa. Kiedyś Nobla za te pomysły dostaniesz - powiedziałam do siebie z ironią w głosie.
Nie zostało mi nic innego jak wstać.
Ledwo zwlekam się z łóżka i kieruje do łazienki by się jakoś ogarnąć.
Podeszłam do lustra i umyłam zęby po czym zaczęłam robić mój codzienny make-up czyli puder, tusz do rzęs, podkreślone brwi i pomadka na usta. Dzisiaj jeszcze postanowiłam zrobić kreski eyelinerem. Rozczesałam włosy i zostawiłam rozpuszczone. Nie mam z nimi większych problemów, ponieważ naturalnie się falują.
Poszłam so swojego pokoju i wybrałam ubrania z szafy. Dzisiaj postawiłam na czarne jeansy z wysokim stanem do tego szary t-shirt a na to czarna skórzana kurtka. Na stopy założyłam czarne new balance, a na szyje zawiesiłam złoty naszyjnik z kółeczkiem, który dostałam od Amy na 18 urodziny.
Na dole czekał na mnie Liam, moja młodsza siostra Mindy i kobieta która nazywa się moją matką.
- Gotowa ? - spytał Liam wręczając mi pomarańcze.
- Gotowa - odpowiedziałam z uśmiechem .
- To idziemy. Młoda jedziesz z nami ?
- Ja ją odwiozę - odpowiedziała mama.
Zawsze troszczyła się o Mindy i Liama, a mi powtarzała, że byłam pomyłką. Po śmierci taty, obwinia mnie o to co się stało.
Normalna matka powinna wspierać dziecko.
Ale ona nie jest normalna.Nienawidzę jej.
Wyszliśmy bez słowa z Liamem i skierowaliśmy się do jego auta.
Nigdy nie byliśmy biedni dlatego auta zawsze mieliśmy najlepsze. W drodze do szkoły rozmawialismy o wszystkim.- Dlaczego nie jeździsz ? - zapytał już po raz 10. Jak wszyscy zresztą.
Lisa nie możesz mu powiedzieć. . Jeszcze nie teraz. .
- Sama nie wiem. . Potrzebowałam chwili odpoczynku od tego. .
- Odpoczynku ? Myślałem, że to ci sprawia radość.
- Bo tak jest. Po prostu musiałam nazbierać siły. Ale postanowiłam, że. .
Lisa nie możesz. .
- . . w piątek jadę. Trochę się stęskniłam za adrenaliną.
Ty idiotko.
- No i to rozumiem ! - krzyknął zadowolony.
Uśmiechnęłam się na jego słowa tak jak i on.
. . . .
Byliśmy już przed szkołą. Zaparkowaliśmy na naszym miejscu i udaliśmy się na dziedziniec. Od razu spojrzenia wszystkich padły na nas. 4 dziewczyny już podeszły do Liama - ten to zawsze miał powodzenie. Wysoki brunet, umięśniony, inteligentny, kapitan drużyny koszykarskiej. Czego chcieć więcej ?
Ja udałam się pod drzwi gdzie czekała na mnie już moja paczka. Przywitałam się z każdym po kolei i weszliśmy do środka. Podeszłam do mojej szafki po potrzebne rzeczy.
Numer 13 - mój ulubiony.
Nie powiem walczyłam o tą szafkę, no i się udało - jak zwykle.
Wyjęłam potrzebne książki i zamknęłam szafkę.