*Chapter Three*

62 8 3
                                    

*Marina*

Obudził mnie dźwięk dzwoniącego telefonu, wkurwiała mnie myśl, że to gówno będzie dzwoniło jeszcze kilka sekund zanim go znajdę.

Czy zdążyłam już wspomnieć że nie jestem porannym ptaszkiem a rano, broń boże, lepiej się do mnie nie odzywać? Nie? To teraz właśnie wspominam.

Wymacałam porządnie każdy centymetr mojego łóżka w poszukiwaniu telefonu.

w końcu

- Halo? - jestem zdecydowanie zbyt leniwa żeby nawet spojrzeć, kto próbował zakłócić mi ten poranek.

chce mi się pić

- Co do cholery jasnej się dzieje z twoim Instagramem? - eh, to Jess, niezbyt pocieszył mnie fakt, że to ona. 

- O czym ty mówisz? - ciekawe, co jej tym razem nie pasuje.

- Wszędzie dodają z Tobą fotki, jesteś chyba na 10 snapchatach ludzi z naszej szkoły, u Tiny i nawet u jej tych głupich znajomych. Gdzie ty wczoraj byłaś? - Zapytała oburzona.

CO?!

Wiem, że byłam u kogoś w domu na imprezie, byłam w łazience, kłóciłam się z jakimś typem, wypiłam trochę i.... kurwa mać, jak ja się znalazłam w swoim łóżku?

- Zadzwonię później. - oparłam szybko i rozłączyłam się, słysząc jeszcze zatrzymywanie Jess, zignorowałam to. Weszłam na swoje social media, najpierw na instagrama, rzeczywiście na profilach Amy, Cassie, Maggie i Tiny byłam na paru fotkach, fajnie, ale dlaczego tego nie pamiętam?

Na myśl o oglądaniu snapów wzdrygnęłam się, nie chcę tego oglądać, boję się co tam może być.

Dobra, najwyżej specjalnie się rozchoruję i przeleżę tydzień, powinni do tego czasu zapomnieć... powinni.

yolo (XDD)

Zaczęłam przeglądać stories.

- Kochani słuchajcie impreza u Alexa zdecydowanie imprezą roku!! - Gdzie on jest właściwie? -Marina!!!!! Dawaj jeszcze - Nick debilu! - Gdzie wódkaaa? -Maggie, wstawajemy!

Stop.

To niezła impreza.

Dobra, powiedzmy, że mnie polubili, a właściwie nie mnie, tylko moją alkoholową wersję. Uśmiechnęłam się do telefonu i odłożyłam go na szafkę nocną, a sama zabrałam się za ogarnianie. 

- Wow, koleżanko, nieźle przecholowałaś. - powiedziałam oglądając się w lustrze. Poszłam do łazienki, szybko się ogarnęłam i zaczęłam chodzić po domu, szukając jakiejś żywej istoty.

- Mike!! - zawołałam pod drzwiami mojego starszego brata. Nie uzyskałam odpowiedzi, zeszłam więc na dół.

Nadal zastanawiał mnie fakt, jak znalazłam się w domu.

W kuchni czekała na mnie karteczką przywieszona na lodówce, jesteśmy w sklepie - Mama.

Ogarnęłam sobie jakieś szybkie śniadanie, korzystając z okazji, że rodziców nie ma, wyszłam na balkon i zapaliłam sobie spokojnie papierosa, trzymając w drugiej ręce kubek mojej ukochanej zielonej herbaty. Biorąc wolne zaciągnięcia papierosa starałam się przypomnieć wydarzenia z wczorajszej nocy, słabo mi to wychodziło.

NIEPOKORNIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz