szkoła inkwizycji

366 21 4
                                    

Na Gennosis jak zwykle lało. Na tej planecie nic się nie dzieje ciągle tylko deszcz i deszcz, no błagam was ludzie ile można. Siedziałem w swoim pokoju, wyglądając przez okno bo, co innego mam do roboty na tym walonym zadupiu. Nienawidzę tego całego szkolenia i tych wszystkich pseudo nauczycieli, którzy mają chorą obsesję na punkcie zabijania Jedi. Jeszcze kilka lat z nimi i skończę w psychiatryku słowo daję. No ale cóż, co poradzę, może kiedyś nadąży się okazja to zwieje, a tymczasem trzeba jakoś przeżyć, noi nie strzelić sobie z blastera w łeb przy okazji. Siedziałem w tym pokoju już w cholerę czasu, aż w końcu zrobiłem się głodny.  Zszedłem więc na dół do imperialnej stołówki i spojrzałem na dzisiejszy jadłospis. "No zajebiście poprostu, znowu same rzeczy, których nie lubię.....czy choć raz mogą w tej ponurej norze dać jedzenie, które się nie rusza"-pomyślałem. Byłem jednak bardzo głodny. Zamówiłem więc jedno z tych ochydnych pomyj, i usiadłem samotnie przy stoliku. Nie miałem zbyt wielu przyjaciół, większość z ludzi, którzy tu są to poprostu tępe maszyny do zabijania. Nie mówię, że byłem jakiś święty, czy coś w ten deseń, no ale jednak zabijanie niewinnych osób było dla mnie serio okropne. No ludzie, imperium potrafi niszczyć rodziny. Tak samo jak zniszczyło moje życie, nigdy nie poznałem rodziców , gdyż oczywiście ci idioci zabrali mnie zaraz po narodzeniu. Często wyobrażałem sobie jak to jest mieć normalne życie, mieć rodzinę przyjaciół rodzeństwo. Niestety, zdawałem sobie jednak sprawę z tego, że jest to niemożliwe. Ale może uda mi się stąd kiedyś nawiać i chodź powkurzac to durne imperium. Nienawidziłem go, ale pilnowałem się by nie wypowiadać tej myśli na głos, nie było to bowiem rozsądne biorąc pod uwagę to, w jakim otoczeniu się znajduje.
W pewnym momencie wszyscy w stołówce podnieśli głowy, spojrzałem w kierunku drzwi i ujrzałem tam coś co totalnie mnie zaskoczyło. W drzwiach stał Wielki Inkwizytor." A ten co tu robi?"-pomyślałem-" nie powinien teraz straszyć jakiś Jedi swoją szpetną mordą?". Nagle zauważyłem coś, co wprowadziło mnie w jeszcze większe osłupienie. Wzrok inkwizytora spoczywał na mnie. Za nim zdążyłem się zastanowić, o co może chodzić, podszedł do mojego stolika.

Bridger, musimy pogadać- powiedział do mnie znudzonym tonem. Chcąc nie chcąc wstałem od stolika i poszedłem za nim.

star wars rebels-  odkrycieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz