3. Nadymane buzie pustych lal

29 3 2
                                    

                                                                                  03.09.2017        godz: 04.32

Dzień dobry Aki, zapowiada się ładny dzień, nie sądzisz ? Haha, nie no świruje, normalnie mogłabym spać do dwunastej i nie zbudziłaby mnie nawet terakotowa armia maszerująca przez mój pokój, ale dzisiaj obudziłam się za sprawą snu, moja głowa w nocy plecie niezwykłe historie. Na przykład dzisiaj śniło mi się, że weszłam na wagę a tam pięćdziesiąt kilogramów, spojrzałam w lustro, wyglądałam jak balon, wypukły brzuch, okrągła twarz. Z tego wszystkiego, aż się obudziłam, nie mam pojęcia dlaczego tak się tym przejęłam, przecież to nic takiego. W każdym razie pobiegłam w kierunku łazienki, sprawdziłam jaką masę ma moje ciało. Okazało się, że czterdzieści osiem kilogramów. Pomyślałam, że jest w porządku ale mogłoby być lepiej. Od dzisiaj więcej ćwiczymy ! Później już ciężko było mi pójść w objęcia Morfeusza. Dlatego postanowiłam skończyć opisywać wczorajszy dzień. 

Koniec przerwy, czas na lekcje matematyki, szczerze mówiąc lubiłam ten przedmiot. Weszłam do klasy jako ostatnia, chciałam sprawdzić która ławka do kogo należy. Ku mojemu zaskoczeniu wolna została pierwsza w dodatku przy biurku. Zaskoczona byłam też faktem, że do tej pory nie pojawił się nauczyciel, choć było już dziesięć minut po dzwonku. Nareszcie do klasy weszła młoda, wysoka babka w czarnych okularach. Ubrana w koszule w kratę, podarte jeansy, czarne szpilki. Wyróżniały ją czerwone usta i długie blond włosy. W ręku miała ogromną torbę wypełnioną bo brzegi książkami. Kurde ... całkiem ładna, za ładna jak na matematyczkę. Podeszła do biurka, oparła na nim ręce, przy tym pochylając się lekko do przodu, głośno zakaszlała. Wszyscy wstali, postanowiłam zrobić to samo. 

- Dzień dobry kochani 

- Dzień dobry pani Julio - odpowiedzieli chórem

- O widzę, że mamy nową duszyczkę w klasie. Znacie się już ? - zapytała serdecznie - Jestem matematykiem więc wiem, że cisza oznacza niewiedzę - zachichotała - W takim razie każdy po kolei wstanie i powie parę zdań o sobie. A ty chodź no, tutaj na środek. 

Posłusznie wykonałam polecenie i przygotowałam mój mózg na szybkie zapamiętywanie. Znam już Arrie i Wojtka, teraz muszę przyswoić sobie tylko siedemnaście osób, prościzna. 

Pierwsza wstała pulchna dziewczyna, w golfie - Alicja. Koleżanka obok niej, jeju wyglądała jak szkielet, ubrania na niej po prostu wisiały - Martyna. Potem kolejne parę osób, nie zdążyłam ich zapamiętać. W piątej ławce siedział Wojtek, wstał oznajmiając, że już się znamy. Na to pani Julia wytrzeszczyła oczy. Następnie kumple Wojtka : Wiktor, Nikodem, Kuba, Dominik i Filip. Później jakieś laski z ostatniej ławki, dość wyzywająco ubrane. W drugim rzędzie siedziała Arria z tą blondyną Olą. No i w końcu nasza buntowniczka od " Red Chell " Angela. Plus jakiś kujonek i parę chłopaków.

- Super, dziękuję - powiedziała do klasy - Ja jestem Julia Kret miło mi cię poznać - cała aż promieniała 

- Merry - posłałam skromny uśmiech. 

- Ale zanim zaczniemy rozwiązywać zadania, trochę was poprzesadzam. Chce mieć pewność, że nie będziecie mi przeszkadzać. - oznajmiła szorstkim głosem - Marysiu, ty usiądziesz z Wojtkiem - powiedziała 

Pomyślałam, że spoko mi się trafiło, wydawał się całkiem okej. Tym sposobem przeniosłam się do piątej ławki. Zanim jednak wszyscy ruszyli swoje tyłki na wybrane miejsca zdążyłam zamienić parę słów z " kolegą z ławki ", dostałam nawet zaproszenie na mecz siatkówki, który ma się odbyć w przyszłym tygodniu. Zastanawiało mnie czy wszystkim dziewczynom proponuje mecz, w końcu znamy się całe dziesięć minut. Zaczęliśmy rozwiązywać zadania z geometrii, patrzyłam na niego kątem oka, był niezwykle skupiony, robił zadania ze znacznym wyprzedzeniem, najwidoczniej matma była jego mocną stroną. Do końca lekcji nie odezwał się do mnie ani słowem. Na przerwie chciałam posłuchać muzyki, szybko zorientowałam się że nie mam telefonu, przecież zabrał mi go Wojtek. Wstałam i zaczęłam się rozglądać, niestety nie miałam bladego pojęcia gdzie mógłby być. A jedyną osobą która mogłaby mi pomóc była Arria, ale jej też nie było. Kurde ... trzeba będzie zagadać. Obserwowałam bacznie, ludziki z mojej klasy, które akurat były w zasięgu wzroku. Cóż nie miałam znacznego wyboru samotny kościotrup czekający na ławce lub Dominik z jakimiś chłopakami. Wybór był oczywisty. Podeszłam, stał tyłem do mnie otoczony kumplami ( jak się domyślam ), delikatnie tyknęłam go paznokciem, nie zareagował, więc trzeba było powtórzyć manewr. Tym razem się tyknięcie poskutkowało. 

- Hej wiesz gdzie jest Wojtek ? - spytałam 

- Na boisku - odburczał po czym szybko wrócił do kolegów

Więc ruszyłam w stronę boiska, niezwykle zdecydowana, przecież chodziło o mój telefon. Wojtek grał w siatkówkę, precyzyjnie odbierał i szybko "atakował". Piętnaście minut wpatrywałam się w niego, zresztą nie tylko ja, widziałam jak jakieś lalunie wzdychają na jego widok, myślałam, że się posikam ze śmiechu. Skończyli, obiekt westchnień lalek podszedł do mnie, uśmiechnął się, był mocno spocony, nie mogłam powstrzymać mojego niewyparzonego jęzora, musiałam coś palnąć 

- No, jak tak wejdziesz na lekcje, to wszyscy padniemy. Pożyczyć ci perfumy ? - warknęłam, sama nie wiem czemu

- Haha, tak wiem muszę się przebrać, a za perfumy dzięki, mam swoje, padniesz z zachwytu jak ich posmakujesz - kpił 

- Chyba sobie żartujesz 

Wybuchłam śmiechem, był bardzo pewny siebie, ale tekst nie należał do najlepszych, musi się chłopak bardziej postarać. Odwróciłam się i wtedy napotkały mnie oczy pełne nienawiści. Ups ... chyba podpadłam czterem dziewczynom na raz, brawo ja ! A tak serio to śmiesznie wyglądały z założonymi rękoma, podniesionymi brwiami i nadymanymi buziami. Nie mam pojęcia co sobie uroiły w tych pustych główkach, pewnie myślą, że zarywam do ich Wojtusia, nic z tych rzeczy moje drogie penie, facetom na razie mówię STOP !!!

Ulubienica Pecha ( ZAWIESZONE )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz