Róża

416 41 3
                                    

Wracając późnym popołudniem ze spaceru, wzrok Jungkooka przykuła mała kwiaciarnia. Wiedziony ciekawskimi spojrzeniami przechodniów, podszedł do witryny, wpatrując się w różnokolorowe kwiaty. Po chwili, wszedł do sklepu, zsuwając z twarzy maseczkę. Skłonił się lekko starszej kobiecie siedzącej z ladą i zaczął podziwiać piękne, czerwone róże. 

— Może w czymś pomóc? — zapytała sprzedawczyni, a Jeon prawie podskoczył, zauważając ją obok siebie.

— Tak naprawdę nie wiem, chyba chciałbym kupić coś dla bliskiej osoby — wydusił w końcu, splatając spocone ręce. 

— Rozumiem... — Kobieta zaczęła przyglądać się jego twarzy, a chłopak modlił się tylko, żeby go nie rozpoznała. — Dla dziewczyny?

Kook prawie parsknął śmiechem na słowa starszej pani, ale w porę się powstrzymał i zachował kamienną twarz.

— Można tak powiedzieć.

Sprzedawczyni znów się uśmiechnęła, kiwając głową i zaczęła kręcić się po pomieszczeniu, wybierając kwiaty do bukietu. Po tej czynności podeszła do dużego blatu, układając je w małą wiązankę. Kilka minut później podała mu zawiniątko, uśmiechając się szeroko.

— Kojarzę cię. Nie śpiewasz może w tym znanym zespole? 

Ręce Jeongguka zaczęły się pocić,a on kiwnął tylko głową zmieszany.

— Mogę dostać autograf? Moja wnuczka was uwielbia.

— Och, oczywiście! — odpowiedział, łapiąc za długopis, który podsunęła mu kobieta i złożył swój podpis na kartce papieru.

Za chwilę płacąc sowicie za kwiaty, wyszedł ze sklepiku z bukietem w dłoni i udał się w drogę powrotną do dormu.

*

Przekraczając próg własnego domu, czuł tylko narastającą obawę. Dłonie pociły mu się niemiłosiernie jak tylko pomyślał o różach, które kurczowo trzymał. Ściągnął kurtkę oraz buty, niepewnie przechodząc przez duży salon, wchodząc do kuchni. Jego wzrok od razu zatrzymał się na siedzącym na blacie Taehyungu, który bez skrępowania machał nogami w powietrzu, przeglądając coś na telefonie i lekko się do niego uśmiechając.

— Och, cześć Jungkookie — powiedział, radośnie do niego machając i posyłając chłopakowi swój słynny, kwadratowy uśmiech.

— Hej, hyung — odpowiedział mu, nerwowo zaciskając palce na końcówce kwiatów, trzymanych za plecami. — Mam coś dla ciebie.

Jeon wyciągnął bukiet przed siebie, nerwowo się uśmiechając i spuszczając wzrok na swoje stopy. Tae milczał, patrząc to na maknae, to na kwiaty, a jego oczy powiększyły się ze zdziwienia.

— Aigoo, Kookie — wydusił w końcu V, biorąc kwiaty z rąk chłopaka. — Są przepiękne, dziękuję.

— Naprawdę ci się podobają? 

Twarz Jeongguka rozjaśniła się w wielkim uśmiechu, a on stanął bliżej swojego hyunga, wchodząc między jego nogi i kładąc dłonie na blacie, po zewnętrznej stronie jego ud. Taehyung odłożył podarunek na blat, kładąc ręce na karku Kooka, a następnie wplatając swoje długie palce w jego czarne włosy.

— Oczywiście, że tak Jungkook- ssi — wyszeptał mu do ucha, całując je lekko.

Młodszy, ośmielony zachowaniem hyunga, złapał go w talii, przysuwając się jeszcze bliżej i wsuwając dłonie pod jego koszulkę. Głaskał aksamitną skórę na plecach Kim'a, opierając czoło o to jego.

— Cieszę się. — Zwilżył językiem swoje spierzchnięte wargi i czując na nich przenikliwy wzrok Taehyunga zarumienił się. Starszy mruknął tylko, łapiąc twarz Kooka w swoje wielkie dłonie i szybko łącząc ich usta. Ten nie pozostając mu dłużny, oddał pocałunek z wielką żarliwością przyciągając go za biodra jeszcze bliżej siebie. Ich języki toczyły walkę o dominację, a coraz to śmielsze dłonie błądziły po rozgrzanych ciałach. Kook jęknął cicho, kiedy ręka hyunga musnęła wybrzuszenie w jego spodniach, a jego biodra z własnej woli wysunęły się do przodu, uderzając o krocze starszego chłopaka. Poliki młodszego momentalnie pokryły się purpurą, a zawstydzony wokalista odsunął się od Kima, raz po raz łapiąc gwałtownie powietrze. Przez chwilę wpatrywał się w przystojną twarz swojego przyjaciela, a za chwilę, jakby nigdy nic, powiedział:

— Zamówimy coś do jedzenia? Głodny jestem.

Taehyung roześmiał się tylko, łapiąc za telefon, a drugą rękę wkładając pod koszulkę Jungkooka, gładząc jego umięśniony brzuch.

— Ja też, ale na coś innego — mruknął, zsuwając się z blatu i zostawiając skołowanego maknae samego w kuchni.

— Taehyung-ah! — krzyknął za nim, łapiąc w dłonie kwiaty i czym prędzej ruszając za obrażonym chłopakiem, który zdążył zaszyć się w swoim pokoju.

im in love serio, uwielbiam tego one shota. Jezdzicie autobusami, słuchając muzyki jak nie macie weny!! enjoy

Misheve

taekook ||one shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz