2.To od początku... cz.1

34 3 0
                                    

Zacznijmy od tego że się przedstawię:
Mam na imię Emily pochodzę z nie wielkiego miasta Prescott w Arizonie. Jestem normalną 15-latką i prowadzę zwyczajne, nudne życie... do chwili.
Był to zwyczajny czerwcowy dzień. Słońce lekko przygrzewało moje rozłożone na leżaku nogi. Czytałam książkę w ogrodzie. Ale po pewnym czasie znudziło mi się to. Napisałam do znajomych czy chcą się gdzieś przejść lub pojeździć na rowerze.[...] Razem z Dominiką, Maxem i Viktorem poszliśmy na rowery. Byli to moi bliscy przyjaciele i zawsze poprawili mi humor. Gdy wszyscy już pojawiliśmy się w umówionym miejscu, czyli pod sklepem spożywczym weszliśmy do niego. Był to nasz ulubiony sklep. Zawsze zdarzały nam się różne przypały. Ale bardzo mi się to podobało, nigdy nie byłam grzeczna. Często robiłam rzeczy których nie powinnam robić... wiem że w tych czasach i w moim wieku wszyscy palą, piją itp... ja wzięłam pierwszego papierosa do ust już w 6 klasie. Zapaliłam jeszcze kilka razy i z tym skończyłam. Bardzo podobały mi się E-papiersy i vapowanie, ale nie próbowałam tego jeszcze, chodź bardzo chciałam. W sklepie każdy coś kupił. Zawsze każdy płacił po równo żaby było sprawiedliwie. Ja kupiłam chipsy, Dominika coś do picia, a chłopcy chrupki i napoje energetyczne, które każdy z nas lubił. Ja chyba najbardziej. Często je piłam. Po wyjściu ze sklepy pojechaliśmy na polane, z której było widać bardzo dużą część miasta. Zaczęliśmy jeść i rozmawiać:
- To już ostatni miesiąc szkoły, potem wakacje i pełno spotkań w większych gronach. Nie mogę się doczekać.- powiedział Max
- Racja... ale ja się tak nie ciesze.-powiedziałam
- Dlaczego?- spytał Viktor
- To już 3 gimnazjum, i koniec szkoły. Po wakacjach każdy z nas pójdzie do innego liceum... ja nie chce się z wami rozstawać.- powiedziałam bardzo smutnym głosem
- Spokojne- przytuliła mnie Dominika - Napewno nie pozwolę nam tak łatwo stracić tego kontaktu. -powiedziała z pewnością w głosie
Ale ja nie byłam tego taka pewna... wszystkie przyjaźnie szkolne kiedyś się kończą, no dobra nie wszystkie. Ale bałam się że ta niestety tak. Byłam pewna tego że każdy z nas pójdzie do innego liceum albo technikum i nie będziemy już tyle się widywać. Przestałam o tym myśleć i znowu zaczęliśmy rozmawiać [...] Upłynęło dość sporo czasu. Gdy spojrzałam na telefon było już po 21, stwierdziłam że pójdę do domu. Każdy postąpił tak samo. Zjechaliśmy z polany, po czym przytuliłam Dominike na pożegnanie. Z chłopakami zawsze witałam i żegnałam się przybijajac żółwia. Pojechałam do domu, robiło się ciemno. Jechałam ścieżką rowerową mijając przy tym wiele osób. Nagle z naprzeciwka zobaczyłam chłopaka, który podobał mi się jak chodził jeszcze ze mną do szkoły. Nazywał się Patryk, był dwa lata starszy ode mnie i mieszkał w innym mieście więc gdy skończył gimnazjum rzadko go widywałam. Zmienił się bardzo... wyrósł, był jeszcze bardziej przystojny i chyba przypakował na siłowni. Jednym słowem ideał. Ale mimo że mi się podobał to nigdy ani on ani ja nie zrobiliśmy pierwszego kroku. Stwierdziłam że nie jest mną zainteresowany więc opuściłam. Gdy go mijałam szeroko się do mnie uśmiechnął. Zrobiło mi się miło. Ale pojechałam dalej i nie patrzyłam do tyłu. Nagle usłyszałam za sobą dzwonek rowerowy, po czym się odwróciłam. To był on. Zatrzymała się, a on do mnie dojechał.
-Cześć jestem Patryk.- powiedział z lekką zadyszką.
-Hej ja Emily.- powiedziałam uśmiechając się.
Chwilę rozmawialiśmy gdy nagle zapytał co robię w sobotę.
- Chyba nic.- odparłam
- Może chcesz się gdzieś przejść?- zapytał
-Jasne.
-To napisze do ciebie bo chyba mam cię w znajomych na fb.
-Oki.
Pojechałam dalej i po chwili dotarłam do domu. Był to bardzo przyjemny ale męczący dzień. Za dużo wrażeń. Położyłam się na łóżku i nawet nie wiem kiedy zmorzył mnie sen...

Może trochę długa część ale mam nadzieje że wam się podoba❤

Gdzieś daleko...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz