|11|

1.6K 54 13
                                    

Mój sen nie trwa długo, gdy słyszę hałas dochodzący z przedpokoju. Po chwili drzwi się otwierają i widzę mojego męża, który chwiejnym krokiem próbuje dotrzeć do łóżka - znowu pił, za każdym razem gdy się pokłucimy Christian sięga po alkohol. Muszę z nim o tym porozmawiać. Jeśli tak dalej pójdzie to Szary do porodu zostanie alkoholikiem, na co nie mogę pozwolić.

Odwracam od niego głowę, zamykam oczy i udaję, że śpię. Czuję, że materac ugina się pod jego ciężarem. Jego ramiona otulają mnie ciepłem.

- Przepraszam, nie kłócimy się - mówi. - Kocham cię - dodaje szepcząc mi do ucha. - Wiem, że nie śpisz. Ano proszę, nie złość się na mnie.

- Jestem zmęczona, porozmawiamy rano. Zresztą jak widzę tobie sen się bardziej przyda. - Nie słyszę żadnej odpowiedzi z jego strony, a już po chwili do moich uszu dociera ciche pochrapywanie.

Zasnął - nie dziwię mu się. Christian tak słodko wygląda jak śpi, jak małe bezbronne dziecko. - Postanawiam, że go rozbiorę, aby wygodniej mu się spało. Najpierw ściągam mu koszulę, zaczynam od rozpięcia guzika pod szyją. Gdy rozpinam kolejne guziki moim oczom ukazują się jego małe blizny i ścieżynka. Całuję go w każdą z blizn i przejeżdżam językiem, całując jego ścieżynke od pępka w dół. Christian mruczy, szybko się od niego odrywam. Nie mam zamiaru go budzić. Jego koszula leży już na podłodze. Ściągam mu skarpetki i zabieram się za pasek od spodni. Odpinam guzik i rozsuwam suwak, powolnym ruchem ściągam mu spodnie i rzucam je na podłogę. Moim oczom ukazuje się niewielkie wybrzuszenie w jego bokserkach - ciekawa jestem co takiego ci się śni Christianie. - Kładę się obok niego i przykrywam nas kołdrą. Zgaszam lampkę stojącą na szafce nocnej i wtulam się mocno w Szarego. - Dlaczego on nie może być zawsze taki spokojny, choć z drugiej strony lubię się czasem z nim podroczyć.

***

Budzę się wcześnie rano, jeszcze zanim zadzwoni budzik. Patrzę na zegarek, jest dopiero 7:13, ale postanawiam iść wziąć szybki prysznic. Christian mocno śpi, ani drgnie, gdy całuję go w jego porośnięty brodą policzek - trochę mnie on łaskocze.

Schodzę na dół. Zastaję Gail krzątającą się po kuchni.

- Życzy coś sobie pani na śniadanie pani Grey? - Pyta, gdy po chwili mnie zauważa.

- Chętnie zjadłabym pankeike z owocami i napiłabym się soku pomarańczowego. - Mam wielką ochotę na coś słodkiego.

- Oczywiście, już podaje. Czy dla pana Greya też naszykować porcję? - Pyta uśmiechając się przy tym do mnie.

- Nie trzeba, Christian jeszcze śpi. I mam jeszcze jedną prośbę. Mogła byś zrobić mi jedną z tych twoich pysznych kanapek do pracy? - Uśmiecham się do niej.

- Z wielką przyjemnością pani Grey. Czy z kurczakiem może być?

- Będzie idealnie.

***

- Dziękuję Gail. Było pyszne jak zawsze.

- Nie ma za co pani Grey.

Kończę jeść śniadanie i zabieram z wyspy kuchennej swoje kanapki. Proszę Taylora, by odwiózł mnie do pracy.

Zatrzymujemy się pod GP, Taylor otwiera mi drzwi i wychodzę z auta.

- Miłego dnia Pani Grey.

- Dziękuję Taylor. Możesz przekazać mojemu mężowi, że zjadłam dziś śniadanie - mówię z sarkastycznym uśmiechem i zmierzam w kierunku drzwi wejściowych.

***

Dziś mam dużo do zrobienia, po tym jak wczoraj zrobiłam sobie małe wagary. Gdy czytam jeden z raportów ktoś puka do drzwi.

Wolność GreyaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz