Rozdział 11

418 23 3
                                    

Borys pov.

- Filip, to nie ma sensu. One i tak nam nie otworzą - powiedziałem do Marcinka, zarzenowany całą sytuacją.

- Dobra, ich wkurwa na nas mogę wytrzymać, ale twojego jebanego Eldorado już nie! - krzyknął mi prosto w twarz.

- Pamiętaj, że moje Eldorado zdobyło więcej wyświetleń w dwa dni, niż twoje "Po każdym słońcu" - odpowiedziałem mu ze śmiechem. Taka była prawda.

- Ten kawałek był robiony w Stepie, więc się nie dziw. Ale przypomnij sobie, że mój diss na QueQuality zdobył większą oglądalność w dwa dni, niż twoje zajebiste "AŚMZ" na SBMafiiji. - powiedział do mnie ze śmiechem.

Jakby ktoś nie wiedział, to z Filipkiem mamy beef. Za dużo by opowiadać. Poprostu wyzwałem go od najchujowszych raperów w polsce, na wywiadzie z Winim. I gdyby to nie trafiło do neta a tym bardziej Filip się o tym nie dowiedział, tego wszystkiego by tu nie było.

Mieliśmy się ustawić w Sosnowcu na bójkę, ale sprawy trochę inaczej się potoczyły.

Skończyło się Eldorado, Filip odetchnął z ulgą, na co się szyderczo  zaśmiałem. Następne co puściły dziewczyny było "Mówię o twej karierze", pewnie Paula wybierała, jezu jak ja nienawidzę tego!

Wcześniej wspomniany kawałek "Mówię o twej karierze" jest dissem, którym Filipek wygrał pierwszą rundę.

Gdy usłyszałem jego głos i wymawiane słowa na bicie, nie wytrzymałem. Podszedłem do Marcinka i mu przypierdoliłem.

Tym razem zrobił unik, i to ja dostałem wpierdol. Chyba jego freestyle battle nie polega tylko na free, ale i na bójkach. Zresztą ja nie znam się na takich rzeczach...

Filipek pov.

Staliśmy pod budynkiem i waliliśmy w drzwi, ale to na nic. Dziewczyny nie miały zamiaru nam otworzyć, właściwie nie dziwię im się. Zaczęliśmy się kłócić o naszą muzykę. Po jakimś czasie uspokoiliśmy się, a ja się ucieszyłem, bo któraś z dziewczyn puściła "Mówię o twej karierze".

Stałem cały czas pod budynkiem i odpaliłem szluga. W pewnym momencie zobaczyłem rzucającego się na mnie z pięściami Bediego. Tym razem nie dałem za wygraną. Zgasiłem szluga i zrobiłem unik.

Role się odwróciły Borysku.

Dostał w mordę, po czym upadł na podłogę, ja się jedynie głośno zaśmiałem. Po chwili wstał, i znowu próbował się na mnie rzucić, ale coś mu się nie udało, od razu przycisnąłem go do wilgotnej ściany.

- I co Borysku, dalej będziesz się rzucać, hum? - zapytałem się go z szyderczym uśmiechem.

- O chuj ci chodzi gościu? Rzucasz się na mnie z pięściami! - jezu ten typ serio ma coś z głową, przed chwilą to on chciał mnie zaatakować.

- To ty się pierwszy na mnie rzuciłeś - prychnąłem.

- Dobra, puść mnie. Jeszcze psy przyjdą - powiedział do mnie ze strachem w głosie.

Ha ha ha co za ciota!

- To ty zacząłeś, ale dobra NARAZIE nie będę cię zabijać, przydasz mi się jeszcze - mój głos brzmiał bardzo poważnie, wtedy Boryska zalał strach.

Puściłem go, a on odetchnął z wielką ulgą. Piosenki leciały, a ja dopiero po chwili, zorientowałem się, że puściły cholerne "Po każdym słońcu". Bedi zawsze wyłapywał z tego wersy i zaprzeczał temu, o czym tam rapuję.

"Jestem cichym erodytą i lubię czytać w myślach. Mała nie masz prawa mówić, że chcę tylko wykorzystać"

- "Mała nie masz prawa mówić, że chę tylko wykorzystać" ty serio? Każda ma prawo to mówić, bo to poprostu prawda - zaśmiał się, na co się bardzo wkurwiłem.

Wszystko jest możliwe. |Bedoes & Filipek|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz