five

136 26 66
                                    




Youngjae

Lepiej poczułem się dopiero trzeciego dnia nowego roku, więc akurat na koniec przerwy świątecznej.  Nie będę ukrywał, że bardzo się z tego cieszyłem, ponieważ opuszczanie zajęć nie było mi za bardzo na rękę.
Szczególnie, że teraz mam naprawdę dużo pracy na uczelni, a jeśli chce skończyć z dobrym dyplomem i być godnym następcom rodziców, to muszę się przyłożyć do lekcji.

Zgodnie z rutyną, wstałem wcześnie rano, aby zdążyć się wyszykować i spakować wszystkie potrzebne rzeczy.
Fakt faktem, ciężko jest się przestawić na wstawanie wraz ze świtem, ale nie jest to niewykonalne, jak twierdzi zdecydowana większość naszego społeczeństwa.
Ubrałem na siebie długą, delikatnie za dużą bluzkę biało-czarne paski, a do tego czarne rurki. Do wszystkiego musiał oczywiście dojść szalik, ponieważ moje gardło nadal nie było w najlepszej kondycji.

Wyszedłem z domu o idealnej porze, więc nie musiałem się śpieszyć na uczelnie, ponieważ i tak będę w niej przed czasem.
To zaskakujące, ale moje dotychczasowe życie jest bardzo ułożone i idealnie zaplanowane.  Wstaje punktualnie za piętnaście szósta, wychodzę z domu zawsze o tej samej, ustalonej porze, a na uczelni jestem dziesięć minut przed czasem. Codzienna, powtarzająca się rutyna, w której nigdy nie ma żadnej skazy czy błędu.
Chyba można powiedzieć, że jestem perfekcjonistą w tym aspekcie. U wielu ludzi wzbudza to podziw, czego zupełnie nie rozumiem.

[...]

Siedzenie na wykładach sprawiało mi przyjemność. Nawet mimo tego, że prawnik nie był moim wymarzonym zawodem, to jednak nigdy nie myślałem o tym, że mógłbym być kimś innym. Zaakceptowałem zaplanowaną mi przyszłość i nie miałem odwagi sprzeciwić się postanowieniom rodziców.

Na przerwie obiadowej wraz z Jinyongiem udałem się na stołówkę, aby zjeść lunch przed ostatnim wykładem. Mimo potocznie cichej i zimnej natury chłopaka, buzia mu się nie zamykała i przez cały czas nadawał nawet o mało ważnych pierdołach. To nie tak, że nie lubię go słuchać. Po prostu po czasie robi się to męczące.
Wymieniliśmy się wrażeniami z przerwy świątecznej, ale te chłopaka były zdecydowanie bardziej interesujące i najzwyczajniej w świecie ciekawsze.
Jedyne, co było inne w moich, tegorocznych świętach, to przypadkowe i nieplanowane poznanie Jaebuma, co dość rozbawiło, ale i ucieszyło chłopaka.

-Czyli nadal nie umiesz zapamiętać tej jednej cyferki, tak? - zaśmiał się, upijając łyk pomarańczowego soku i posyłając mi ciepłe spojrzenie, na co tylko delikatnie skinąłem głową. - Jak to jest, że wykucie całego prawa rzymskiego zajęło ci niecały tydzień, a tą cyferkę mylisz od kilku lat?

-Mówił ci już ktoś, że jesteś wredny? - fuknąłem, udając zdenerwowanego i urażonego, lecz szybko przerodziło się to w śmiech.

-A tobie mówił ktoś, że twoje umiejętności aktorskie kończą się na zdolnościach pięciolatka? - zaśmiał się chłopak, szczerząc do mnie zęby, za co został uderzony pięścią w ramie.

[...]

Do domu postanowiłem wrócić autobusem, aby nie złapać kolejnej choroby, ponieważ na dworze było zimno, a moja odporność była osłabiona.
Siedząc w ogrzewanym autobusie, włożyłem słuchawki do uszu i puściłem Teen Suicide, aby na chwilę się zrelaksować i zapomnieć o czekającej mnie pracy po powrocie do domu.

Ułożyłem głowę na szybie, ponieważ mimo godziny szczytu, udało dopaść mi się miejsce siedzące. Przyglądałem się miastu, które tętniło życiem, a gdy minęliśmy park przy mojej uczelni, do głowy wpadł mi całkiem niegłupi pomysł.
Wyłączyłem muzykę i niewiele się zastanawiając wybrałem numer do Jaebuma.

-Co się nie odzywasz, panie artysto? - zaśmiałem się, gdy chłopak odebrał telefon i ułożyłem głowę wygodniej na zimnej szybie.

-Mi też miło ciebie słyszeć, Youngjae. - odparł radosnym tonem, wyłączając grającą w tle muzykę. - Dopiero wracasz z uczelni?

-Tak, czyżbyś słyszał ten szum z autobusu? - ściszyłem głos, woląc się nie narażać krzywymi i wymownymi spojrzeniami od innych pasażerów.

-Słychać go o wiele lepiej, niż twój nadal zachrypnięty głos. - prychnął, na co zmarszczyłem brwi i pociągnąłem odruchowo nosem. - Tłumaczyłem ci, że wciąganie wydzieliny nic ci nie da...

-Może zamiast na kierunek artystyczny powinieneś iść na medycynę? - zaśmiałem się, ściągając tym samym na siebie uwagę kilku osób. - Po prostu nie wziąłem ze sobą chusteczek...

-Czy zawsze podczas naszej rozmowy musisz mi dogryzać? - odparł poważniejszym tonem, co tylko wywołało u mnie napad większego śmiechu.

-Przepraszam, Jaebum. - powiedziałem, wstając ze swojego miejsca i udając się w stronę drzwi, ponieważ autobus dojechał na mój przystanek. - W takim razie... jak ty się czujesz i co u ciebie ciekawego?

-Swoimi pytaniami utwierdzasz mnie w przekonaniu, że prawnicy są naprawdę mało kreatywni i oryginalni. - zachichotał, na co tylko przewróciłem oczami i założyłem kaptur na głowę, ponieważ po wyjściu z autobusu uderzyła we mnie fala zimnego powietrza. - W porządku, na szczęście wyrobiłem się ze wszystkimi pracami na czas i uniknąłem złych ocen, a to ważne. Pocieszającym mnie faktem jest to, że za trzy dni są moje urodziny, więc przybędzie mi kolejna wiosna. Chociaż... nie mam konkretnych planów na spędzenie tego dnia, to jednak sam fakt jest dość... ekscytujący?

-A, rozumiem. - odparłem, zaciągając rękawy płaszcza na zmarznięte dłonie, ponieważ zapomniałem rękawiczek. - W takim razie gwarantuje ci, że w twoje urodziny w ramach prezentu będę dla ciebie miły i...

-Nie jesteś niemiły, Jae. - odparł chłopak, a ja przyspieszyłem kroku, ponieważ zimno zaczęło szczypać mnie w odsłonięte policzki i dłonie. - Masz po prostu dość specyficzny charakter, ale nie jesteś niesympatyczny.

- Miło to słyszeć. - mruknąłem, szczękając zębami i drżącą dłonią wyjąłem z plecaka klucze do domu. - W takim razie, wymyśl coś, co jest wykonalne i co by ci sprawiło radość w twoje urodziny.

-W porządku. - zaśmiał się po raz kolejny, z czego wywnioskowałem, że ma dość dobry humor. - Youngjae?

-Tak?

-Na ile lat się czujesz?

Przez chwile milczałem, zastanawiając się, jaka odpowiedz wydawałaby się słuszna. Ściągnąłem przy okazji z siebie płaszcz wraz z butami i zostawiajac na szyi szalik, poszedłem w kierunku kuchni po coś ciepłego do picia.

-Zależy. - mruknąłem, wstawiając wodę na herbatę. - Czasami czuje się jak dziesięcioletnie dziecko w bańce, za które decyzje podjęli rodzice, a ono nie ma nic do gadania... a czasami jak typowy dorosły, z idealnym życiem i planem na przyszłościową karierę. Chociaż zdecydowanie wolałbym czuć się nadal jak dziesięcioletnie i niczego nieświadome dziecko.

Przez chwile po drugiej stronie panowała głucha cisza i wydawało się, że połączenie zostało przerwane, lecz jednak tak się nie stało.

-Choi Youngjae, chyba wiem co bym chciał od ciebie na urodziny. - odparł nagle ożywiony chłopak. - Ale odmowa nie wchodzi w grę, w porządku?

-Czy ty mnie w ogóle słuchałeś? - westchnąłem, zalewając napój i przewróciłem oczami. -W porządku, co to takiego?

-Porozmawiaj ze mną przez kamerkę.

______
buziak dla spadajklusko  i hyzung

nombre perdu; 2jaeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz