Kolejne tygodnie mijały bardzo spokojnie, wręcz rutynowo. Każdy dzień zaczynał się pobudką przez denerwujący budzik oraz promienie słońca, a kończył na wieczornych rozmowach z Jaebumem przy lampce wina.
Nie było w tym nic złego - zdecydowanie lubiłem rutynę, pasowała mi ona. Lubiłem mieć wszystko poukładane i zaplanowane od początku, do końca. Czy było coś w tym dziwnego i niezdrowego?
Z jednej strony - zdecydowanie tak. Trzymanie się rutyny oraz planu potrafi zmęczyć i po jakimś czasie może stać się nudne, ale do takiego życia się przyzwyczaiłem i takie wiodłem.
Nie chciałem tego zmieniać, chociaż wiele osób mówiło mi, abym przestał planować każdy, kolejny dzień.
Jednakże odkreślając wykonane rzeczy z mojego planu czułem pewnego rodzaju satysfakcję. Zdecydowanie było to przyjemne.Od jakiegoś czasu w moim rozkładzie dnia oprócz nauki była również wieczorna rozmowa z Jaebumem. Chyba można powiedzieć, że ona też stała się dla mnie pewnego rodzaju rutyną.
Zaskakujące było to, że zawsze mieliśmy tematy do rozmowy. Coraz mniej było między nami niezręcznych przerw i milczenia. Wiedzieliśmy o sobie wiele i zdawaliśmy sobie sprawę z tego, jak bardzo się różnimy.Starszy nie lubił planować, zdecydowanie wolał żyć tym, co jest teraz i nie myśleć za dużo o przyszłości. Każdy dzień był dla niego nową zagadką, którą musiał odkryć od samego początku. Uwielbiał spontaniczność oraz - jak sam to określił - „krajobraz chwili".
Jakiś czas zastanawiałem się, czy ma to jakieś głębsze znaczenie. Brzmi banalnie, ale myśle, że dla Jaebuma ma ono większy sens. Sam fakt tego, że maluje i fotografuje - chwyta krajobraz chwili.
Dowiedziałem się również, że starszy uwielbia koty i jest właścicielem trójki z nich. Każdy z jego kotów był inny, lecz jedno je łączyło - każdy z nich potrafił zniknąć na jeden dzień, ale zawsze każdy z nich wracał. Nie znikały na dłużej, niż jeden dzień, dlatego chłopak specjalnie się tym nie martwił.Wielokrotnie rozmawialiśmy przez kamerkę i po którejś z kolei rozmowie przestałem czuć się skrępowany. Dzięki tym rozmowom poznałem trochę mieszkanie Jaebuma i zobaczyłem jego obrazy.
Każdy z nich był inny i na swój sposób wyjątkowy. Chłopak malował zarówno portrety, jak i krajobrazy. Na jego biurku wielokrotnie widziałem porozrzucane różne szkice, oraz wydrukowane fotografie.
Chłopak zdecydowanie lubił mieć wszystko ułożone w swoim porządku.Na wiosnę plan na mojej uczelni uległ zmianie i moje lekcje zostały przesunięte na późniejsze godziny, co wiązało się ze zmianą mojego planu.
Nie lubiłem tego robić, ponieważ do niego przywykłem i w pewien sposób z nim się zżyłem, ale nic nie dało się z tym zrobić.~*~
Wyrobił mi się nowy nawyk chodzenia do pobliskiej kawiarni, ponieważ była ona po drodze na moją uczelnie, a mimo wszystko wolałem wstawać wcześniej, co gryzło się z moim rozkładem zajęć, więc musiałem jakoś zabić czas.
Kawiarnia była wręcz idealnym miejscem na to, aby zregenerować siły przed nauką na uczelni.
Często brałem ze sobą książkę, aby się zrelaksować przy zapachu świeżo mielonej kawy oraz smaku mojego słodkiego latte.Dzisiejszy dzień zaczął się tak samo - od porannej kawy w miejscu mojego porannego odpoczynku.
Wszedłem do środka i chowając telefon ze słuchawkami do kieszeni zamówiłem to, co zwykle.
Chciałem sięgnąć po portfel, aby zapłacić sprzedawcy, ale niestety nie było mi to dane, ponieważ przerwał mi głos sprzedawcy.—Youngjae?
Zlękłem się i szybkim ruchem wyjąłem porfel z kieszeni, przy okazji trącając kubek z gorącym napojem, który oblał sprzedawcę.
Dopiero wtedy podniosłem przerażony głowę, a nasze spojrzenia się spotkały.—Jaebum?!
W tym momencie definitywnie chciałem zapaść się pod ziemie. Miałem ochotę opuścić kawiarnie i nigdy więcej się w niej nie pokazywać. Nie tak miało wyglądać nasze pierwsze spotkanie, zdecydowanie nie tak.
—Mi również miło cię widzieć, Youngjae.
Jaebum zdjął z siebie fartuch, a ja, niewiele myśląc, wszedłem za ladę, podając mu namoczoną w zimnej wodzie szmatkę.
—Powinieneś się przebrać. — stwierdziłem, nie mając odwagi spojrzeć mu w oczy. Delikatnie zagryzłem dolną wargę, próbując wymyślić coś, dzięki czemu oparzenie nie byłoby aż tak bolesne.
—Jest już w porządku. — zaśmiał się chłopak, odwieszając fartuch na wieszak. — Nie spodziewałem się ciebie tutaj.
—Uwierz mi, że ja ciebie również. — uśmiechnąłem się, nerwowo wbijając paznokcie w wewnętrzną część dłoni. — Jesteś pewien, że wszystko w porządku? Zawsze możemy pojechać do lekarza, aby się upewnić, że nie jest to nic poważnego...
—Nie przejmuj się tym. — odparł miłym tonem oraz wyszedł zza lady, a ja poszedłem w jego ślady. — To nic takiego, wcale nie było aż takie gorące.
Poczułem lekką ulgę, ale nadal było mi wstyd, ponieważ przez chwile mojej nieuwagi, mogło stać się coś poważniejszego.
Usiedliśmy przy jednym ze stolików i przez chwile milczeliśmy. Czułem, że chłopak się na mnie patrzy, jednak nadal nie miałem odwagi na niego spojrzeć.—Youngjae?
—Tak?
—Dlaczego na mnie nie patrzysz? To naprawdę niemiłe. — powiedział delikatnie smutniejszym głosem, przez co mimowolnie na niego spojrzałem. — Teraz zdecydowanie lepiej.
—Naprawdę przepraszam... — zacząłem, ale Jaebum przerwał mi wpół zdania.
—Wszystko jest w porządku. — po raz kolejny się zaśmiał, dzięki czemu na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech. — Nasze pierwsze spotkanie jest... dość nietypowe, nie uważasz?
—Jest zdecydowanie nie takie, jakie powinno być. —odparłem, opierając głowę na dłoni. — Nigdy wcześniej nie widziałem cię tu o tej porze...
—Zaczynam ranne zmiany, ponieważ mój grafik na uczelni uległ zmianie. Chociaż, z tego co widzę, nie tylko mój... — uśmiechnął się, a jego oczy zamieniły się w dwie, wąziutkie kreseczki.
—Á propos uczelni, powinen zaraz na niej się wstawić. — oznajmiłem, chcąc wstać, ale chłopak mi to skutecznie uniemożliwił, kładąc swoją dłoń na tej, należącej do mnie.
—Nie uważasz, że po tym wszystkim coś mi się należy? — odparł, a ja posłałem mu niezrozumiałe spojrzenie. — Nie będę cię teraz trzymał, ponieważ nie chce, abyś przeze mnie zarwał naukę, ale... spotkajmy się tu w sobotę, w porządku?
Chyba musiałbym nie mieć serca, aby mu w tej sytuacji odmówić.
~*~
Po uczelni wróciłem do domu, chcąc odpocząć oraz skończyć pisać jedną z prac, ale zobaczyłem, jedną, nieodczytaną wiadomość.
Jaebum:
Zawsze śmiałeś się, że to przeze mnie zrobisz sobie krzywdę, a dziś mieliśmy zdecydowany zwrot akcji.
Youngjae:
Teraz to ty się zgrywasz...
_______
przepraszam, za tak długą nieobecność:(
CZYTASZ
nombre perdu; 2jae
FanficA wszystko zaczęło się od jednej, pomylonej przez Youngjae cyferki w numerze przyjaciela. "-Czy to możliwe, że połączyła nas magia świąt? -Magia świąt nie istnieje, Youngjae. - odparł Jaebum melodyjnym głosem. - Istnieje tylko los, który czasami w...