Rozdział 4

1K 58 11
                                    

- Trzymajcie mnie bo mu wyjebie. - powiedziałam zaciskając pięści.
- Hej młoda spokojnie. - powiedział Quebo. - To nic złego, że uwielbiasz Bartusia.

- Tego już za wiele. - warknęłam i rzuciłam się na niego. Popchnęłam go z całej siły na ścianę i przyłożyłam mu z prawego sierpowego.
- Ogarnij się! - krzyknęła Natalia i odciągnęła mnie od Kuby. Chłopak patrzał się na mnie niedowierzając.
- Ale ty masz siłę. - powiedział biorąc chusteczkę od Natalii i wycierając nią chyba złamany nos.
- Wiesz, mogłam cię jebnąć mocniej. Chcesz? - zapytałam się chłopaka, a on odsunął się ode mnie.
- Nie, dziękuję. - powiedział i zaczął śledzić moje ruchy.
Zaśmiałam się i spojrzałam na Natalię.
- Co się tak lampisz? - zapytała dziewczyna uśmiechając się.
- Myślisz o tym samym co ja?- zapytałam się.
- Jeżeli myślisz o tym to tak. - odpowiedziała poruszając brwiami.
- Idiotka. - burknęłam i włączyłam piosenkę (patrz media). Zaczęłam śpiewać. Ta czynność bardzo mnie relaksowała.
- Powróćmy do głównego tematu. - wtrącił Igor.
- Przecież się zgodziłam, nie? - zapytałam z uniesioną brwią poruszając biodrami w takt piosenki. Quebo i wszyscy inni zaczęli się na mnie patrzeć.
- Jezuuu.... Nie gapcie się. - powiedziałam.
- Jutro, o 16 spotykamy się na boisku do kosza.
- Ok, a teraz wyjść. - powiedziałam i wskazałam palcem drzwi.
- To do jutra wielbicielko Bartka. - powiedział Kuba i szybko uciekł z mojego domu.
- No po prostu debil. - powiedziałam do przyjaciółki, gdy wszyscy wyszli.
- No. - potwierdziła moje słowa Natalia.

Jesteś inna niż wszystkie. |PlanBe|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz