Początek przyjęcia

4.1K 260 250
                                    

Idę oświetlonym korytarzem hotelu. Jest on ekskluzywny, co widać po wystroju pokoi, lecz nawet na korytarzu rzucają się w oczy beżowe lampki na ścianach, mające brązowe wzorki. Wyglądają elegancko i jednocześnie nadają przyjemny klimat.

Wychodząc na główny korytarz dostrzegam drewniane meble ze złotymi elementami. Czuję się nieswojo, a kroczenie po ciemnoczerwonym dywanie tylko potęguje to uczucie. Jestem coraz bliżej sali bankietowej, która znajduje się w tym właśnie budynku. Teraz tylko kilka kroków dzieli mnie przed szerokimi drzwiami, za którymi dochodzą odgłosy rozmów i grającej muzyki. Nerwowo poprawiam sobie krawat, na co Victor delikatnie unosi brwi do góry.

- Spokojnie Yuri. Będzie fajnie, zobaczysz - mruga do mnie, po czym zdecydowanym ruchem popycha drzwi.

Moim oczom ukazuje się wielka sala, w której dominuje znany mi już kolor beżowy, lecz również zaraz po nim widzę kolor czerwony. Ściany są ciepłej barwy, a długie firanki zwisające obok dużych, szerokich okien są czerwonokrwiste. Długie stoły są porostawiane wzdłuż ścian. Spoglądając na potrawy leżące tam czuję, jak burczy mi w brzuchu. W sumie to sporo czasu minęło odkąd jadłem obiad.

Jednak jak już omiotłem spojrzeniem całe pomieszczenie, widzę, jak wszystkie głowy odwróciły się w naszą stronę. Tego nie lubię najbardziej - znajdować się w centrum uwagi, jednak patrząc na Victora od razu widać, że się czuje jak ryba w wodzie. Z wdziękiem uśmiecha się do wszystkich, zadowolony takim obrotem spraw. Ja zaś czuję się nieswojo, lecz próbuję być pewny siebie prostując się lekko i odwzajemniając spojrzenia ludzi.

Jednak moje wysiłki idą na marne, gdy widzę, jak sporo ludzi z różnych zakątków sali zmierza ku nam. Czuję, jak moje ostatnie resztki pewności siebie są coraz bardziej zadeptywane wraz z zbliżającymi się ludźmi. Myśląc, że oni idą do Victora, cofam się trochę.

- Yuri Katsuki!

Słysząc to podskakuję zaskoczony, szukając osoby, która się do mnie zwróciła. Po chwili dostrzegam baczystego, lekko otyłego mężczyznę z radosnymi, okrągłymi oczkami.

- Widziałem jak jeździsz, ten ostatni występ to było coś niesamowitego! - mówi z wyraźnym entuzjazmem.

- Dziękuję - mówię lekko zakłopotany, lecz po chwili obok mnie dostrzegam jakieś kobiety, które mówią chórem:

- To ty jesteś tym Yurim, tak?

- W tym garniturze jesteś jeszcze bardziej przystojny.

- W twoim występie było widać tyle emocji!

Wszystko się dzieje tak szybko, że nie potrafię ogarnąć wszystkich informacji. Nie wiem co robić, ale po chwili słyszę swojego zbawcę:

- Moje drogie panie!

To Victor, który teraz stoi obok mnie. Na sekundę posyła mi swój czarujący uśmiech, po czym zwraca się do kobiet:

- Rozumiem, że chcecie się trochę zapoznać z Yurim, ale to musi trochę poczekać. Mam z nim coś do załatwienia.

Tym razem to im posyła swój piękny uśmiech, na co one się o mało nie roztopiły. Kiwnęły potulnie głowami i podobnie jaki inni, rozchodzą się.

- Dzięki Victor.

- Nie ma za co. Już nauczyłem się odpędzać od takich ludzi - mówi z lekkim rozbawieniem, jednocześnie rozglądając się dookoła. Nagle jego oczy się rozbłysły pod wpływem szczęścia - O, Chris, już przyszedł!

Victor cały w skowronkach zaczyna iść w jego kierunku. Ja trochę zdezorientowany idę za nim. Jakim sposobem on ma tyle pozytywnej energii? Nadal nie potrafię tego pojąć, ale jestem szczęśliwy wiedząc, że mogę być blisko niego.

Chris wygląda równie elegancko, co Victor. Ma na sobie czarny garnitur, a jego zielony krawat podkreśla kolor jego oczu. Widząc nas, na jego twarzy pojawia się uśmiech, który sprawia, że staje się jeszcze piękniejszy. Czemu wszyscy muszą wyglądać tak dobrze?

- Victor, spóźniłeś się - słowa blondyna wyrywają mnie z zamyślenia. Słychać w nich nutę pretensji - mam nadzieję, że masz ku temu dobre wytłumaczenie.

- Tym razem to nie moja wina. Ten tu obok stroił się dłużej niż się spodziewałem.

Wzrok Chrisa przenosi się na mnie. Kiwa z uznaniem głową.

- Wyglądasz naprawdę nieźle Yuri. Tylko nie rozumiem, dlaczego nie zdjąłeś tych okularów.

- Bez nich słabo widzę.

- Ale na lodowisku potrafisz się bez nich sporuszać - blondyn uśmiecha się jakby uznał, że jego argument wygrał, po czym z Victorem zaczynają dyskutować na temat jakiegoś programu.

Nie słucham ich, zamiast tego rozglądam się dookoła. Natrafiając wzrokiem na jedzenie przypomina mi się, że jestem głodny. Nie chcąc przeszkadzać Victorowi w rozmowie odchodzę po cichu i idę w stronę stolików. Muszę przyznać, że potrawy wyglądają naprawdę apetycznie i już będąc na miejscu nie mogę się zdecydować, które wybrać.

- Może Ci pomóc Yuri? - słyszę dobrze mi znany głos zza pleców.

Szeroki uśmiech pojawia się na mojej twarzy. Odwracam się i moim oczom ukazuje się mój przyjaciel od wielu lat.

- Phichit! Nawet nie wiesz jak się cieszę, że cię tu widzę.

- Ja też - uśmiecha się do mnie przyjaźnie, po czym ogląda mnie od stóp po głowę - Wow Yuri, świetnie wyglądasz! Szczerze mówiąc...

Nagle wszystkie rozmowy przetrwało nagłe, mocne otworzenie się głównych drzwi. Do sali wchodzi smukła kobieta średniego wzrostu, która ma nie więcej niż trzydzieści lat. Jest blondynką o długich, lekko falowanych włosach, bladej cerze, i jasnych, przenikliwych oczach. Granatowa sukienka z dużym dekoltem sięga jej do kolan, a czerwone szpilki świetnie pasują do jej pomalowanych, czerwonych ust.

Jest piękna i seksowna - tego nie można zaprzeczyć. Wielu mężczyzn dałoby sobie rękę uciąć, by być z taką kobietą. Teraz rozgląda się uważnie dookoła. Dostrzegając kogoś zaczyna iść szybkim krokiem w tym kierunku, po czym wpada w objęcia mężczyzny. Mojego narzeczonego.

- Privet Victor - mówi wyraźnie uszczęśliwiona - dawno się nie widzieliśmy, co?

Yuri On Ice - Bankiet Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz