- Czego ty ode mnie chcesz? - pytam już zniecierpliwiony, gdy po raz trzeci omijamy te same drzwi.
- Czekaj - mówi ostro zatrzymując się na chwilę - dobra, w końcu to znalazłam - w jej głosie słychać ulgę.
Rozglądam się zdziwiony dookoła. Czym jest ,,to''? Co ona znalazła?
Idę za nią, by po chwili stanąć przed krwistoczerwonymi zasłonami. Ira odsuwa je, a moim oczom ukazują się szklane drzwi balkonowe. Ze zdziwienia mrużę oczy. Na pierwszy rzut oka wydawało mi się, że za nimi jest okno. Myliłem się jednak, przez co teraz z niemałą fascynacją wpatruję się w drzwi. Rosjanka otwiera je dając mi znać, bym też tam wszedł. Będąc już na zewnątrz czuję lekki wiaterek, który pieszczotliwie łaskocze moją twarz. Oddycham z ulgą. Do teraz nie zdawałem sobie sprawy jak w środku jest duszno.
Rozglądam się z zaciekawieniem. Balkon jest większy niż się spodziewałem - ma z dziesięć metrów kwadratowych, a ozdabiane barierki z motywami roślinnymi są pozłacane. Podnoszę wzrok. Potężne wieżowce Moskwy są rozmazane, lecz mimo to nie tracą swojego uroku. Dzięki tysiącom świateł miasto wydaje się być mimo wszystko przytulnym miejscem.
- Naoglądałeś się już? - pyta uszczypliwie kobieta.
Przenoszę na nią wzrok. Jej wyprostowana sylwetka promieniuje dumą, lecz widać, że coś ją gryzie.
- Lepiej przejdź od razu do rzeczy - mówię przez zaciśnięte zęby czując, jak jej obecność wyssysa ze mnie energię życiową.
Mimo wszystko jest moim wrogiem i nie mam najmniejszej ochoty z nią rozmawiać.
Ira wzdycha ciężko najwidoczniej się zastanawiając, jak zacząć rozmowę. W końcu decyduje się na bezpośredniość:
- Chodzi o Victora.
Robię głęboki wdech, a moje serce niespodziewanie przyspiesza.
- Co z nim? - pytam, siląc się na obojętność.
O czym ona chce mi powiedzieć?
Rosjanka przypatruje się mi, jakby chciała coś zauważyć w moim zachowaniu. Po chwili ciszy odpowiada:
- Chodzi o to, że łamiesz mu serce - chcę jej zaprzeczyć, lecz ona nie daje mi dojść do słowa - DAJ mi dokończyć. Od kiedy zabawiasz się z panienkami, Victor jest bardzo nerwowy. Widać, że zależy mu na tobie i boi się, że cię straci. Nie wiem co ty planujesz Katsuki, ale chcę, żebyś przestał.
Czuję, jakbym dostał w twarz. O czym ona w ogóle gada? Przecież Victor wyglądał przy niej na naprawdę szczęśliwego. Zresztą przy innej kobiecie też...
- Że niby ja się zabawiam? - moje oburzenie sięga zenitu - TO ON OD SAMEGO POCZĄTKU ŁAZI ZA TOBĄ JAK JAKIŚ BEZDOMNY PIES!
Oddycham głęboko, czując, że jestem coraz bliżej załamania. Nogi mam jak z waty, a ręce lekko mi drżą. Niedobrze, jeśli dalej tak pójdzie, to padnę fizycznie, jak i psychicznie.
Ledwo docierają do mnie jej słowa:
- To nie jest tak, jak myślisz - mówi cicho.
Patrzę się na nią. Jej postawa diametralnie się zmieniła. Teraz unika mojego wzroku, jest lekko przygarbiona, a jej oczy złagodniały i nabrały wyraz lekkiego smutku.
- Nigdy nie patrzyłam na Victora jak na potencjalnego partnera. Zawsze był dla mnie jak brat. To on sprawił, że się nie poddałam, kiedy... - głos jej się lekko załamał - moi rodzice odeszli. On jako jedyny mnie wspierał. Moi pozostali przyjaciele, jak się okazało, byli fałszywi. Mam u niego dług i chcę go spłacić - zwraca ku mnie swoje szkliste oczy - chcę, by był szczęśliwy, dlatego masz przestać się wydurniać, jasne?!
Tymi słowami wybiega na korytarz.
Stoję w bezruchu. Co to miało znaczyć? Patrzę się nadal na drzwi za którymi zniknęła kobieta.
Powiedziała, że Victor jest dla niej jak brat i, że pomógł jej, kiedy była w potrzebie. Czyżby kłamała?
Przed oczami mignęła mi jej mina, na której malowało się poczucie winy i smutek. Nie, nie mogła kłamać, mówiła na poważnie. Lecz przez nią pojawiło mi się więcej pytań bez odpowiedzi.
Wiem tylko, że ich na pewno nic nie łączy. Czyli w takim razie... Victor jest niewinny?
Przypomina mi się jednak, jak rozmawiał z inną kobietą. Z drugiej strony to mogła być zwykła pogawędka, zwłaszcza biorąc pod uwagę jego orientację...
Opuszczam z rezygnacją głowę. Co ja mam robić? Myśli krębią się w mojej głowie coraz szybciej i szybciej, a ja nie mogę ich upożądkować. Czuję się jak małe dziecko, które się zgubiło w wielkim mieście.
Zerkam na wysokie wieżowce i migoczące światełka w oddali. A gdyby tak... Wyjść? W tym budynku czuję się zbyt przytłoczony ostatnimi wydarzeniami, a na przykład w centrum mógłbym pójść do jakiegoś pabu i tam spokojnie wszystko przemyśleć.
Uśmiecham się na tą myśl. Naprawdę mam dość wszystkiego i gdybym mógł się choć trochę odizolować od świata, to zrobiłbym to.
Już bez zbędnych myśli ruszam w kierunku drzwi modląc się w duchu, bym nie trafił na kogoś znajomego po drodze.
![](https://img.wattpad.com/cover/134407682-288-k979950.jpg)
CZYTASZ
Yuri On Ice - Bankiet
FanfictionYuri, Victor, oraz inni łyżwiarze wybierają się na bankiet, po zajęciu pierwszego miejsca przez Yurio. Narzeczeni wdają się w kłótnie, przez co dochodzi do różnych dziwnych sytuacji...