Landon's pov
Było już ciemno, gdy dojechaliśmy na wskazane miejsce. Nie dziwiło mnie, że Hale wybrał akurat to. North Park był najrzadziej odwiedzanym parkiem przez ludzi. Głównie dlatego, że chodzą plotki o zabójstwach i porwaniach dokonanym w tym właśnie miejscu. Wiedział więc, że nikt nie będzie interesował się tą częścią Dallas. O ile sukinsyn nie kłamał.
Rozejrzeliśmy się z Carterem po okolicy, czy ktoś nas nie śledził. Derek Hale należał do osób, które zawsze miały w zanadrzu plan B. Najbardziej niepokoiło mnie to, że poszło zbyt łatwo. Musieliśmy mieć oczy dookoła głowy.
— Dobra, Pierce. — zaczął Carter, gdy się zatrzymaliśmy — Musisz po nią iść.
Popatrzyłem na niego z niezrozumieniem. Wciął chciał udawać? Wciąż chciał prowadzić te nudną gierkę?
— Znajdź ją. — dodał, patrząc na mnie z błaganiem w oczach.
Jeszcze kilka sekund mierzyłem go wzrokiem, zanim wysiadłem z samochodu i w ciszy udałem się do ciemnego pomieszczenia. Było w nim chłodno, ale znośnie. Włączyłem latarkę z telefonu, dzięki czemu pokonałem ciemność.
Zdawało się, że długi korytarz prowadził donikąd, ale jak się okazało — na samym końcu znajdowały się drzwi. Z ostrożnością nacisnąłem klamkę i powoli je otwierałem, czemu towarzyszyło skrzypienie. Chwilę potem, odetchnąłem. W słabo oświetlonym lokum znajdowała się Victoria. Miała związane ręce i ledwo już trzymała się na własnych nogach. Podbiegłem do niej z prędkością światła i od razu zacząłem myśleć, jak ją uwolnić.
— Victoria, słyszysz mnie? — mój głos drżał.
Dziewczyna była słaba, ale wymamrotała coś pod nosem. Nie zrozumiałem nic, ale cieszyłem się, że jeszcze żyła.
— Proszę, nie zasypiaj, zaraz cię uwolnię.
Podtrzymując brunetkę, wyjąłem ze spodni broń i wymierzyłem w łańcuch. Oddałem strzał, a kula przecięła metal. Ciało Victorii bezwładnie opadło na mnie, ale zdążyłem ją złapać.
— Aaron? — usłyszałem jej cichy głosik.
Zmarszczyłem brwi; śniła, czy naprawdę myślała, że ja to Carter.
— Nie, koleżanko. Twój drugi bohater. — wywróciłem oczami — Nie zasypiaj, zaraz pojedziemy do szpitala.
— Nie mam siły... — ledwo powiedziała.
— Musisz złapać mnie wokół szyi. — oznajmiłem, biorąc ją na ręce, jak pannę młodą — Nie śpij, proszę! — wrzasnąłem, gdy powoli zamykała oczy — Victoria, mówię do ciebie!
— Ja wiem... — Zaczęła mamrotać — Ja wiem, że on żyje...
Wtedy jej głowa bezwładnie opadła; straciła przytomność. Zmarszczyłem brwi, patrząc na nią z niepokojem w oczach. Co właściwie miało to oznaczać?
Zdenerwowany przyspieszyłem. Już raz prawie umarła, nie mogłem pozwolić na to drugi raz.
Wybiegłem szybko z ciemnego korytarza, a znalazłszy się na zewnątrz, ruszyłem w stronę samochodu, w którym czekał Carter.
— Odpalaj silnik, musimy szybko z nią jechać do szpitala! — krzyknąłem.
Aaron podbiegł do mnie i kiedy ją zobaczył, dostał jakiegoś szoku, czy coś w tym rodzaju. Zaczął głośno i szybko oddychać.
— Carter! — wrzasnąłem, delikatnie położywszy Victorię na tylnym siedzeniu. Blondyn wciąż stał i patrzył na dziewczynę, którą okryłem swoją kurtką — Nie czas na twój atak paniki, rusz się!
CZYTASZ
The Reason 2 : This Might Hurt.
Novela JuvenilKazałeś mi iść do diabła? Pozwól, że zabiorę ze sobą cały twój świat. _____________________ ©OliviaShane 2023