Victoria's pov
Wszystko działo się tak szybko. Nie wiedzieliśmy, jak zareagować, przynajmniej ja. Aaron wydawał się taki odważy i próbował za wszelką cenę nas wydostać. Bomby wybuchały coraz szybciej a nasza droga ucieczki znikała. Jedna po drugiej. Nie mieliśmy szans. Trzeba było szybko działać, jeśli chcieliśmy ujść z życiem.
— Aaron... — ledwo wypowiedziała jego imię. Pył unoszący się w powietrzu drażnił moje płuca, przez co zaczęłam kaszleć, a dodatkowo odezwała się moja astma.
— Trzymaj się mnie, Victoria. Wyjdziemy stąd, obiecuję. — zmartwiony chwycił moją dłoń i razem pobiegliśmy w nieznanym mi kierunku.
A wtedy kolejny wybuch sprawił, że zostaliśmy rozdzieleni...
Głośny huk zmusił mnie do otwarcia oczu. Byłam już bardzo słaba, ale zorientowałam się, że to był tylko sen i nie tkwiłam już w tym piekle. Chociaż, jak się tak zastanawiając to wciąż tak było. Prawie nie czułam rąk. Tak strasznie mnie bolały, a łańcuchy wrzynały mi się w skórę. Kolana uginały się pod ciężarem ciała. Wszędzie miałam siniaki od bicia i rany cięty od noża. W ten sposób mnie torturował. Nie chciał wyciągnąć ze mnie żadnych informacji, po prostu go to bawiło. Nie wiedziałam, jak długo jeszcze wytrzymam, ale nie miałam siły nawet się nad tym zastanawiać. W pewnych chwilach było mi już wszystko jedno. Nie wiedziałam, kiedy ostatnio jadłam. Mógł mnie już zabić. Byłam kompletnie obojętna na swoje życie.
— Proszę, proszę. Ktoś tu się obudził. — zadrwił zielonooki. Jego chichot sprawiał, że miałam ochotę zwymiotować.
— Możesz mnie już zabić? — wychrypiałam.
Derek Hale (bo tak mi się przedstawił) podszedł do mnie i opuszkami palców przejechał po moim policzku. Ostatkiem sił odsunęłam głowę, a wtedy spoliczkował mnie. Nie pierwszy raz.
Kolejne łzy poleciały z moich oczu.
— Coś długo czekamy na pana Cartera, nie sądzisz? — zakpił, powoli okrążając mnie — Ranienie ciebie bez widowni już nie jest takie satysfakcjonujące.
— Jesteś pierdolnięty. — oznajmiłam już chyba setny raz, ale jak widać, wciąż to do niego nie docierało — Landon mnie... — odetchnęłam głośno — znajdzie, a wtedy...
— Wtedy co? — przerwał, gwałtownie łapiąc mnie za szczękę, przez co jęknęłam z bólu — Przez ciebie zginie. Poza tym, nie sądzę, żeby Carter był takim głupcem i wysyłał swoich ludzi, by załatwić własne porachunki. Mówię to z wielkim żalem, ale ten typ ma w sobie trochę honoru.
Splunęłam na jego twarz, niszcząc jego uśmieszek. Nie przemyślałam tego, jak zawsze. W nagrodę otrzymałam mocny cios w policzek. Kolejny i kolejny.
— Nie lepiej od razu mnie zabić? — rzuciłam, gdy już otrząsnęłam się z ogromnego bólu, jaki mi zafundował — I tak jestem krok od śmierci.
— To nie takie proste. — pokręcił głową — Bo widzisz, chcę, by on cierpiał tak samo, jak ja, gdy zabijał moją ukochaną.
Zmrużyłam oczy. Czy to jego kolejne kłamstwa? Jeszcze nie pozbierałam się z tego, że Aaron żyje, choć nie wiem, czy warto mu wierzyć.
— Co? Zaskoczona? — parsknął — Zabił ją bez najmniejszych skrupułów, gdy nie oddałem mu pieniędzy dla Brauna. Nie zawahał się poderżnąć jej gardła na moich oczach, wiedząc nawet to, że była w ciąży. — wredny uśmieszek Hale'a przerodził się złość, a jego oczy emanowały cierpieniem — Odebrał mi wszystko. Zniszczył mi całe życie. Zacząłem brać prochy, a wtedy on i ten jego szef wsadzili mnie do psychiatryka. Ja cierpiałem, a im uszło wszystko na sucho.
CZYTASZ
The Reason 2 : This Might Hurt.
Fiksi RemajaKazałeś mi iść do diabła? Pozwól, że zabiorę ze sobą cały twój świat. _____________________ ©OliviaShane 2023