Ktoś jeszcze pamięta o tej książce XD?
Czysty zostawił mnie w Poczekalni zupełnie samego. Przede mną cały rok rozmyślań i tułaczki po nieskończenie długim korytarzu. Dobrze, że nie wieczność, myślałem, rozglądając się za ciekawym zajęciem. Dopiero później zorientowałem się, że nic ciekawego mnie tam nie czekało.
Dusze nie były zbyt rozmowne. Raz i drugi próbowałem zagadać, ale to wszystko na nic – absolutnie nikt nie chciał mnie słuchać, więc po setce prób wreszcie zaprzestałem. Oni wszyscy pędzili każdy do swoich drzwi, jedni szykowali się do Światła, innych zaciągano do Ciemności, jednym słowem zgiełk panował tam niemożliwy. Starałem się przysiąść gdzieś, pozbierać myśli, skupić się na swoich problemach i odciąć od tego wszystkiego, ale zwyczajnie nie dałem rady, hałas niemal wdarł mi się do mózgu i zasiał w nim ogromne spustoszenie.
Nie macie pojęcia, jak szybko tu na górze mijał czas. Z ręka na sercu przysiągłem, że Czysty wrócił do mnie zaledwie po kilkunastu godzinach, mimo że miał przecież minąć rok. Niczego jeszcze sobie nie przemyślałem, niczego nie ułożyłem w głowie, a ponadto wszystko mnie bolało. Dziwne, bo czy ducha może coś boleć? Nie omieszkałem poinformować o tym Czystego.
– Zawsze mi się wydawało, że duchy nie czują bólu ani cierpienia, ale jak widzę jest odwrotnie – mruknąłem, masując krzyże.
– Poczuliśmy Ciemność, jak widzę? – parsknął, wyjmując z ust wszędobylskie cygaro.
– Że co? – wydukałem.
– Przedsmak tego, co czeka cię po tej złej stronie – wyjaśnił. – Trzeci rok jest najgorszy, teraz to jeszcze nic, Ciemność ledwie cię łechce, ale spokojnie, jeszcze jeden ziemski rok i będziesz dusił się z bólu.
Nie zabrzmiało to optymistycznie. Wytrzeszczyłem oczy i gapiłem się na Czystego z odrazą. Mimo tego nikłego, trochę złośliwego uśmieszku, nie wyglądał jakby żartował.
– Jak się czujesz po pierwszym dniu w Poczekalni? – spytał nagle.
– Dniu?
– Nie mówiłem? Dzień tutaj to rok na Ziemi – wyjaśnił. – On stwierdził, że trzy dni to wystarczający czas, by zabłąkana dusza zagłębiła się w refleksję o własnej egzystencji, by podjąć decyzje o życiu po życiu. Rozumiesz?
Nie do końca, ale nie zamierzałem z tym dyskutować.
– Czyli mam mniej czasu, niż zakładałem? – prychnąłem.
Czysty wzruszył ramionami. Nie wyglądał na specjalnie przejętego moją uwagą.
– Przecież i tak jesteś pewny, że nie chcesz przeprosić, więc w czym problem?
No niby w niczym. Obojętnie skinąłem głową i wzruszyłem ramionami.
Kończyny bolały do tego stopnia, że Czysty za pod ramię poprowadził mnie do moich drzwi. Nie byłem tu od wczoraj, a konkretniej od roku ziemskiego. Dziwny dreszcz przeszedł po ciele. Ile mogło zmienić się w domu podczas tych dwunastu miesięcy? Naprawdę nie miałem pojęcia czego się spodziewać w dniu rocznicy mojej śmierci. Tylko jednej rzeczy byłem w miarę pewien – przyjemnie nie będzie.
Kiedy pokonaliśmy drzwi, ponownie stanęliśmy na moim domowym korytarzu. Dużo się tu od ostatniego razu nie zmieniło, jedynie na wieszaku wisiał płaszcz teściowej. Przełknąłem ślinę. Tylko jej mi tu jeszcze brakowało.
Wraz z Czystym pomaszerowaliśmy do salonu. Znalazłszy się na progu ogarnęły mnie cholernie mieszane uczucia – oto stałem przed Marią, kobietą, która za życia nie raz przyprawiła mnie o białą gorączkę, a dwukrotnie prawie o zawał. Ta sama Maria siedziała z oczami wypełnionymi łzami. Nie szykowała Wigilii. Pamiętałem każde nasze wspólne święta. Nie dałoby się ich zapomnieć. Seria wyzwisk, krzyków, napięta atmosfera, ciągłe wyrzuty i to nieodparte wrażenie, że cały ten cyrk nie miał sensu. Robiliśmy to wszystko głównie dla Tosi, żeby miała normalne święta. Nie wychodziło nam to zbyt dobrze.
CZYTASZ
Trzy lata po śmierci [THE END]
Novela JuvenilOne shot w trzech aktach. Umarłem w Wigilię. Czemu Czyści palą cygara? Tylko jedne drzwi należą do mnie. Jest jeden dzień w roku, kiedy mogę zobaczyć Marię. I Tosię. Mam trzy lata. Cover graphic author: len-yan on DeviantArt