Szatyn ponownie przekroczył próg sklepu, powodując tym, że dzwoneczki zawieszone nad drzwiami zaczęły szaleć. Niebieskowłosy chłopak, który zapisywał coś w zeszycie uniósł głowę. Youngjae niepewnie ukłonił się. Wzrok chłopaka za ladą był bardzo chłodny, dokładnie taki sam jak trzy dni wcześniej. Student był wystarczająco zestresowany, chciał jak najszybciej znaleźć się blisko Daehyuna, który musiał mu pomóc.
Jednak niebieskowłosy szybko zmienił wyraz twarzy. Kłaniając się w stronę Youngjae, uśmiechnął się szeroko.
- Jednak wróciłeś – odezwał się chłopak. Youngjae skierował swoje kroki w stronę lady – Daehyuna jeszcze nie ma. Ale powinien wrócić za kilka minut.
- W porządku, wrócę za kilka minut...
- Możesz poczekać tutaj – zaoferował pracownik, przechylając głowę na bok i wciąż uśmiechając się szeroko. – On dosłownie za chwile tutaj będzie.
Youngjae był zdumiony, jak nietrafnie ocenił tego niebieskowłosego mężczyznę. Sprawiał wrażenie naprawdę chłodnego, tymczasem wydawał się naprawdę w porządku.
Student miał tendencję do szybkiego szufladkowania ludzi, co nie raz komplikowało mu nieco sytuacje. Kiedy pierwszy raz zobaczył Junhonga na uczelni, pomyślał, że to tylko młodzik poszukujący uwagi rówieśników a także starszych osób. Jakież to było błędne osądzenie, gdy ten sam młody blondyn okazał się bardzo nieśmiałą oraz pomocną i opiekuńczą osobą.
- Skoro tak – westchnął student, wzruszając ramionami. Skoro i tak nie ominie tego co miało nastać, to po prostu zaczeka. – Nie chce być wścibski, ale co skłoniło cię do pracy w takim biznesie?
Szatyn był nieco zdziwiony swoją bezpośredniością, ale jego ciekawość wchodziła na coraz wyższe stadium. Odczuwalna, specyficzna aura sklepu, potęgowała uczucie, że naprawdę chcę wiedzieć jak to jest. Chce poznać tę sferę, która w pewien sposób była już magiczna.
- To dobre pytanie – zaśmiał się niebieskowłosy chłopak, na dobre odkładając długopis, a swoją całą uwagę poświęcając zaciekawionemu studentowi. – Odkąd pamiętam ciągnęło mnie do takich „niecodziennych" rzeczy. Kiedy byłem dzieckiem, lubiłem wróżyć rodzinie, najpierw z ręki, potem z kart. Ale nie z kuli, one po prostu fajnie wyglądają na półce – Youngjae zaśmiał się na tę wzmiankę, lecz wciąż z ogromną chęcią słuchał chłopaka. – W liceum porządnie się w to wkręciłem i pomyślałem, że z hobby można też zrobić użytek. Kiedy byłem na drugim roku studiów poznałem Daehyuna i od razu wyczułem, że on będzie dobrym wspólnikiem.
- Nieźle, taki wewnętrzny radar – skomentował szatyn, na co niebieskowłosy przytaknął chichocząc.
- Można tak powiedzieć. Tylko Dae, najpierw stwierdził, że jestem nienormalny, ale po kilku tygodniach podszedł do mnie i powiedział, że moja zmarła babcia przyznała mu się, że to ona zbiła jedną z moich kul, a nie młodszy brat.
- Naprawdę tak ci powiedział? – zaśmiał się student.
- Mówiłem, że będzie dobrym wspólnikiem – chłopak uniósł ręce w górę, umacniając swoją wypowiedz – Tak w ogóle to jestem Jongup.
- Youngjae, miło mi – odpowiedział student, kłaniając się.
Po chwili do sklepu wrócił brunet, z siatką owoców w ręce. Popatrzył sceptycznie na rozmawiających chłopaków. Wzruszając ramionami podszedł do Jongupa, przekazał mu reklamówkę po czym dał znak chłopakowi, by ruszył z nią na zaplecze, zostawiając go sam na sam z szatynem.
- Więc... – zaczął brunet, drapiąc się po policzku – Myślałem trochę o tej sprawie. Nie zdarzyło mi się wcześniej coś takiego, dlatego tym bardziej mnie to ciekawi. Ale mam nadzieję, że ty też przemyślałeś to co ci powiedziałem.
![](https://img.wattpad.com/cover/132783693-288-k90982.jpg)
CZYTASZ
Medium | jdh x yyj
ФанфикBohaterowie: bap, got7, red velvet, aoa Paring: daejae Gatunek: kryminał, angst, paranormal Długość: 15 rozdziałów Opowieść o chłopaku, który wierzył, że jego brat wciąż żyje.