Rozdział 11.

25 7 2
                                    

       

- Jaebum był moim chłopakiem – zaczęła Seulgi, wprowadzając kluczyk do stacyjki. – Byliśmy parą przez jakieś pięć miesięcy.

- Nic mi o tym nie powiedział... - mruknął Youngjae wpatrując się w seulskie ulice. Zbliżała się północ, lecz miasto wydawało się wciąż tętnić ogromnym życiem.

- Tak naprawdę Jaebum wolał nie afiszować się naszym związkiem – kontynuowała rudowłosa. – Nieraz mówiłam mu, że chciałabym poznać jego brata. Wiedziałam, że wasi rodzice nie żyją, jednak ukrywał jak najwięcej faktów o swoim życiu. Nie miałam pojęcia dlaczego jest taki skryty pod tym względem, ale postanowiłam nie naciskać. Jaebum miał trudny charakter, ale miał w sobie coś co sprawiało, że stał się dla mnie niezwykle ważny.

- Kilka tygodni przed jego zniknięciem nasz kontakt stał się słabszy, często się po prostu mijaliśmy – westchnął Youngjae. – Dawał ci jakieś sygnały, co zamierza zrobić?

- Żadnych. Czasami był tylko bardziej przygaszony. Ale wiesz jaki on był, zawsze spokojny, więc nie było to bardzo widoczne.

Youngjae przez chwilę zbierał swoje myśli. Mimo późnej pory, jego trybiki wciąż starały się pracować jak należy. Jaebum zazwyczaj zachowywał spokój, lecz były momenty, kiedy zachowywał się zupełnie inaczej, był pełen energii, podchodził do wszystkiego wręcz zbyt optymistycznie.

- Wierzysz w to, że przez depresję popełnił samobójstwo? – chłopak zadał najtrudniejsze pytanie. Niestety, było ono konieczne, musiał wiedzieć, co dziewczyna o tym myśli, w końcu była jedną z bliższych osób Jaebuma w ostatnim czasie.

Seulgi ze skupieniem wpatrywała się w drogę przed sobą, w głowie bijąc się ze swoimi myślami.

- Na początku w to wierzyłam. Jednak po rozmowie z Daehyunem, a teraz z tobą, sądzę, że ma to drugie dno. Wiem, że potrzebował pieniędzy, a nie udawało mu się ich zdobyć, ale to nie mógł być powód – odpowiedziała, zerkając na szatyna. Czuła, że myśli tak jak ona, mieli podobny punkt widzenia.

- Uważam, że Jaebum żyje – powiedział po chwili Youngjae. – Myślę, że się ukrywa, nie jestem pewny dlaczego to robi, ale wiem, że musi to robić.

- Może miał jakieś problemy, które przed nami ukrywał?

- Na pewno je miał – skomentował chłopak. – Nie czułaś się obserwowana w ostatnim czasie? Nie wydawało ci się, że ktoś cię śledzi? Bo mnie owszem.

- Jak teraz tak o tym mówisz... - zamyśliła się. – Fakt, były dwa momenty, kiedy miałam wrażenie, że jeden samochód nieustannie stoi pod moim blokiem, a potem widziałam go w miejscach w których się znajdowałam.

***

Kiedy Youngjae wrócił do swojego pustego mieszkania był już naprawdę zmęczony. Rozmowa z Seulgi utwierdziła go w swoich przekonaniach. Wiedzieli, że tej sprawy nie można tak po prostu zostawić. Jedyną osobą, która mogła dać im jakieś wskazówki był przyjaciel Jaebuma, Yongguk, toteż postanowili następnego dnia pójść na komisariat.

Kiedy szatyn wyszedł spod prysznica, jego telefon zaczął dzwonić.

- Halo? – odezwał się Youngjae, powstrzymując ziewnięcie.

- I jak? Czego się dowiedziałeś? – pytał zaciekawiony Daehyun.

- Seulgi myśli podobnie jak ja. Nie wierzy w śmierć Jaebuma – odpowiedział, wycierając swoje mokre włosy. Usłyszał ciche, acz pewne „mówiłem" w wykonaniu bruneta, po czym kontynuował: - Uzgodniliśmy, że pójdziemy jutro na komisariat Yongguka. Mam dość tego bagna, chcę w końcu wiedzieć, co się dzieje z moim bratem.

Medium | jdh x yyjOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz