Powoli zaczęło się ściemniać. Spóźniony Youngjae szybko wysiadł z autobusu, szybkim krokiem idąc w stronę sklepu ezoterycznego. Dzień na uczelni zajął mu dłużej niż myślał, gdyż tuż przed wyjściem zaczepiły go dwie koleżanki z roku, zagadując go, przez co szatyn musiał w pośpiechu załatwić inne rzeczy zaplanowane na owy dzień.
Zdyszany wszedł do sklepu, zabierając szalik, który zakrył mu niemal całą twarz.
- Cześć wam – wysapał, rozglądając się po pomieszczeniu, w którym znajdowali się Jongup, Hyejeong, Seulgi, Junhong oraz... - Yongguk? – zapytał zdziwiony chłopak, na co Seulgi i Junhong zachichotali pod nosami.
- To ja go tu przyprowadziłem – wytłumaczył blondyn, drapiąc się po karku. – Mam nadzieję, że nie jesteś zły. Nie chciałbym cię wkurzyć w ciągu ostatnich tygodni w Seulu.
- Nie, nie – zaprzeczył od razu. – Nie ma problemu. Po prostu trochę się zdziwiłem.
- Prawda? – zaśmiała się Seulgi, kręcąc się na krześle i zajadając się przy tym winogronami. – Yongguk mówił o tym, że teraz ma niezłe kłopoty w pracy. Czuję się trochę temu winna.
- Naprawdę? – spytał Youngjae? – Chcą cię zwolnić?!
- Bardzo możliwe – westchnął najstarszy – ale nawet jeśli, to zasłużyłem na to. Póki co jestem zawieszony i zostałem całkowicie odcięty od sprawy Jaebuma.
Szatyn zdjął swój płaszcz, po czym usadowił się na swoim ulubionym fotelu. Spojrzał na zegar w kształcie kota, powieszony na ścianie. Dochodziła już osiemnasta. Dziwiło go to, że Daehyun jeszcze nie przyszedł do sklepu. Youngjae bardzo zależało, żeby móc spędzić czas ze swoimi przyjaciółmi zanim zdecyduje się co robić dalej.
Dopiero kiedy na zegarze dochodziła osiemnasta trzydzieści, do sklepu wparował zdyszany brunet.
- Przepraszam za spóźnienie – powiedział, niczym młody uczeń po czasie wparowujący na lekcje. – Ćwiczenia się przeciągnęły.
- Nie szkodzi – machnął ręką niebieskowłosy. – Jeśli kupiłeś szampana to wszystko gra.
- Oczywiście, że kupiłem! – odpowiedział brunet, z dumą wyciągając z torby dwie butelki trunku.
Wszyscy zgromadzeni w pomieszczeniu zaczęli mu bić brawo. Daehyun ukłonił się nisko, po czym postawił butelki na ladzie sklepowej. Dopiero po chwili zauważył dodatkową osobę. Yongguk ukłonił mu się, co Daehyun od razu powtórzył, uśmiechając się.
Hyejeong przyniosła kieliszki z zaplecza, a Jongup zajął się otwieraniem pierwszego z szampanów. W pierwszej kolejności kieliszki dostały panie i dopiero kiedy każdy miał w dłoni alkohol, wzniesiono toast.
- Za szczęście i spokój – powiedziała Hyejeong, unosząc swój kieliszek.
- Za szczęście i spokój! – powtórzyli wszyscy chórem, po kolei stukając się kieliszkami.
Daehyun wskoczył na ladę sklepową, usadawiając się na niej z nogami luźno zwisającymi. Youngjae stanął tuż obok, jedną ręką opierając się o blat, bardzo blisko nogi bruneta. Chłopcy spojrzeli na siebie, po czym szatyn uniósł swój kieliszek.
- Za mniej natarczywych klientów, którzy tak naprawdę potrzebują pomocy specjalisty.
- Za nienatrafianie na oszustów – odpowiedział z szerokim uśmiechem Daehyun, stukając swoim kieliszkiem o kieliszek Youngjae.
Miesiąc później
- Rozmawiałeś z nim już?
Youngjae westchnął na powitanie słysząc owe pytanie z ust młodszego przyjaciela. Wrzucając koszulki do kartonowego pudełka przełożył telefon do drugiej ręki.
CZYTASZ
Medium | jdh x yyj
FanfictionBohaterowie: bap, got7, red velvet, aoa Paring: daejae Gatunek: kryminał, angst, paranormal Długość: 15 rozdziałów Opowieść o chłopaku, który wierzył, że jego brat wciąż żyje.