Od ostatniego incydentu jaki zaszedł między dziewczyną, a szatynem minęło kilka długich dni. Nastał piątek, co oznaczało zakończenie kolejnego ciężkiego tygodnia nauki. Wszystkie myśli Luny wypełniała tylko świadomość tego, że nie widziała ona chłopaka od tego właśnie zdarzenia.
Niby przypadkiem udało jej się usłyszeć, jak Gaston rozmawiał z kimś przez telefon i mówił o tym, że szatyn wyjechał na kilka dni z miasta chcąc załatwić kilka spraw związanych z organizacją urodzin jednego z ich przyjaciół. Korzystając z okazji zabrał ze sobą swoją dziewczynę i wspólnie zrobili sobie małe wakacje, i odpoczynek od wszelkich obowiązków.Podczas tej samej rozmowy usłyszała również, że owa impreza ma odbyć się już dzisiejszego wieczoru w ich domu, co sprawiało, że wszystkie chęci do funkcjonowania ją opuszczały.
Coraz częściej łapała się na tym, że swoimi myślami powracała do przeszłości. Nieobecność szatyna sprawiła, że jej myśli zaczęły biec w kompletnie innym, zapomnianym już kierunku. Z utęsknieniem spoglądała we wspomnienia, kiedy to swój czas spędzała wspólnie z blondynką. Z każdą minutą stawały się one coraz wyraźniejsze, a tęsknota coraz większa. Doskonale pamiętała świat, w który powoli zaczęła wprowadzać ją niepozorna Ambar. Jak z każdym dniem zaczynały się ze sobą coraz lepiej dogadywać, a Luna starała się dbać o tą relację najlepiej, jak umiała wiedząc, że z dziewczyną u boku będzie jej znacznie lżej.
Doskonale pamiętała, jak dziewczyna potrafiła nieraz sprawić, że wszystkie jej problemy odchodziły w niepamięć, a ona choć na chwilę mogła rozluźnić swoje mięśnie. Wszystko jednak szybko się skończyło wraz z rozstaniem pary. Szatynce jedynie przybyło problemów, z którymi sama nie mogła sobie poradzić. Zniknięcie z jej życia Ambar sprawiło, że zniknęły również jej chwile oderwania od rzeczywistości. Ponownie musiała się nauczyć żyć na nowo, tak jak to było przed zjawieniem się blondynki, lecz tym razem było to dużo trudniejsze.
Dopiero teraz, w tym dość krytycznym momencie, doszło do nastolatki, że Włoch i wzdychanie do niego stało się jej formą ratunku. Zaczęła skupiać się na nim i na jego problemach, sprawiając, że wszelkie jej czarne myśli zostały zamknięte w ostatnich szufladach jej umysłu. Zniknął on, nawet na tak krótki czas, otworzyły się one, nie dając jej spokojnie usiedzieć w miejscu. Uwolniły się wszystkie obawy, chęci i potrzeby, sprawiając, że przez ich natrętność nie potrafiła usiedzieć w jednym miejscu.
Leżąc na swoim łóżku wpadła na, w jej mniemaniu, genialny pomysł. Postanowiła skorzystać z tej niewyobrażalnej okazji, która właśnie jej się przydarzyła. Musiała się tylko przełamać i wyjść z pokoju prosto w tłum pijanych i rozentuzjazmowanych nastolatków. Doskonale wiedziała, że to czego szuka i to czego potrzebuje jest niewyobrażalnie blisko. Na wyciągnięcie ręki.
Bo to przecież impreza urodzinowa jednego z członków szkolnej elity.
Szybko zerwała się na proste nogi i jedynie obciągnęła swoją za dużą bluzę, nie martwiąc się tym, że ma na sobie tylko krótkie szorty. Chęć posiadania ostatecznie przyćmiła jej umysł, sprawiając, że nie było już odwrotu. Najciszej jak potrafiła, podeszła do drzwi i przekręciła klucz, aby następnie je uchylić.
Zdawała też sobie sprawę, że znacznie wyróżnia się od reszty dziewczyn zgromadzonych w tym miejscu, co może jej niestety przeszkodzić w pozostaniu niezauważoną. Bo kto normalny przychodzi na imprezę w bluzie, bez makijażu i we włosach związanych w luźnego koka? Nikt w tej szkole.
Sprawnie zamknęła za sobą drzwi i zręcznie zaczęła przeciskać się między nastolatkami stojącymi przy każdej możliwej ścianie. Za cel obrała sobie salon i kuchnie, kojarząc z filmów, które oglądała, że to właśnie te miejsca są właśnie tymi głównymi na imprezie.
CZYTASZ
Solitaria en la esperanza ✖ L&M
FanficOna, Luna Valente. Uczennica argentyńskiego liceum. Dziewczyna nie wyróżniającą się niczym szczególnym. Trzymająca się na uboczu. Wyprana z uczuć, zgrywająca twardą. Żyjąca we własnym świecie, do którego nie wpuszcza prawie nikogo. Właśnie - prawie...