II.

160 11 1
                                    


🍑

- Pierdykam to. - stwierdziłem uderzając ręką w budzik. To urządzenie jest jednym z najgorszych urządzeń, jakie mogły powstać w tym świecie.

6.30

To jeszcze środek nocy. Co takiego zrobili uczniowie w moim wieku, że teraz muszą wstawać o tej godzinie?

Standardowo wstałem, założyłem dresy i koszulkę i powędrowałem do łazienki wziąć szybki prysznic.
Czas mijał mi jak z bicza strzelił.
Zabrałem do torby sniadanie, parę randomowych zeszytów z biurka, jakiś długopis i słuchawki.
Ruszyłem w drogę do placówki, która zabija moją wyobraźnię. Każe mi myśleć według schematu, praktycznie nie mam prawa stosować swojego myślenia, bo przecież ktoś już to zrobił za mnie, i nawet nie mam próbować wybiegać przed szereg.

Zajęcia dzisiaj mam do 17. Upodlenie dla osób takich jak ja. Nienawidzę kontaktów międzyludzkich, gardzę nimi. Wszystko w naszym świecie jest fałszywe.

Po 10 minutach chodu, stanąłem przed linia metra. Za 13 minut pojedzie mój transport. Co ja mam tu do cholery robić? Wyszedłem za wcześnie, przez co będę tutaj stać jak debil.
Zajrzałem w telefon, dostałem wiadomość.

@ktae : Przystojnie dzisiaj wyglądasz

Wal się.

@ktae : Miłego dnia, gówniarzu :*

XXX

- Jeon Jeongguk! - usłyszałem za sobą znienawidzony głos. - unikasz mnie? - spytał o rok starszy, Kim MinGyu. Spojrzałem na niego jednym okiem, on zaś wypluł ślinę na chodnik i podciągnął oba rękawy od swojego mundurka. - nie pamiętasz co Ci mówiłem? - spytał na co westchnąłem. Mingyu jest moim sąsiadem z dzieciństwa. O dziwo jak byliśmy mali, bawiliśmy się razem w ogrodzie u mojego taty. Później, a konkretnie w podstawówce w jakiś niewiadomy sposób zaszedłem mu za skórę. Od tamtego momentu znęca się nade mną, nie dając mi chwili spokoju.

- Załóżmy, że nie pamiętam. - odpowiedziałem próbując go wyminąć. Nie mam się co łudzić, MinGyu od razu złapał mnie za ramię i położył na ziemię. Przed oczami mignęła mi tylko jego szaro-niebieska czupryna.
Nawet nie próbowałem wstawać, czy chociażby patrzeć na tego idiotę. Nie mam siły się postawić.. Inaczej. Jestem za słaby.

- Ostatnio się nad Tobą zlitowałem, i nie dostałeś po ryju jak tydzień temu. - stwierdził śmiejąc się nade mną. - dzisiaj to odpracujesz. - warknął przez mocno zaciśnięte zęby. Jedyne co zdążyłem zrobić, to skulić się tak, aby ochronić twarz i brzuch.
Czekałem na właśnie wymierzany we mnie cios, jak świnia na zeźnię.
3,2,1.

-Co? - uchyliłem lekko powieki, chcąc zobaczyć co się dzieje do okoła mnie. MinGyu leżał jak płotka na przeciwko mnie łapiąc się za krwawiący nos. - Co do cholery? - obróciłem się za widokiem postaci obok mnie.

- Ahh. - westchnąłem. - Taehyung, co Ty tu robisz? - zapytałem wstawając. Otrzepałem spodnie z piasku i zabrałem telefon z ziemi.

- Nikt nie będzie znęcał się nad moim Jeonggukiem, kumasz?



Hihi no to lecim z pisaniem xD
Dziękuję za czytanie i miłego dnia 😍

Opps! [ kth + jjk ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz