*3*

1.7K 85 38
                                    

Obudziłam się cała obolała. Rozejrzałam się po pomieszczeniu w którym byłam. Był to szpital. Wszystko było tak jak w filmach, biała pościel, białe ściany meble i biała podłoga. Spojrzałam na dwoją pamiątkę po napastniku, na ranie był duży plaster ale czuję że rana była szyta. Do pomieszczenia wszedł Henry
-Obudziłaś się. Jak sie czujesz? - spytał łamiącym się głosem
-Dobrze. A kiedy będę mogła wyjść?
-Lekarz powiedział że jutro, spałaś prawie tydzień bo za dużo krwi wyleciało
-Rozumiem. A był tu ktoś jeszcze?
-Tak. Bill z mojej szkoły - odrzekł zirytowany
-Nie denerwuj się, to on mnie uratował
-Wiem, ale to lamus cały czas gada o tym że jego braciszek nie żyje ale kogo to do cholery obchodzi
-A co ty byś zrobił gdybym to ja tak skończyła jak jego brat? On poprostu tęskni. Na jego miejscu też byś tak robił
-Ale ja nie jestem aż tak wrażliwy i naiwny żeby go szukać, przecież on nie żyje i każdy to wie. To lamus i świr!
-Gdyby nie on mnie by tu nie było, tylko leżałabym gdzieś w krzakach martwa!
-Zamkni się! - spojrzałam na niego wielkimi oczami
-Bleer.. Ja..
-Jesteś taki sam jak ojciec!
-Bleer...
-Wyjdź-cały czas sie na mnie gapił, jakby moje słowa do niego nie dochodziły - głuchy jesteś? Wyjdź - krzyknęłam i rzuciłam w niego poduszką
-Przepraszam... - szepnął ze skruchą i wyszedł. W przejściu od drzwi spotkał sie z Billem, posłał mu mordercze spojrzenie i odszedł ostatni raz patrząc na mnie. Spojrzałam na Billa ze łzami w oczach, chwilę później poczułam jak mokra łza spływa po moim policzku. Bill zobaczywszy mój lecący strumień łez podszedł do mnie i czule przytulił.
-C co się stało? - spytał czule kładąc swój podbródek na czubku mojej głowy
-Pokłóciłam się z Henrym
-A o co? J jak mogę spytać - rzekł patrząc mi w oczy
-O ciebie-Bill niezbyt zrozumiał o co mi chodzi
-Uważa że powinieneś odpuścić szukanie brata. A sam by tak robił, sam miał by tą wiarę że mnie znajdzie.
-Niestety H Henry taki jest. U udaje kogoś k kim nie jest.
-Racja, kiedyś był inny. Tak w ogóle to jutro będę mogła już wyjść - uśmiechnęłam się a on to odwzajemnił.
-Skoro w wychodzisz, t to może pojedziesz z nami nad urwisko? P poskaczesz z nami d do wody? N nie bedziesz j jedyną dziewczną b bo bedzie z nami jeszcze nasza koleżanka z ze szkoły.
-Oczywiście że z wami pojadę.
-To super-uśmiechnął się do mnie szczerze patrząc mi w oczy
-W wiesz będę się powoli zbierał. Mam j jeszcze obowiązki w domu. Ale jutro z chłopakami przyjedziemy po ciebie. Do zobaczenia Bleer-rzucił i wyszedł
-Do zobaczenia Bill-powiedziałam bardziej do siebie bo jego już nie było w pokoju. Postanowiłam że spróbuję wstać. O dziwo rana bolała tylko chwilkę. Kulejąc lekko podeszłam do stojącego obok mojego łóżka lustra. Patrzyłam się na swoją twarz. Popękane usta, blada cera oraz wory pod oczami. Wyglądałam strasznie. Ale nie tylko moja twarz przyciągnęła moją uwagę. Za mną latał czerwony balonik, cały czas sie na niego patrzyłam. Nagle balonik zaczął lecieć powoli w moją strone, przerażona dalej patrzyłam co sie stanie. Balon zatrzymał sie koło mnie, obserwowałam go jeszcze bardziej intensywnej. W pewnym momencie balon pękł a z niego wylała się czerwona i lepka ciecz. Krew. Zmarłam. Ciecz oblewała cześć lustra i podłogi, moja piżama nabrała czerwonej barwy a włosy zaczęły sie kleić i zlepiać. Zaczęłam szybciej oddychać z przerażenia a ciche krzykniecia mimowolnie wydobywały sie z moich bladych ust. Po paraliżu poszłam do łazienki sie umyć, i przy okazji wziąć nasączony papier i zmyć krew z podłogi i lustra. Dziwiło mnie dlaczego ludzie sie na mnie nie gapią, nie żebym tego chciała ale... Kto chodzi po korytarzu cały w czyjejś krwi. Otworzyłam drzwi i podeszłam do lustra i umywalki. Odkręciłam zimną wode i zaczęłam zmywać krew. Zeszła bez problemu. Teraz nasączyłam papier i ruszyłam do swojego pokoju. Z podłogą i lustrem było ciężko bo krew trochę zaschła, ale jakoś dałam radę ją zmyć. Po tym jakże wyczerpującym dniu położyłam się na swoje białe łóżko i zaczęłam rozmyślać o różnych rzeczach. Chwilkę jeszcze poleżałam ale w ostateczności poszłam spać żeby na jutro wypocząć.

Byłam w ciasnym pomieszczeniu i leżałam na niewygodnym materacu. Powoli wstałam i zaczęłam kierować się w stronę drzwi. Ku mojemu zdziwieniu były otwarte. Delikatnie je otworzyłam i ostrożnie spoglądałam co kryje sie za żelaznymi drzwiami. Za nimi rozciągał się korytarz, na środku korytarza była wielka plama krwi oraz ścieżka rownierz z czerwonej cieczy prowadząca w ciemność. Nagle usłyszałam krzyki. Poszłam wzdłuż linii. Szłam dość długo aż dotarłam do starych drewnianych i łamiących się drzwi. Delikatnie je otworzyłam. Zobaczyłam za nimi klawna. Był straszny, wysoki i rudy. Jednym słowem demon. Ale nie to przyciągnęło moją uwage.. On trzymał Billa
-Nie! - krzyknęłam ale on skręcił mu kark

Obudziłam się zalana potem i łzami.
-Wszystko wporzadku? - spytał Bill łapiąc mnie za ramiona i patrząc w oczy. Dopiero teraz zauważyłam reszte chłopaków którzy patrzyli na to zdarzenie
-Tak. Tak wszystko dobrze to tylko zły sen. - uśmiechnęłam się co on odwzajemnił.

You caught my eye, do not waste it||Bill DenbroughOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz