...

291 64 20
                                    

(RosesAndCorpse,

Zostaniesz moim lisem i różą?)

Pierwszy raz, gdy John go widział, wyglądał, jakby miał na chwilę zasnąć nad jakaś robotą papierkową, która go zaprzątała. Wydawał się zaangażowany, owszem, ale zarazem na skraju wycieńczenia.

Za drugim razem był tak sennie roztrzepany, czy też zaaferowany, że rozlał kawę. John musiał po tym sprzątać, ale jak zwykle przyjął to ze spokojem i z uśmiechem rzucił, że nic się nie stało.

Gdy klient odpowiedział mu również uśmiechem, z jakiegoś powodu pomyślał, że było warto.

Za trzecim razem ów prawie mu obcy młodzieniec zasnął na stole - tuż po tym, jak spóźnił się na pociąg. John najpierw obudził go grzecznie, lecz stan ichniej przytomności długo nie potrwał.

Że zdążył się dowiedzieć, iż pociąg jego klienta zmaterializuje się dopiero za dwie godziny, zaś kawiarenka świeciła pustkami poza ich dwójką, nie widział krzywdy w pozwoleniu jegomościowi na wyspanie się. Pracoholik jakiś.

Aj, biedaczyna.

Później, pośród zażenowanych przeprosin, dowiedział się, iż ten pracuś ma na imię Alexander.

Za czwartym razem Alexander przyszedł, dla odmiany, zupełnie przytomny - Laurens zaś mógł się przekonać, jak czarujący to charakter.

I jak bardzo lubi swoje imię na ustach Hamiltona.

Za piątym razem zauważył, iż moment opuszczenia przez Alexandra lokalu przynosi mu wielkie rozczarowanie.

A przecież ten człowiek dokądś zmierza - to naturalne.

Za szóstym razem zastanawiał się, czy te iskierki we wpatrzonych w niego brązowych oczach są tylko złudzeniem - godnym desperata.

Za siódmym razem nie wiedział, co zrobić w pracy z kwiatami od Alexandra, ale i tak był szczęśliwy jak szaleniec.

Za ósmym razem bał się sam siebie - i tego, jak szybko opuszczała go pamięć o jakich bądź zahamowaniach. Czuł się wszak, jakby znał Hamiltona od dawna. I wpatrywał mu się w oczy, jakby właśnie znał go od dawna, a pożądał od zawsze.

Za dziewiątym razem zastanawiał się, gdy już Alexander wyszedł na dworzec, czy to miłość.

Za dziewiątym razem sam już nie wiedział, kiedy się zakochał.

Na śmierć i życie w dodatku.

Za jedenastym gwałtownie przyciągnął młodzieńca do siebie i pocałował, zdolny myśleć jedynie o tym, iże już dawno powinien to zrobić.

Za dwunastym widział diabła w tęczówkach Hamiltona i ani trochę mu to nie przeszkadzało.

Za trzynastym siedział obok niego, całował go, oddychał tym samym powietrzem, w głowie miał pstro.

Za czternastym uzmysłowił sobie, jak ekscytujące i sensuale są w jego odczuciu momenty, kiedy Alexander po prostu całuje go w dłoń.

Za piętnastym razem martwił się ttm, jak bardzo tęsknił i jeszcze będzie tęsknił. I jakie to nieuniknione.

Za szesnastym razem Alexander naprawdę przesadził z tymi kwiatami, ale John i tak cieszył się owym florystycznym burdelem w swoim mieszkaniu.

Za siedemnastym razem miał Alexandra na dłużej - i w swoim mieszkaniu.

Za osiemnastym ten został na tydzień.
Za dziewiętnastym sprawił, że Alexander zaspał na pociąg.

Za dwudziestym zmarnowali na siebie nawzajem cały dzień, a Alexander nie mógł się doliczyć jego piegów.

Za dwudziestym pierwszym pili razem wino i wznosili toast za siebie. Zwłaszcza za siebie razem.

Wkrótce potem Laurens stracił rachubę, bo Alexander był u jego boku o wiele częściej, ile mógł, pozwalając się obserwować w trakcie pisania czy lektury.

Na całe szczęście, bo Laurens nadal odczuwał jego brak jak katorgę.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 20, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

n razy || Hamilton ff || alexander x john √Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz