-Lou, dostałem numer od jakiegoś chłopaka, który wcisnął mi tę karteczkę w spodnie - przełknął ślinę - i nie w kieszeń tylko do środka z przodu - powiedział cicho do niego
-Który? - zapytał Louis. Chciało mu się śmiać ale wiedział, że dla Stylesa to jest krępujące.
-Taki wysoki, napakowany, miał tatuaże nawet na szyi i taki rękaw tatuaży na obu rękach- wzdrygnął się -brzydki.
-Wiem, który to- zaśmiał się- każdy z chłopaków tutaj miał taką przygodę z tym panem. Nie którzy się dawali, nie którzy nie. Jak nawet się nie zgodzili to on próbował i próbował.
-A Ty?
- Do mnie drugi raz nie podszedł- wzruszył ramionami a Harry zrobił pytający wzrok - jak mu raz przyjebałem to już nie podchodzi. Najlepsze było to, że ledwo co mnie dotknął - zaśmiał się pod nosem
-Naprawdę?
-No tak, Harry - zaśmiał się pod nosem - nie będę się dawał dotykać jakimś starym, obleśnym facetom - prychnął
-Oh- zniżył głowę w dół- a co jak przyjdzie drugi raz? - zapytał się go
-To przyjdź do mnie. Albo zobaczy, że to ja albo będę musiał się z nim rozprawić w twojej osobie - uśmiechnął się do Harry'ego. Brunet wyrzucając karteczkę do kosza poszedł do jednego z regałów i uporządkował w nim wszystkie rzeczy tak jak wcześniej.
Reszta dnia w pracy minęła im spokojnie. Chłopcy nie mogli oczywiście odmówić rozmów przy herbacie albo kawie. Zdążyli się już umówić na dzisiejszy wieczór - będziesz? - zapytał pod koniec pracy Harry
-A zaśpiewasz mi coś? - Louis od jazdy na deskorolce chce aby brunet mu zaśpiewał. Musiał przyznać, że troszeczkę słyszał, ponieważ nasłuchiwał jak brunet się kąpie. Może i było to niestosowne ale musiał. Skoro Styles nie chciał mu pokazać swojego talentu to musiał jakoś spróbować go usłyszeć.
- Nie, Lou. Nie zaśpiewam Ci. Ile razy mam Ci mówić, że się wstydzę tego? - powiedział
-Śpiew to nie jest powód do wstydu - przewrócił oczami - co mam robić abyś mi w końcu coś zaśpiewał?
Zrób coś z nami - pomyślał w głowie.
Lekko nią potrząsnął i po patrzył na szatyna, który wyczekiwał jego odpowiedzi - nic, będę chciał to Ci zaśpiewam
-Jejciu - westchnął - o dwudziestej u Ciebie?
-Tak - kiwnął głową. Wiedział, że musi się ze wszystkim naszykować. Musiał jeszcze posprzątać w domu w niecałą godzinę.
-Na pewno przyjadę - uśmiechnął się do niego ponownie i zniknął na zapleczu.
***
Harry posprzątał całe mieszkanie, ponieważ ostatnimi czasami mało spędzał tam czasu ale i tak był bałagan.
Było kilka minut po 20 sądząc, że szatyn i tak przyjedzie spóźniony poszedł się wykąpać.
Wziął szybką kąpiel i zszedł na dół czekać na Louisa.
Było przed dwudziestą pierwszą a Harry troszeczkę się zamartwiał. Albo Louis to wystawił albo coś mu się stało. Wolałby aby Louis go wystawił niż to aby szatynowi coś się stało.
Usiadł na kanapie i zaczął tupotać nogą. Z minuty na minutę stresował się jeszcze bardziej. Zagryzł warge gdy usłyszał wibracje z kieszeni w spodniach.
Tommo😎:
Harry, przepraszam ale dzisiaj nie będę w stanie przyjechać. Mamie coś wypadło w pracy a tato jest w trasie i muszę zająć się dzieciakami. Przepraszam jeszcze raz😢
CZYTASZ
teach me || Larry Stylinson✔
Fanfiction#445 w kategorii ff! Dziękuję ❤(26.02.18) Louis i Harry to koledzy z pracy. Starszy nie może patrzeć na nieszczęście znajomego i stara się go nauczyć jak szczęśliwie żyć. Lecz kto powiedział, że on sam ma szczęśliwe życie? •°•°•° Pobocznie: Ziam (L...