Louis i Harry leżeli na trawniku. Robiło się już powli ciemno a oni przeleżeli tak większość czasu.
Słychać było świerszcze a pomiędzy tym szczekanie psów - przyjdziemy tu jeszcze? - zapytał po chwili Harry
-Oczywiście, kiedy będziesz chciał - uśmiechnął się do niego - kiedyś - zaczął - moje siostry chciały się nauczyć jeździć na deskorolce
-Siostry? - zapytał zaskoczony Harry - wspomniałeś tylko o Lottie.
-Mam pięć sióstr i jednego brata - zaśmiał się - możliwe, że zapomniałem Ci o tym powiedzieć - zaśmiał się nerwowo.
-Tak jakby - prychnął i podłożył pod swoją głowę rękę. Niestety nie było mu wygodnie dlatego zszedł trochę niżej i położył głowę na klatce piersiowej szatyna. Poczuł po chiwli jak jedna ręka masuje jego ramię.
-Powiem Ci od najstarszej do najmłodszych - mruknął - Lottie, Félicité, bliźniaczki Daisy i Pheophe oraz bliźniaki Doris i Ernest.
-Wow - szepnął cicho tuląc się do torsu mężczyzny - kontynuj.
-Jako dobry, starszy brat postanowiłem je tu zabrać. Doris i Ernesta jeszcze na świecie nie było. Było jeszcze grubo przed ciążą mamy - mruknął patrząc się na niebo - zamiast pomyśleć żeby ustawić je w kolejce to każdej dałem po desce i zaczęły jeździć. Tak jeździły, że Lottie miała złamaną mogę, Pheophe lewą rękę, Daisy miała poobijaną kość ogonową i kilka silników. Miałem karę na wychodzenie przez miesiąc - zaśmiał się
-A Félicité? - zapytał
-Fél nauczyła się szybko jeździć i jeździ do dzisiaj czasami - zaśmiał się - czasami mam ich tak dosyć ale przypominam sobie, że je bardzo mocno kocham i od zawsze, nie ważne to, że mnie wkurzają i tak będę je kochać.
-To kochane co powiedziałeś. Po twoich słowach mogę się założyć, że naprawdę je kochasz i muszą być wspaniałe - powiedział cicho
-Mogę was kiedyś zapoznać. I tak dzieciaki przychodzą do mnie dwa razy w miesiącu na dwie noce aby rodzice odpoczeli. Może byś wpadł? Gotujemy, oglądamy, śpiewamy, opowiadamy sobie głupie rzeczy - zaśmiał się na wspomnienie o ostatnim wieczorze z rodzeństwem - ucieszą się jeżeli Ci spotkają. Wiem, że Cię polubią - zapewnił go
-No nie wiem, Lou - pokręcił głową - to jest wasz weekend. Nie chce go psuć
-Nie daj się prosić. Te dzieci są naprawdę urocze - uśmiechnął się do niego
-Dobrze - zaśmiał się
- To się cieszę, Harreh - zagryzł wargę.
Leżeli sobie w ciszy, nikt się nie odzywał. Louis postanowił zakończyć tę ciszę - mówiłeś mi, że lubisz i umiesz śpiewać
-Mhm - powiedział z przymknietymi powiekami
-Zaśpiewasz mi coś?
-Nie - odparł cicho
-Dlaczego? - zapytał trochę smutny
-Śpiewam tylko dla jednoosobowej widowni
-Czyli?
-Śpiewam tylko pod prysznicem, jak się myje - mruknął
-To... może bym... - zaczął Louis z uśmiechem na twarzy
-Nawet nie myśl o wspólnej kąpieli - odrazu zaprzeczył. Chciało mu się śmiać ale musiał zachować powagę.
-No, Harry. Dwa miesiące się przyjaźnimy.
-Nie wejdę z tobą do wanny zboczeńcu i to jeszcze nago - prychnął i odsunął się od niego. Louis podniósł brwi i oparł się do góry na lokciach
-Gdybyś dał mi skończyć byśmy omineli tego co właśnie powiedziałeś - zaśmiał się pod nosem - przyjaźnimy się dwa miesiące a ty mi jeszcze nie pokazałeś jak śpiewasz- mruknął po chwili -zaśpiewasz mi kiedyś?
Harry spalił się teraz ze wstydu. Nie chciał tak wyskoczyć z tym zboczencem do Louisa. Ale nie był przyzwyczajony to takiego typu rozmów z kimkolwiek.
Między nimi znów nastała cisza. Harry wrócił na swoje miejsce.
Ciszę przerwały dźwięki wychodzące z brzucha mężczyzn - idziemy coś zjeść - powiedział Harry wstając i klepiąc Louisa po brzuchu - ja stawiam - wyprzedził szatyna - jedziemy później do mnie?
-Możemy - wzruszył ramionami
-Jakaś piżama się znajdzie więc spokojnie.
***
Louis przetarł oczy swoimi dłońmi i wyciągnął się na łóżku. Zagryzł wargę gdy przypomniał sobie wczorajszy wieczór z brunetem. Mimo, że nie działo się nic wielkiego to i tak zapamięta ich rozmowy i wygłupy do trzeciej w nocy.
Poprawił koszulkę i włosy i wstał z łóżka w celu znalezienia bruneta.
Poprawił jeszcze nogawkę swoich spodni i wyszedł z pokoju. Przymknął oczy gdy ziewnął i momentalnie poczuł jak od kogoś się odbija - oops - powiedział Louis patrząc osobę o którą się odbił
-Hi - szepnął po chwili ale przypomniał sobie w jakiej sytuacji jest - um... przepraszam
-Nic nie szkodzi- popatrzył na Harry'ego. Z jego włosów kapały kropelki wody, ciało nie było do końca wytarte a na sobie miał tylko bokserki.
-J...ja tylko z...zapomniałem ciuchów. M...myślałem, że jeszcze ś...śpisz - jąkał się patrząc w niebieskie oczy.
-Nic nie szkodzi, Harry- zaśmiał się trochę rozkojarzony - idź się ubierz bo znów zachorujesz- uśmiechnął się do niego i wyminął go.
Gdy szedł spojrzał jeszcze do tyłu - cholera - jęknął cicho pod nosem. Mimo, że chciał jeszcze popatrzeć musiał szybko skierować się do toalety.
💙🌸💚
Dodane: 11.02.2018r.
Kochani, kochani, kochani!
W połowie napisałam już nowe fan-fiction i jestem z niego cholernie dumna bo znajdzie się tam jedna, suuuuper rzecz! W sumie to tylko nie jedna 🙂 jest ono całkiem inne niż reszta😶 tak przynajmniej uważam.
Mam nadzieję, że spodoba wam się również tak jak mi 😏😎
Miłego dnia, kochani!
CZYTASZ
teach me || Larry Stylinson✔
Fanfic#445 w kategorii ff! Dziękuję ❤(26.02.18) Louis i Harry to koledzy z pracy. Starszy nie może patrzeć na nieszczęście znajomego i stara się go nauczyć jak szczęśliwie żyć. Lecz kto powiedział, że on sam ma szczęśliwe życie? •°•°•° Pobocznie: Ziam (L...