Loueh😎:
Czekam już pod blokiemHazz😘:
Już schodzę. Daj mi trzy minuty xLoueh😎:
Dobrze xxHazz😘:
xxLouis wiedział, że te trzy minuty będą trwać dziesięć minut i znów będzie czekał przed blokiem na zbawienie.
To był też błąd, że napisał do bruneta w ostatniej chwili żeby ubrał się w jakiś dres, tak aby było mu wygodnie. Wiedział, że Styles będzie znów przebierał w szafie kolejne piętnaście minut.
Louis usiadł na schodach czekając na bruneta. Zaczął pod nosem nucić jedną ze swoich piosenek - co śpiewasz? - usłyszał po chwili i podskoczył do góry
-Wystarszyłeś mnie. Kiedyś przez Ciebie osiwieje - złapał się za klatkę piersiową
- Co śpiewałeś? - usiadł koło niego Harry - nie słyszałem tego
-Nuciłem sobie jakąś tam piosenkę. Z radia - skłamał i popatrzył na bruneta - idziemy?
-Oczywiście- wstali równo - gdzie idziemy?
-W drugie z moich ulubionych miejsc gdzie lubię spędzać czas wolny - wzruszył ramionami - tam właśnie Cię zabiorę- uśmiechnął się do bruneta i zmrużył oczy gdy słońce zaczęło świecić.
Był początek lata, na dworze było gorąco a oni chodzi po drogach w dresie.
-A dlaczego nie zabierzesz mnie do twojego pierwszego ulubionego miejsca, w którym spędzasz czas wolny? - zapytał go po chwili
-Chyba nie zaprowadzę Cię do Ciebie samego - zaśmiał się cichutko pod nosem.
-Ojej - powiedział zaczerwieniony Harry i spuścił głowę w dół- naprawdę?
-Zauważ, że spędzam z Tobą każdą wolną chwilę- zaśmiał się- więc moja odpowiedź brzmi tak. Naprawdę- uśmiechnął się do niego najlepszym uśmiechem jaki mógł dać od siebie
Usłyszał cichy chichot z ust Loczka - miłe - szepnął cicho.
Jego policzki nie stawały się ani trochę bladsze a uśmiech nie ustępstępował z twarzy - gdzie idziemy? - zapytał ponownie po chwili
-Zaraz będziemy. Cierpliwości, Hazza - zaśmiał się ponownie i usłyszał długi jęk z jego ust. Szli jeszcze z może dziesięć minut w ciszy i pojawili się na wielkim boisku - jeszcze kawałek, to tutaj za tym budynkiem
-Skatepark?
-mhm - kiwnął głową
-chcesz abym się zabił? Chcesz naprawdę tego? - stanął w miejscu przerażony
-Będę trzymał Cię za rękę jak będziesz jechał. Nie będę kazał Ci zaraz po tych górkach jeździć-mówił do niego prostszym językiem, tak aby ten rozumiał - najpierw po prostej drodze, później jak będziesz chciał to nauczę Cię kilku sztuczek
- Nie, Lou -pokręcił głową- nie zgadzam się na to - cofnął się o krok do tyłu.
Louis podszedł do niego, złapał go za rękę i podniósł jego głowę tak aby patrzyli sobie w oczy - ufasz mi? - zapytał cicho
-Tak, ale ja nigdy...
-Więc spokojnie - mówił łagodnym tonem - wiem, że to dla Ciebie nowe ale zaufaj mi. Bede Cię cały czas trzymał za ręce i Cię nie puszczę nawet jak będziesz już sobie radził, dobrze?
- Dobrze-westchnął z trudnem. Bał się tego. Zawsze bał się jakiegokolwiek sportu. Nie ważne czy to było bieganie czy jeżdżenie rowerem. Po prostu się bał - Dobrze - powtórzył - zrobię to dla Ciebie.
-Dziękuję- uśmiechnął się promiennie i zaciągnął Harry'ego na plac przeznaczony tylko dla osób z deskorolkami
- Nie mam deskorolki, Louis - powiedział cicho drapiąc się po karku.
-Będziesz jeździł na mojej - uśmiechnął się do niego - poczekaj - pobiegł szybko na drugą stronę po deskę, którą miał schowaną- dostałem ją na siedemnaste urodziny - podał mu ją
-Kto to Tommo?- zapytał gdy na desce pisały te inicjały a wokół pełno buziek z "x" zamiast oczu.
-Mówili tak na mnie kiedyś w liceum - wzruszył ramionami - i mówią tak na mnie Zayn i Liam bo z nimi tylko mam kontakt.
-Tommo - powtórzył- dlaczego ja na to wcześniej nie wpadłem- zaśmiał się
-Wskakuj na deskę, Hazz - uśmiechnął się do niego stawiając deskę na czterech kółkach na ziemi.
-Obiecujesz, że mnie nie puścisz?
-Obiecuje Ci to, Harry. Możesz na mnie liczyć- zapewnił go - i obiecuje Ci to, że spodoba Ci się jazda na deskorolce - uśmiechnął się do niego.
Między ich nogami była deska a Louis złapał dłonie bruneta swoimi małymi i poczuł lekki ścisk. Takjakby Harry chciał się upewnić, że Louis przy nim jest. Ostrożnie wszedł na deskorolke a Louis schylił się aby ustawić nogi Harry'ego - nie jestem tego pewien, Lou. Czuje się dziwnie- powiedział niepewnie.
-Spokojnie - powiedział zanim ruszyli - pamiętaj, że możesz mi zaufać, tak?
-Tak - szepnął cichutko i gardłowo. Naprawdę się trochę bał. Była to dla niego nowa rzecz.
-Dobra - mruknął patrząc raz w Harry'ego oczy a raz na jego stopy - masz mieć zawsze tak ustawione nogi. Musisz odpychać się prawą nogą - mruknął - to nic trudnego. Musisz też złapać równowagę, Tak?
-Mhm - przytaknął.
-Oddale się troszeczkę abyś mógł się odepchać ale Cię nie puszczę - mówił spokojnie ale tak naprawdę chciało mu się śmiać z miny Loczka - gotów?
-Chyba - wzruszył ramionami
-Odpychaj się nogą. Dawaj, Hazz - mówił idąc z nim na równi. Przynajmniej się starał. Harry w pewnym momencie się zatrzymał i zszedł z deskorolki - Nie umiem - szepnął
-Umiesz! Dobrze Ci to szło, Hazza. Dawaj, spróbujemy jeszcze raz, dobrze?
Brunet kiwnął głową i znów wszedł na deskorolke chwytajac Louisa za ręce.
***
-Sprobujesz teraz sam, dobrze?
-Nie, Lou. Boję się
-Wszystko będzie Okej. Uwierz mi. - poglaskal go po policzku dla otuchy - to tylko kilka metrów. Dobrze Ci wcześniej poszło, Hazz.
-Nie wiem, LouLou. I tak nadal sie boję
-pamietaj, że jestem tutaj, Okej - złapał jego twarz w swoje dłonie - nic Ci się nie stanie. Nikt na Ciebie nie patrzy
-Możesz ostatni raz ze mną? - zapytał a Louis kiwnął głową nadal będąc wlepiony w zielone tęczówki - albo nie - szepnął -dam sobie już sam radę
-Cieszę się - usmeichnal się do niego i złożył pocałunek na jego czole. Harry musiał się schylic bo mimo stania palcach i Louisa nic mu to nie dawało - dawaj, próbuj.
Harry popatrzył ostatni raz na Louisa i uśmiechnął się nieśmiało. Odepchał się kilka razy od ziemi i pojechał do przodu. Szło mu całkiem nieźle i co jakiś czas gdy czuł, że zwalnia to odpychał się nogą. Wrócił do Louisa biegem, ucieszony tak samo jak szatyn i szybko na niego wskoczył. Louis mocno dziwony złapał Harry'ego i przytulił się do niego - udało mi się - krzyknął będąc nadal na szatynie. Zszedł po chiwli
-Jestem z Ciebie dumny - uśmiechnął się promiennie - cały czas mówiłem, że dasz sobie radę i dałeś - zaśmiał się.
-Gdyby nie Ty to by tego nie było - powiedział cicho - dziękuję Tommo - zachichotał na zdrobienie swojego przyjaciela.
-Harry... - przymrużył oczy mówiąc to cichym głosem. Po chwili zaczął się śmiać razem z Harry'm.
💚🌸💙
Dodane: 09.02.2018r.
Miłego wieczoru / miłej nocy, kochani❤!
CZYTASZ
teach me || Larry Stylinson✔
Fanfic#445 w kategorii ff! Dziękuję ❤(26.02.18) Louis i Harry to koledzy z pracy. Starszy nie może patrzeć na nieszczęście znajomego i stara się go nauczyć jak szczęśliwie żyć. Lecz kto powiedział, że on sam ma szczęśliwe życie? •°•°•° Pobocznie: Ziam (L...