Rozdział 1

365 13 0
                                    

Ze snu wyrwał ją dźwięk budzika, leniwie sięgnęła po niego ręką i wyłączyła. Była dopiero 6:00, więc miała jeszcze trochę czasu. Zwlekła się z łóżka i popatrzyła w lustro. Była ładną dziewczyną, choć tego ranka uroku odejmowały jej ciemne opuchnięte oczy oraz czarne włosy sterczące we wszystkie strony. Uznała, że musi się ogarnąć jeśli chce dobrze wypaść w nowej szkole. Liceum Słodki Amoris może i nie było wybitną placówka lecz Cassie chciała pokazać się od jak najlepszej strony.
Wzięła wszystkie potrzebne jej rzeczy i poszła pod prysznic, ciepły strumień wody trochę ją uspokoił i gdy wyszła z łazienki wyglądała jak zupełnie inny człowiek. Zeszła na dół, gdzie siedziała jej matka:
-Hej córeczko, jak spałaś?
-Yhm, dobrze.
Cassie zdecydowanie nie była dziś w humorze, całe to wydarzenie związane ze zmianą miejsca zamieszkania trochę ją przytłoczyło.
-Jakbyś chciała coś zjeść to w..
-Nie chcę jeść. Spóźnię się- nie dała dokończyć.
Wzięła plecak z szafki przy drzwiach i wyszła.

                                         * * *

Była już godzina 8:05 a ona dalej nie potrafiła znaleźć swojej klasy.
-Przeklęte duże liceum- rzuciła pod nosem patrząc się w komórkę i próbując rozpracować plan szkoły, gdy nagle wpadła na kogoś.
-Uważaj jak łazisz!- warknął czerwonowłosy chłopak.
-Ten, no... sorki. Po prostu próbuję ogarnąć plan tej głupiej szkoły.
-Nie obchodzi mnie to, uważaj jak chodzisz i tyle.
-Już nie zachowuj się jak jakaś nadęta księżniczka.
-Co ty...
Nie zdążył dokończyć, bo z sali obok wychylił się wysoki blondyn, który najwyraźniej usłyszał całe zajście.
-Kastiel, znów znalazłeś sobie nowy obiekt do dręczenia?
-Ej, to ona wpadła na mnie!
-Przeprosiła.
Czerwonowłosy prychnął, odwrócił się na pięcie i wyszedł na zewnątrz.
-Przepraszam za niego. Jest dupkiem-rzucił blondyn.
-Ta, spoko, wiesz może gdzie 2A ma lekcje?
-To na drugim piętrze, zaprowadzę Cię. Tak w ogóle to jestem Nataniel- chłopak lekko się uśmiechnął.
-Cassie-rzuciła beznamiętnie.

Byli już przed salą, blondyn zapukał. Po chwili drzwi otworzył nauczyciel.
-Co to za spóźnienia?
-Dzień dobry, Cassie jest tu nowa i musiała jeszcze uzupełnić lukę w papierach.
-Ach, no dobrze. Wejdź i usiądź na jakimś wolnym miejscu.
Czarnowłosa zdziwiła się czemu Nataniel usprawiedliwia jej spóźnienia ale zajęła miejsce i nie zadręczała sobie tym głowy.

* * *

Minęło jakieś 20 minut gdy rozległo się kolejne pukanie do drzwi. Nauczyciel znów poszedł je otworzyć.
-Kolejne spóźnienie Kastiel... co ja mam z tobą począć..
Dziewczyna aż podskoczyła gdy usłyszała to imię. Czerwonowłosy wszedł do klasy i zaczął iść w jej stronę.
Zajął miejsce obok niej, wyczuła ostrą woń papierosów.
-Sory, księżniczko ale to moja ławka. Dziś ci daruję ale jutro ma cię już tu nie być, zrozumiano?- Cassie aż dostała gęsiej skórki gdy chłopak pochylił się do niej i szepnął jej to do ucha.
-Jak chcesz.- powiedziała i już ani razu na tej lekcji nie spoglądała na sąsiada z ławki.

                                         * * *

Lekcje minęły jej wyjątkowo szybko, a czerwonowłosy nie wchodził jej w drogę. Już miała wychodzić ze szkoły lecz jej plany pokrzyżowała dyrektorka, która kazała jej przyjść do swojego gabinetu, uzupełnić luki w papierach- tym razem serio.
Gdy już skończyła, schodząc na pierwsze piętro usłyszała podniesione głosy:
-MÓŁGBYŚ KIEDYŚ PRZESTAĆ?! ZAWSZE TA SAMA GADKA.
-ZNALAZŁ SIĘ WIELKI PAN PRZEWODNICZĄCY!
Cassie zobaczyła Kastiela i Nataniela, którzy próbują dobrać się sobie do gardeł. Za dużo nie myślała, po prostu próbowała odciągnąć jednego od drugiego.

-PRZESTANCIE!

Kastiel nie zdążył powstrzymać lecącej dłoni, która po ułamku sekundy znalazła się na twarzy dziewczyny. Ta uderzona z ogromną siłą poleciała do tyłu i uderzyła o ścianę. Czuła pulsujący ból w lewym policzku i zakręciło jej się w głowie.

-Ja pierdolę- tylko to usłyszała zanim straciła przytomność.

* * *

Obudziła się w białym pokoju, ból nie był już tak silny. Wstała, lecz zaraz po tym się zachwiała i na powrót usiadła na białym łóżku.
-Już wstałaś?- jej oczom ukazała się pulchna pani, która najwidoczniej była pielęgniarką.
-Yhm.
-Nie mogłam się dodzwonić do twojej mamy więc zostałam z tobą dłużej.
-Przepraszam panią, już sobie idę.
-Poproś swojego kolegę żeby cię odprowadził.
-Kolegę?
-Siedzi pod gabinetem. No już, już, zmykaj.
-Ta.. to ten, do widzenia?
Cassie wzięła swoją torbę, która leżała przy łóżku i wyszła za drzwi gabinetu. Zobaczyła tam czerwonowłosego, który opierał się o ścianę z zamkniętymi oczami.
-Em, e...Kastiel?
Chłopak najwyraźniej spał, dziewczyna nie wiedziała co ma zrobić. Ukucnęła przy chłopaku i lekko go szturchnęła, lecz na szczęście chłopak powoli otworzył oczy.
-Hej sory, że cię budzę ale zaraz zamkną szkołę.
-Nic ci nie jest?!
-Nie, nic, choć przyznam trochę mnie obiłeś.- lekko się uśmiechnęła.
-Głupia.
Dziewczyna tylko prychnęła pod nosem. Chłopak podniósł się z ziemi a zaraz po nim chciała to zrobić Cassie lecz jej ciało odmówiło posłuszeństwa i zakręciło się jej w głowie. Prawie osunęła się po ścianie na ziemię, ale na szczęście Kastiel był szybszy i ją przytrzymał.
-Przyjedzie ktoś po ciebie? Bo w takim stanie chyba nie będziesz sama wracać...
-Eh, mama pracuje. Ale spokojnie dam radę.
Chłopak nic nie mówiąc zaczął iść przed siebie a Cassie podążyła za nim lecz nieco wolniej. Przed wejściem Kastiel zatrzymał się i popatrzył na Cassie:
-To, w którą stronę do ciebie?

My Candy Love//KASTIEL Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz