1.Pierwszy raz Cię widzę. Cz.1

1.8K 62 12
                                    

Loki Laufeyson, adoptowany brat Thora, Bóg kłamstw i psot. Zawsze chciał zasiąść na tronie Asgardu. Po kilku nie udanych prubach, wpadł na pomysł, żeby podbić świat na Ziemi. Pewnego dnia, przechadzał się po placu pałacu, zastanawiając się nad zapanowaniem nad światem, usłyszał szelest w krzakach. Zaciekawiony, klęknął na jednym kolanie i odgarnął gałęzie krzaku. Ku jego zdziwieniu, była to 11 miesięczna dziewczynka O włosach koloru blond, ubrana w zieloną sukienkę. Leżała na trawie.
-A Ty kim jesteś?
Zdziwiony Bóg popatrzył na dziewczynkę. Ona się uśmiechnęła i wyciągnęła do niego rączkę. Loki odsunął się od niej, a dziewczynka się zaśmiała.
-Nie waż się mnie dotknąć! Ja, Bóg Loki jestem jedyny w swoim rodzaju. Dzieci nie powinny mnie dotykać!
-Loki.
Dziewczynka wypowiedziała jego imię i znów się zaśmiała. Loki pomógł jej usiąść, dał jej liść do zabawy i poszedł w stronę pałacu.
-Loki.
Po chwili usłyszał swoje imię. Odwrócił się I zauważył raczkującą dziewczynkę, która szła za nim.
-Mała. Idź sobie do mamy, a mnie zostaw.
-Loki.
-Ja nawet Ciebie nie znam. Wracaj do domu.
Dziewczynka usiadła i zaczęła płakać. Po chwili zaczął padać deszcz. Krople wody zalewały wszystko i wszystkich, bez dziewczynki. Loki się bardzo zdziwił. Mała płakała jeszcze głośniej.
-Dobrze, dobrze. Przestać!
Wyciągnął z kieszeni małego lizaka i dał małej do rączek. Dziewczynka skończyła płakać i po chwili zaświeciło słońce. Loki od razu pobiegł do zamku. Kiedy wbiegł do swojej komnaty i zamknął za sobą drzwi, westchnął z ulgą.
-Jakie szczęście.
Usiadł na swoim łożu, oparł się łokciami o kolana i schował twarz w dłoniach.
-To dziecko jest jakieś dziwne. Nigdy owego nie widziałem.
Po jakimś czasie wyszedł z pokoju i kierował się właśnie do jadalni, gdy zatrzymał go Thor.
-Hej bracie!
-Co chcesz?
-Zobacz co znalazłem.
-Nie interesuje mnie to.
Thor pokazał czarnowłosemu tą samą dziewczynkę, którą znalazł w krzakach. Kiedy tylko na niego popatrzyła, od razu się jeszcze szerzej uśmiechnęła.
-Loki.
Wskazała na naszego bohatera palcem.
-Bracie. Skąd ona Cię zna?
Spytał zadziwiony Thor.
-Nie wiem. Pierwszy raz widzę tego bachora!
Dziewczynka chciała się do niego przytulić. Wystawiała całą siebie z objęć blondyna, żeby tylko znaleść się u Boga kłamstw.
-Ona Cię lubi bardziej ode mnie. Chyba jako jedyna. Daj jej szansę bracie.
Powiedział Thor. Przysuwał ją bliżej do Lokiego. On zaś nie dażył niczym małą, uroczą, bestyjkę.
-Jeśli jej nie weźmiesz, to spotkają Cię straszne konsekwencje Loki!
-A jeśli...
-Weź ją!
Nalegał blondyn. Loki z olbrzymią niechęcią, wziął dziewczynkę na ręce. Blondynka objęła go za szyję i nie chciała przez chwilę puszczać. Miała ona zielone oczy, puciaste policzki, malinowe usteczka i czerwoniutkie rumieńce. Była bardzo uroczym dzieckiem. Loki patrzył na nią z obrzydzeniem. Kiedy tylko, chciał ją postawić, dziewczynka powiedziała do niego...
-Tata.
Loki był oszołomiony.
-Loki. Czy my o czymś nie wiemy?
Spytał Thor.
-O co ci chodzi?
-Przecież Ty nie masz żony.
-Nie myślisz chyba, że ona jest moja.
-Ty serio jej nigdzie indziej nie znalazłeś?
-Dobra. Pierwszy raz widziałem ją w krzakach, dałem jej lizaka i wróciłem do zamku.
-Zostawiłeś ją tam?
-Tak. Nie wiedziałem co robić.
-Małych dzieci nie zostawia się samych.
-Daj mi spokój!
-Tata.
Znów usłyszeli jej głos. Dziewczynka patrzyła się na Lokiego z uśmiechem na twarzy i dotykała rączkami jego policzki. Czarnowłosy był zmieszany. Po chwili dziewczynka zaczęła bawić się jego włosami. Delikatnie je sobie owijała wokół rączki. Thor patrzył na to wszystko z dużym bananem na twarzy. Wreszcze pojawiła się osoba, która zakochała się w Lokim. Jeśli by się okazało, że to mogłabybyć jego córka, to nie wiem, jak by to się skończyło. Po chwili zauważyła ich Frigga. Ze zdziwieniem patrzyła na Lokiego i małą.
-Loki. Kto to jest?
-To dziewczynka z krzaka?
-Krzaka?
Zdziwiła się jego matka.
-Matko. On znalazł tą dziewczynkę w krzakach.
-Aa. Jak się zwie?
-Nie wiadomo.
-To może jej wymyślicie jakieś imię co?
Zasugerowała Frigga.
-Dobry pomysł. Może Zaraza?
Wpadł na pomysł czarnowłosy.
-Nie. To nie. Może Maddien?
-Co to jest za imię?
Spytał Thor.
-Waszej pra, par babci.
-Mam lepszy pomysł matko. Liv.
-Liv?
Zdziwiła się Frigga.
-Ładne, ale dlaczego akurat Liv?
Spytał Thor.
-Bo jest na "L". Postanowiłem i tak będzie.
Blondyn i królowa zaśmiali się pod nosem.
-Z czego się śmiejecie?
Spytał zirytowany Loki.
-Postanowiłeś, że dziewczynka, która prawdopodobnie będzie twoją córką, nazywa się Liv, ponieważ na początku jej imienia jest litera "L".
Wytłumaczyła królowa.
-A poza tym, czerwienisz się bracie.
Patrzyli na niego z wielkimi uśmieszkami.
-Jesteście okropni!
-Oklopni!
Powiedziała dziewczynka, patrząc na nich i wytudając palcami u obu rąk. Loki był pod wrażeniem. Tak samo jak reszta.
-To już widać, że wdała się w tatusia.
Powiedział Thor.
-Nie jestem jej ojcem!
-A ten znowu swoje.
Zaśmiała się królowa.
-Dobrze. Załatwiajcie swoje sprawy sami, a ja idę do waszego ojca.
Powiedziała Królowa.
-Ja też idę. Papa.
Następny zwrócił się Thor idąc za matką. Loki z dziewczynką zostali sami.
-I co ja mam z Tobą zrobić?
Spytał ją czarnowłosy. Mała na odpowiedź, dotknęła jego nosa i z uśmiechem wydała z siebie głośne...
-Pip.
Loki zaniusł ją do pokoju, posadził na własnym łóżku i patrzył na nią, jak na jakiś obiekt nadać. Po chwili, z dolnej szuflady swojej szafy, wyciągnął małą, pluszową ośmiornice, z guzikami w miejscach oczu.
-Masz. Tym się baw.
Liv kiedy tylko popatrzyła na pluszankę, od razu ją przytuliła.
-Bu, bu.
Powiedziała dziewczynka.
-Tak, to jest teraz twoje... Bu... Bu... Wiesz, teraz muszę coś zjeść, ale później przyjdę. Papa.
Loki, kiedy tylko chciał wyjść z pomieszczenia, Liv odezwała się.
-Tata. Amam!
To oznaczało pewnie, że mała jest głodna. Lokiemu już ręce opadały. Nie miał bladego pojęcie, co dać jej jeść.
-Dobrze, za chwilę wrócę.
Powiedział i prędko wyszedł z pokoju. Poszedł do jadalni, zabrać jakieś owoce, kiedy to zauważała bo Frigga.
-Widzę, że jesteś bardzo głodny.
-To nie dla mnie, tylko małej.
-Nie powinieneś dawać jej takich twardych rzeczy.
Loki wypuścił owoce z rąk i złapał się za głowę.
-To co mam jej dać? DO JASNEJ CHOLERY?!!
-Spokojnie. Ja Ci we wszystkim pomogę.
Poszedł z nią do kuchni i kazał na jego oczach robić przeciery, zupki z warzyw. Loki o mało co nie dostawał przez to nerwicy. Frigga wytłumaczyła mu wszystko na temat przewijania jej, kąpania i spędzania z małą czasu wolnego. Po pół godzinie, Loki wrócił do pokoju z przeklętą zupką marchewkową. Usiadł na łóżku obok niej i z nadzieją, że nie uśfini mu łóżka, karmił ją. Dziewczykna jadła bardzo ostrożnie i przy tym, delektowała się warzywkiem. Loki, z każdą, dawną jej łyżką obiadu, uśmiechał się do niej bardzo, ale to bardzo powoli. Kiedy tylko zjadła, pobawiła się chwilę swoim bubu i zasnęła. Loki przykrył ją kocykiem i patrzył na nią, jak na obrazek.

Oneshot Marvel Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz