-Stephen?! Stephen?!
Wong przerwał Strange'owi w czytaniu kolejnych, mistycznych ksiąg. Zirytowany mężczyzna wstał z miejsca i wyszedł ze swojego pokoju.
-Tak? Co jest na tyle ważne, żeby przerywać mi czytanie?
Zapytał, idąc w stronę głównej sali. Kiedy zaczął schodzić ze schodów, zauważył w drzwiach stojącą Christine.
-Christine...
Powiedział cicho. Wong patrzył raz na kobietę, raz na przyjaciela. Wiedząc, co się za chwilkę stanie, usunął się w cień. Stephen powoli kierował się w stronę kobiety, której dawno nie widział. Lekko uśmiechnął się na widok tego, że przyszła. Nie wiedział jednak, skąd znała adres tego budynku, w sumie to go nawet przestało w pewnej chwili interesować.
-No...powiem Ci, że nieźle się tu urządziłeś.
Odparła z uśmiechem, cały czas stojąc w tym samym miejscu. Mężczyzna zaczął schodzić szybko po schodach, żeby natychmiast zbliżyć się do swojej najdroższej Christine. Kiedy wreszcie stanął naprzeciw niej, poczuł na twarzy jedną łzę, która kapnęła z jego lewego oka. Christine to zauważyła i lekko się zmartwiła.
-Stephen? Wszystko dobrze?
Zapytała, powoli do niego podchodząc.
-Co się stało?
Stanęła naprzeciwko Doctora i dotknęła ręką jego twarz, by zetrzeć z jego policzka niepotrzebną łzę.
-Cieszę się, że tu jesteś Christine.
Kobieta się uśmiechnęła i wpatrywała się w piękne oczy Stephena
-Zawsze będę.
Odparła. Nastała dość długa cisza, która gęstniała coraz bardziej kiedy oni wpatrywali się w siebie jak zaczarowani.
-Zastanawiałam się nad...chciałam...przyszłam tu, by...
Christine udało się po chwili coś powiedzieć.
-...zabrać Cię gdzieś...
Stephen uśmiechnął się na te słowa.
-Chodź.
Złapał ukochaną za rękę.
-Pokarzę Ci coś.
Nie czekając na odpowiedz, pociągnął ją za sobą i poszli w jedno miejsce, które Stephen lubił w tym budynku najbardziej...w sumie tak samo jak ją.
Kiedy kobieta zauważyła wielkie pomieszczenie z wieloma półkami z książkami, zaniemówiła. Stephen nie zwracał uwagi na przedmioty, ponieważ patrzył na twarz Christine, a jego uśmiech nie zszedł mu z twarzy nawet na chwilkę, kiedy to zauważył jej pierwszą reakcję, na jego małą bibliotekę. Podszedł na chwilkę do jednej z półek i wyciągnął jedną w wielkich książek. Poszedł z nią do swojego gościa.
-Christin. Poproszę Cię, abyś wybrała numer strony.
Kobieta popatrzyła na niego ze zdziwieniem.
-Po co?
Zapytała z lekkim niepokojem.
-Wybierz.
Powiedział z łagodnością i podekscytowaniem Strange.
-No to może...153.
Stephen tworzył książkę i zaczął szukać wybranej przez jego ukochaną, strony. Kiedy w końcu znalazł to, czego szukał, popatrzył na nią dokładnie, zamknął ją i zaczął wymachiwać rękami. Nagle pojawiło się ogromne, żółte koło. Na jego widok, Christine bardzo się zdziwiła.
CZYTASZ
Oneshot Marvel
FanfictionOneshoty postaci z Marvela, których jeszcze nie było na wattpadzie. Loki, Antman i wiele innych.