Witaj Steve.

936 17 1
                                    

Kapitan Ameryka. Żołnierz, walczący podczas 2 wojny światowej. Znaleziony w lodzie i śpiący 70 lat. Podczas swojego życia poznał 2 wspaniałe kobiety, które jednak nie były mu przeznaczone. Peggy Carter, która niedawno umarła. Zakochał się w niej i sądził, że kiedy tylko wróci z wojny, będzie mógł z nią zatańczyć. Sharon...wedłóg mnie, nie powinno się o niej pisać, ponieważ ona została wtrącona do jego życia, od niechcenia.

Steve siedział przez dobre parę godzin na kanapie i nic, tylko myślał nad tym, jak jego życie by się potoczyło, gdyby nie wyruszył w daleką podróż i gdyby został przy Peggy. Nagle rozległ się głośny krzyk, dochodzący z laboratorium Bannera.

-Kapitanie! Mógłbym Cię na chwilkę poprosić?

Steve bez żadnego słowa, wstał z miejsca i ruszył jak najszybciej do góry.

Bruce kończył swoją najnowszą pracę. Był z niej bardzo dumny. Podszedł do Steva i od razu zapytał.

-I jak Ci się podoba?

Otrzepywał ręce, na znak, że skończył.

-Robot? Bardzo fajny.

Odparłem, bez ksztyny entuzjazmu.

-Przypomina Ci kogoś?

Dopytał się.

-A musi? Bruce, ja naprawdę nie mam na nic ochoty. Niech Ci Stark pomoże. Na mnie nie licz.

STEVE

Miałem zamiar iść do salonu, kiedy to poczułem dłoń przyjaciela na moim nadgarstku. Zaczął ciągnąć mnie bliżej maszyny.

-Ale to Ty mi jesteś potrzebny, a nie Tony.

Stanęliśmy naprzeciwko wyłączonego robota.

-Przypatrz się jej.

-To jest ona?

-Tak.

Odpowiedział z uśmiechem.

-Co, Natasha Ci nie wystarcza?

Parsknąłem ze śmiechu.

-Ona nie jest dla mnie, tylko dla Ciebie. Zaczekaj, uruchomie ją.

Bruce chwycił za pilota i włączył robotkę. Maszyna otworzyła oczy i przekszywiła lekko głowę. Po chwili, zamrugała i podniosła rękę, dotykając swojego karku.

-Amy? Słyszysz mnie?

Spytał.

-Tak doktorze Banner. Znakomicie Pana słyszę.

Powiedziała jak najprawdziwszy człowiek. Przypomniała mi osobę, którą dobrze znam, albo inaczej...znałem.

-Amy, ile to jest 2681÷ 45 × 830 ?

-41 207 962962962. Doktorze Banner. Nie jestem kalkulatorem.

-Jesteś, jesteś. Wczepiłem Ci go, razem z kartą pamięci.

Robotka zrobiła zdziwioną minę. Okrążyłem ją kilka razy dookoła i nie mogłem się nadziwić.

-Niesamowita.

-Dziękuję.

Odpowiedziała mi. Popatrzyła na mnie pięknymi oczami. Przypominały mi moją Peggy. Po chwili się zaczerwieniła i uśmiechnęła.

-To maszyna z duszą.

Odparł Bruce. Powciskał jakieś guziki na swojej klawiaturze, a na robocie pojawiła się najprawdziwsza skóra, a następnie ubrania. Urosły jej nagle włosy.

Oneshot Marvel Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz