Od autorki: No to ruszamy z pierwszym rozdziałem. Jest identyczny, co w pierwowzorze, ale zapewniam, że później historia pójdzie po trochę innych wydarzeniach fabularnych. Mam nadzieję, że się Wam spodoba. <3
─── ・ 。゚☆: *.☽ .* :☆゚. ───
Pochmurne niebo zrzuciło kaskadę deszczu na zakorkowane ulice Seulu, gdy Joon Tae zaparkował ciemny motor pod wysokim wieżowcem Mono Corporation.
Zdjął z głowy kask, uwalniając czuprynę rozjaśnionych na brąz włosów i wzniósł oczy ku szklanym fasadom budynku z miną raczej niespecjalnie szczęśliwą.
Odwieszając kask na rączkę motoru, poprawił jeszcze skórzaną kurtkę na ramionach, po czym przerzucił nogę na chodnik i ruszył ku głównemu wejściu wrót piekielnych.
Szklane drzwi rozsunęły się przed nim bezszelestnie. W środku powitał go stanowczo zbyt ekstrawagancji hol, którego głównym punktem był olbrzymi, hologramowy ekran, wyświetlający logo korporacji oraz sztucznie uśmiechniętą twarz jego ojca.
„Dzisiaj tworzymy lepsze jutro" - głosił chwytliwy slogan, po którym wyświetlił się obraz modernistycznych osiedli mieszkaniowych.
Joon Tae przeszedł nieśpiesznym krokiem hol, mijając przy tym elegancko ubranych pracowników firmy, po czym wsiadł do windy, wybierając najwyższe piętro budynku.
Kiedy rankiem otrzymał od ojca telefon, wiedział, że stawienie się w jego biurze nie przyniesie jego egzystencji nic dobrego.
Jokin był najtwardszym człowiekiem, jakiego chłopak znał i na jego nieszczęście, nie posiadał innego syna, któremu mógłby stawiać wymagania.
Kiedy winda piknęła, obwieszczając dotarcie na właściwe piętro, Joon Tae wyjął z ust gumę i przylepił ją do ściany.
Asystent ojca - cherlawy Ji Bin - skłonił się na jego widok i rzekł.
- Poczekasz tu - oznajmił. - Twój ojciec za chwilę wróci z zebrania.
- Więc po co ten pośpiech? - parsknął chłopak, ale wszedł do środka, rozglądając się po niepotrzebnie wielkim pomieszczeniu, na którego końcu stało onieśmielające biurko ze szklaną tabliczką z ojcowskim imieniem.
Przez duże okno widział panoramę miasta, którą ludzie pokroju Sun Jokina tak bardzo sobie cenili. W zasadzie trudno mu było wyobrazić sobie jakikolwiek gabinet chaebola bez owego, ekscentrycznego widoku na miasto z tej wysokości.
Z niemałym rozbawieniem strzelił palcami w metalowego człowieczka na parapecie, którego główka była przytwierdzona do chyboczącej sprężynki.
Zdziwił się, gdy po chwili ojciec wparował do środka niczym taran, niosąc ze sobą atmosferę pośpiechu. Zazwyczaj kazał mu czekać przynajmniej godzinę, zanim łaskawie zechciał odbyć z nim rozmowę, której sam przecież pożądał.
Na widok syna Jokin przystanął sparaliżowany. Otaksował jego wygląd z góry do dołu, by na koniec skrzywić się ku żadnemu zaskoczeniu ze strony jedynego pierworodnego.
Joon Tae odwdzięczył się zadowolonym uśmieszkiem.
- Ojcze. Jak tam zdrowie?
- Siadaj. - Mężczyzna wskazał na skórzany komplet mebli, otaczających szklany, kawowy stolik z korkowymi podkładkami na kubki.
Joon Tae tak też uczynił, rozkładając szeroko ramiona na oparciu kanapy, zaś jedną z nóg oparł zgiętą o drugą.
- Nie mogłeś czegoś ze sobą zrobić? - Jokin zerknął na niego jeszcze raz, wymownie. - Chociaż udawać przede mną, że nosisz się porządnie?
CZYTASZ
Moja Piękna Brzydka Miłość [JUŻ W KSIĘGARNIACH!]
RomanceMinji pogodziła się z faktem, że nigdy nie będzie szczupłą pięknością. Joon Tae chciał żyć po prostu na własnych zasadach. Oboje zostają uwikłani w aranżowane małżeństwo. Jak zbudować wspólne szczęście, gdy jedno z nich wygląda jak żaba, która ni...