Levi zamknął książkę wybudzając mnie z ''transu''.
-Koniec bajki. Dalej przeczytasz sobie sama. -Mówiąc to wstał z krzesła.
-Dziękuję. -Uśmiechnęłam się ciepło. Czarnowłosy podszedł do mnie z apteczką w rękach.
-Podwiń bluzę. -Na te słowa podwinęłam ubranie aż pod piersi odsłaniając zakrwawione bandaże. Chłopak włożył rękawiczki jednorazowego użytku po czym powoli i delikatnie odwiązał stary opatrunek. Wyrzucił go do kosza i starannie oczyścił moją ranę. Obwinął mój brzuch nowymi bandażami po czym spakował wszystkie rzeczy znów do apteczki. Zdjął rękawiczki, które następnie wyrzucił do kosza. -Muszę już iść. Pamiętaj, że jeśli będziesz chciała gdzieś iść to wstawaj ostrożnie i powoli, aby twój stan się nie pogorszył.
-Hai. -Na to słowo chłopak wyszedł zamykając za sobą drzwi. Położyłam się na łóżku i szczelnie przykryłam kołdrą. Pomimo tego, że spałam przez tyle dni ciągle czuję się zmęczona. Zamknęłam oczy wdychając przyjemny zapach świeżego powietrza.
Dni mijały dość spokojnie, bez żadnych problemów. Moja rana się goiła, zapoznałam sie z niektórymi osobami z kwatery. Spędzałam też więcej czasu z Erenem, Mikasą i Arminem. Nie uczestniczyłam w treningach z grupą, ani indywidualnych. Zamiast tego nadrabiałam uczeniem się teorii o sprzęcie, tytanach. Czytałam też różne raporty z ekspedycji, które przemycił dla mnie czarnowłosy. Oczywiście książki od niego nie leżały tylko się kurząc. Dziś był pierwszy dzień w którym miałam uczestniczyć w treningu po tak długim czasie. Wstałam i ubrałam się w mundur. Nie czując zbyt wielkiego głodu udałam się od razu do miejsca naszych ćwiczeń. Zobaczyłam Levi'a najwyraźniej czekającego aż nasz oddział będzie w pełni gotowy do rozpoczęcia treningu. Razem z innymi ustawiłam się w szeregu.
-Cieszę się, że dziś widzę tutaj wszystkich. -Mówiąc to jego wzrok wbił się w mój, sprawiając, że przez moje ciało przeszły miłe dreszcze. -Za równo siedem dni licząc od jutra odbędzie się 57. ekspedycja poza mury. Musimy do tego czasu ciężko trenować, aby wrócić z niej cało. Zrozumiano?
-Hai! -Odpowiedzieliśmy wszyscy razem. Levi poprosił mnie, abym na siebie uważała i żebym dla własnego dobra nie ćwiczyła tak intensywnie jak inni. Nie chcąc go martwić posłuchałam się go. Nim trening się zakończył czarnowłosy zawołał mnie do siebie. Zaczął tłumaczyć mi na czym polegają formacje. Dowiedziałam się, że będziemy w najbezpieczniejszej części formacji, czyli na tyłach środka. Co mnie lekko zdziwiło naszym zadaniem ma być ochrona Erena. Gdy skończył wszystko objaśniać wręczył mi kolejne materiały do przestudiowania. Wróciłam do mojego pokoju rzucając kartki papieru i klucz na biurko. Wzięłam jedną książkę i usiadłam na łóżku opatulając się kocem. Zagłębiłam się w kryminalny świat wykreowany przez autora na dobre kilka godzin. Włożyłam między strony przyczepioną do książki wstążeczkę i odłożyłam ją na szafkę obok mojego łóżka. Przeciągnęłam się, aby rozprostować kości po czym skierowałam się do kuchni, aby zrobić sobie herbatę. Gdy zeszłam na dół zobaczyłam Erena siedzącego przy stole. Przygotowałam swój ulubiony, ciepły napój i usiadłam naprzeciwko niego.
-Smacznego. -Powiedziałam pijąc spokojnie herbatę.
-Dziękuję. Chcesz może trochę?
-Nie, dziękuję. Nie jestem głodna. -Tak w zasadzie to byłam trochę głodna, ale nie chciałam zabierać mu jedzenia.
-Stresujesz się swoją pierwszą wyprawą za mury? -Mówiąc to wepchał sobie kolejny gryz kanapki w usta.
-Mam przeczucie, że coś pójdzie nie tak...
-Nie martw się. Musisz tylko nie pozwalać panice przyćmić trzeźwego i logicznego myślenia. -Brunet uśmiechnął się do mnie. Lubiłam kiedy to robił.
-Spróbuję pamiętać o tej radzie. Ano właśnie. Dlaczego mamy cię ochraniać? -Chłopak milczał przez chwilę, lecz potem zaczął mówić. Powiedział mi o kluczu i piwnicy w jego domu. Na wiadomość, że może przemienić się w tytana za pomocą samookaleczeń zakrztusiłam się herbatą. Nie wierzyłam własnym uszom, ale widziałam, że chłopak czuje się zmieszany i lekko poddenerwowany. Co jak co, ale to wciąż Eren. Uśmiechnęłam się, aby pokazać mu, że wszytko jest w porządku. Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę po czym chłopak wstał oznajmiając, że jest zmęczony i pójdzie się położyć. Umyłam kubek i wróciłam do swojego pokoju. Weszłam do łazienki, odkręciłam zimną wodę i pozwoliłam, aby przyjemny chłód ogarnął moje ciało. Oparłam się dłońmi o płytki w kabinie i zamknęłam oczy. Uczucie, że na ekspedycji wydarzy się coś złego zżerało mnie od środka i nie pozwalało na normalne funkcjonowanie. W podziemiach bardzo często słuchałam się swojej intuicji i zawsze wychodziło mi to na dobre. Tym razem miałam nadzieję, że po raz pierwszy moja intuicja zawiedzie, ponieważ nie mogę nic zrobić z faktem, że za tydzień będę widzieć świat poza murami. Chciałam żeby wszytko przebiegło zgodnie z planem i abyśmy wszyscy wrócili tutaj w jednym kawałku. Starałam się trzymać tej myśli wiedząc, że dużo osób tego dnia odda swoje życie. Wytarłam się ręcznikiem i założyłam swoją piżamę. Ułożyłam się wygodnie na łóżku i obtuliłam kołdrą. Ciągle rozmyślając nad możliwym przebiegiem ekspedycji zasnęłam.
-----------------------------------------------------------------------------------
Za niedługo będzie ekspedycja! Jestem zarówno podekscytowana jak i przerażona. Z jednej strony cieszę się, że ten ff w końcu ruszy do przodu, a z drugiej boję się tego czy poradzę sobie z tymi wszystkimi opisami >.< W każdym razie do zobaczenia kochani!
-BrokenAngel-
CZYTASZ
𝘔𝘢ł𝘺 𝘒𝘢𝘸𝘢ł𝘦𝘬 𝘕𝘪𝘦𝘣𝘢 | 𝘓𝘦𝘷𝘪 𝘹 𝘙𝘦𝘢𝘥𝘦𝘳
FanfictionW TRAKCIE POPRAWY | WIĘCEJ INFO NA PROFILU ''Przyglądałam mu się z zainteresowaniem kiedy powoli zaczął się wybudzać. Otworzył oczy po czym tak jak ja zaczął je przecierać. Wyglądał nawet słodko kiedy tak robił.'' Levi x Reader pisane dość wolno. Mi...