Podszedłem szybko do drzwi i nacisnąłem na klamkę. Nie otworzyły się. Spróbowałem jeszcze raz, i znowu nic. Uderzyłem kilka razy w drewno mając nadzieję, że Kushina jest jednak w domu i mi otworzy. Nic bardziej mylnego. Wyciągnąłem telefon i wystukałem odpowiedni numer.
— Naruto? — usłyszałem zdziwiony głos mamy.
— Masz inne dzieci?
— Coś się stało? — spytała zaniepokojona.
— Mam taki mały problem — zacząłem — gdzie jesteś?
— Co to za pytanie, oczywiście, że w pracy. To co się stało? Zepsułeś coś? Potrzebne Ci na coś pieniądze? Jeśli o to chodzi to w tym miesiącu już nic więcej nie dostaniesz!
— Nie o to, nie mam kluczy. Myślałem, że dzisiaj kończysz szybciej i nie brałem swoich. Za ile będziesz?
— Dopiero około dwudziestej, muszę wyjaśnić parę rzeczy wolontariuszom.
— I mam tak stać przez prawie cztery godziny? — westchnąłem i usiadłem na schodach od werandy. Najwyżej złapie wilka.
— Nie możesz iść na ten czas do jakiegoś kolegi?
— Shikamaru ma jakieś spotkanie rodzinne, Kiba dostał szlaban i ma się uczyć.
— A Neji? Albo ten taki z czerwonymi włosami?
— Hyuga zemną nie wytrzyma sam, a Gaara mieszka za daleko.
— Co to za problem?
— Mały problem — oparłem twarz na dłoni.
— Mam plamę z tyłu na spodniach i nie widzi mi się tak paradować przez dłuższą chwilę.—Słuchaj, Naruto. Pierwsze co przyszło mi na myśl to okres, ale to niemożliwe. Jesteś chłopcem.
— Zgadza się. Również tak sądzę.
— Może idź do sąsiadów? Wiesz, tych nowych i tak przecież miałeś oprowadzić syna Fugaku po mieście.
— Mamo — jęknąłem w rozpaczy. Dom Uchihy to chyba ostatnie miejsce gdzie chciałbym pójść.
— Jestem też pewna, że dadzą Ci tam jakieś spodnie na zmianę. Naprawdę muszę już kończyć, pa skarbie — chciałem jeszcze coś powiedzieć, ale mama już się rozłączyła.
— Nie zostało mi nic innego jak tam iść — mruknąłem i przedostałem się na drugą stronę ulicy. Tylko szkoda, że nie mam pojęcia, który to dom.
— Ach, Naruto! — usłyszałem za sobą męski głos. W następnej sekundzie mężczyzna stał już obok mnie. — Przyszedłeś do Sasuke? — przyjrzałem się chłopakowi i rozpoznałem w nim brata czarno włosego.
— Dzień dobry, Itachi. Tak właściwie to pomyliły mi się godziny końca pracy Kushiny i nie mam jak się teraz dostać do środka. Więc pomyślałem, że może mógłbym... — mam się go tak po prostu spytać czy mogę mu wbić na chatę?
—Rozumiem do czego zmierzasz — przytaknął i przeszedł przez furtkę domu przed, którym właśnie staliśmy. — Na co czekasz? Wchodź! — wszedł do środka zostawiając otwarte drzwi. Wszedłem na posesję i zamknąłem za sobą furtkę, a następnie zrobiłem to samo z drzwiami wejściowymi kiedy znalazłem się już w ciepłym budynku. Ściągnąłem buty i kładąc plecak obok szafki pozbyłem się kurtki oraz szalika i czapki.
— Braciszku! Ktoś do ciebie przyszedł! — usłyszałem wołanie Itachiego, który następnie pojawił się obok mnie.
— Czy to napewno nie problem? — zapytałem niepewnie.

CZYTASZ
Nie używaj słów, których nie rozumiesz
FanficNaruto żyje spokojnie w raz z rodziną i przyjaciółmi w Konosze... No może nie tak spokojnie. Do czasu aż do jego klasy dołącza nowy uczeń, Uchiha Sasuke. Ich znajomość na początku nie wygląda zbyt pięknie, jednak po jakims czasie coś się między nimi...