Kiedyś mógłbym za ciebie zginąć. Poszedłbym na śmierć bez wahania. Mógłbyś zaprowadzić mnie w najniebezpieczniejsze miejsce świata, kazać wypić truciznę, skoczyć w przepaść- zrobiłbym to, bo ufałem ci bezgranicznie. Ten mały, niski chłopiec z cyrku poświęciłby dla ciebie wszystko. Jego niebieskie oczy błyszczały uwielbieniem, gdy spoglądał w ciemne odmęty maski. Świat superbohaterów i złoczyńców wydawał się fascynującą przygodą. Słyszał wiele historii o mrocznym rycerzu, strażniku Gotham, ale prawda okazała się wspanialsza, niż mógłby przypuszczać.
Podziwiałem cię, Bruce. Byłeś moim idolem. Chciałem być taki jak ty, chciałem, żebyś zwrócił na mnie uwagę i docenił starania.
Pomagałem Batmanowi, byłem synem milionera. Zazdrościły mi pewnie wszystkie dzieciaki w mieście. Z jednej strony bycia Robinem, z drugiej twojej fortuny i wygód, jakie niosła. Ciekawe czy ktokolwiek podejrzewał, że Robin i ja to ta sama osoba...
Pamiętasz jeszcze noce, podczas których wyruszałeś na samotne misje, a Alfred gdzieś znikał? Zastanowiło cię kiedyś, co robił przez te godziny? Co ja robiłem? Po co pytam. Oczywiście, że zastanowiło. Jestem pewny, że nawet odkryłeś co, ale pozwól mi to powiedzieć. Chcę, żebyś usłyszał to z moich ust.
Kiedy ty ganiałeś za złodziejaszkami, Alfred był ze mną.
Słuchał mojego płaczu, pocieszał i nie pozwalał zwątpić. Mówił o tobie, o tym, jak ty sobie poradziłeś, opowiadał o paniczu Bruce'sie, który nie potrafił jeszcze chodzić bez ciągłego wywracania się i zdzierania kolan. To dzięki niemu tu jestem. Nie dzięki Batmanowi ani Bruce'owi Wayne'owi. To Alfred ocierał łzy tęsknoty, rozpaczy, żalu i poczucia winy. Długo myślałem, że rodzice umarli przeze mnie. Znałem prawdę, złapaliśmy winnych, a jednak czułem, że to wciąż za mało, że mogłem ich jakoś wtedy uratować. Wiesz, jak to jest stracić rodziców, a jednak nie zrobiłeś nic. Pewnie byłeś przekonany, że to mnie wzmocni tak jak wzmocniło ciebie. Nie jestem tobą, Bruce i nigdy nie byłem.
Potrzebowałem ojca. Ten niski chłopiec go potrzebował i byłeś nim. Co prawda tylko na papierze, ale to tak wiele, nie sądzisz? Tylko że nie potrzebowałem głupiego druczku. Potrzebowałem kogoś, kto mi pomoże i będzie zawsze. Przytuli, pocieszy, zostanie nową rodziną.
Dorastałem. Doskonale pamiętam wieczór, kiedy powiedziałem ci, że się wyprowadzam. Przyjąłeś to właściwie bez emocji. Nie oderwałeś wzroku od przeglądanych danych i tylko mruknąłeś potwierdzająco. Zabolało. Poszedłem do siebie. Wymknąłem się oknem. Wróciłem cały poobijany. Nie pomogło. Nadal czułem pustkę.
Byłem i nadal jestem twoim pierwszym synem, więc Bruce, teraz gdy masz szansę, nie popełnij tych samych błędów, dobrze? Nikt nie zasługuje na samotność. Nie zamykaj się w kokonie pracy, nie zasłaniaj się czarnym płaszczem. Czasem nawet ty potrzebujesz przerwy. Spędź trochę czasu z Damianem. Nie jako Batman, nie jako Bruce Wayne. Jako ojciec. On tego potrzebuje. Dopiero co stracił matkę. Nie pozwól, by stracił ojca. Masz jeszcze szansę, dać mu to, czego nie potrafiłeś dać mnie. Nie obwiniam cię. Chciałeś jak najlepiej.
Zadbaj o Damiana.
Dick Grayson
CZYTASZ
Lament rudzików |ʙᴀᴛᴍᴀɴ| ✓
FanfictionBruce Wayne nigdy nie był idealnym ojcem. Przez lata zrobił wiele dobrego, ale też popełnił niezliczoną ilość błędów, a dzieci mają to do siebie, że szybko rosną i niektórych rzeczy nie da się już naprawić. 🅿︎🅸︎🆂︎🅰︎🅽︎🅴︎: luty 2018