15 kwietnia 1912 rok, Ocean Atlantycki.
-Chyba już czas się przejść- powiedział Richard.
Przechył Titanica na dziób był już bardzo wyczuwalny.
Asasyn i Templariusz wstali z foteli. Kiedy już tylko wyszli z apartamentu, zobaczyli tłumy ludzi biegających we wszystkie strony.
W końcu, wyszli na pokład.
Większa część dziobu znalazła się już pod wodą.
-Nazywaj to, jak chcesz, ale dla mnie to zwykła pycha- powiedział Richard.
-Co masz na myśli?- spojrzał Charles.
-Przechwalanie się, że statek jest niezatapialny i nie danie większej ilości szalup...- wyjaśnił.
Charles uniósł głowę i popatrzył się na swojego ,,wroga".
-No co? To, że my prowadzimy wojnę, nie oznacza, że nie myślimy o cywilach- dodał.
-W pełni się z tym zgadzam... tylko że...- Asasyn zawiesił się.
-Tylko że co?- dopytał Richard.
-Nie możemy im pomóc. Połowa z tych ludzi nie dożyje poranka- dokończył.
-Jak na razie, musimy przetrwać my. Zdołamy uratować się ze statku, a potem rozstrzygniemy to, jak należy- nadmienił Templariusz.
Mężczyźni szli dalej przez pokład.
-Panie Ismay!- zawołał Charles, ujrzawszy szefa White Star Line.
-Udaje, że cię nie słyszy- powiedział Richard.
Templariusz nie mylił się. Bruce Ismay szukał tylko okazji, aby dostać się do szalupy i nie pomagać w akcji ratowniczej.
-Pieprzony bufon...- zdenerwował się Charles, gdy zobaczył, jak Ismay wszedł do łodzi przed kobietą.
-Spuszczać!- rozkazał oficer Murdoch.
Szalupa zaczęła się obniżać, po czym dosięgła tafli wody.
-Dlaczego wsadzacie do szalup tak mało ludzi?!- zdenerwował się Thomas Andrews, który właśnie przybiegł.
-Obawiamy się przeciążenia- wyjaśnił jeden z oficerów.
-Przeciążenia?! Na testach w Belfaście mieściło się w nich 65 chłopa!- krzyknął.
-Niech będzie... Więcej ludzi! Tutaj proszę!- oficer zaczął zaganiać pasażerów.
Woda zalewała kolejne pokłady, sięgając mostka. Przechył był bardzo odczuwalny.
-Zaczekaj... Muszę coś zrobić- powiedział Charles do Richarda.
Asasyn poszedł w kierunku zalanej części dziobowej.
-Kapitanie!- zawołał.
Dowódca usłyszał jego głos.
-Co się stało?- zapytał.
-Nie chcę się wtrącać w ewakuację, ale może lepszym pomysłem byłoby utworzenie tratw i zrzucenie ich na wodę?- zaproponował.
-Tak... to dobry pomysł...- odparł, idąc dalej, w stronę mostka.
-Nie ratuje się pan?- zapytał Charles.
Kapitan spojrzał się tylko na niego smętnym wzrokiem, po czym odwrócił i poszedł.
Charles był zmieszany.
-Kapitan zawsze idzie na dno ze swoim okrętem- powiedział Richard.
-To mądry człowiek... Wie, co robi...- dodał Charles.
-Toniemy przy muzyce... Zadbali o wszystko!- cicho zaśmiał się Templariusz.
-I ciebie to śmieszy?!- zdenerwował się mężczyzna.
-Nie... nie o to mi chodziło...- tłumaczył się.
Sytuacja była jeszcze bardziej napięta, niż wcześniej. Pasażerowie zdawali już sobie sprawę z tego, że statek powoli idzie na dno, więc rzucali się jeden na drugiego.
Kilku mężczyzn, wraz z oficerem Murdoch'iem próbowało ściągnąć z wyższego pokładu przy pierwszym kominie szalupę, gdy niespodziewanie, ta upadła, miażdżąc biednego oficera.
-Mój Boże! Trzeba mu pomóc!- zawołał Charles.
-On już nie żyje! Musisz teraz myśleć tylko o sobie!- zatrzymał go Richard.
CZYTASZ
Titanic: Assassin's Creed Historie
Historical FictionWspomnienia genetyczne wykradzione z tajnych akt Abstergo. 1912 rok. RMS Titanic- chluba White Star Line wypływa w swój dziewiczy rejs. Na pokładzie znajduje się Asasyn Charles Collins z jasnym zadaniem wytropienia Templariusza, który także płynie d...