13. Wiesz co robisz?

850 69 16
                                    

- I co Kamil na to? - zapytał Johann, gdy opowiedziałem mu o sytuacji z Prevcem. - Zdenerwował się?

- To mało powiedziane. Wściekł się. Nigdy nie widziałem go w takim stanie. Powiedział, że go zabije i, Bóg mi świadkiem, w tamtej chwili mu uwierzyłem.

- Nieźle. Ale załatwił to?

- Tak. Prevc omija mnie szerokim łukiem.

- Ale co mu odjebało? - zastanawiał się.

- Nie wiem... I chyba nie chcę znać jego intencji - westchnąłem, układając się wygodniej na łóżku. Johann leżał obok mnie na brzuchu i obserwował mnie uważnie.

- A ja bym chciał.

- Zapytaj Kamila, jak przyjdzie.

- A kiedy będzie?

- Zaraz, właśnie wszedł do hotelu - odczytałem SMS-a.

- Myślisz, że on wie dlaczego?

- Na pewno - odłożyłem smartfon. - Jestem tego pewien.

- Cześć - do pokoju wszedł Kamil. - Co robicie? - podszedł i usiadł na łóżku obok mnie, a ja ułożyłem głowę na jego udach.

- Mam do ciebie pytanie - oznajmił Forfang. - Dlaczego Prevc to zrobił?

- Bo jest idiotą - Polak wplątał palce w moje włosy i bawił się nimi.

- A tak serio?

- Myślał, że Danny mu uwierzy i mnie odepchnie, a wtedy ja, chcąc leczyć złamane serce, wpadnę mu w ramiona. Proste - zironizował.

- Pomysł niezły - stwierdził, więc kopnąłem go w nogę. - Aua! No co! Doceniam pomysłowość... Plan był dobry, ale wykonanie... Ja na jego miejscu nie rozmawiałbym z Dannym sam, ale wysłał kogoś, kto wzbudza zaufanie... Cenè, czy kogoś.

- Możesz nie mówić o mnie, jakby mnie tu nie było? - warknąłem do niego.

- Sorry - uśmiechnął się do mnie. - Dlaczego twoja kadra już nie mieszka w tych samych hotelach co nasza? - spojrzał na Kamila.

- To akurat przypadek, tak się dogadali trenerzy. Zaszła pewna sytuacja, przez którą my i Słoweńcy nie możemy być w jednym hotelu - odparł.

- Co zrobiłeś? - zapytałem i podniosłem się na łokciu.

- Jak zawsze ja - odsunął się ode mnie. - Skąd pomysł, że chodzi o mnie?

- Mylę się?

- To nie tylko moja wina - założył ręce na piersi, a ja się zaśmiałem.

- O co poszło? - zapytał Johann.

- Pero powiedział jedno zdanie za dużo... I wiesz... Moja ręka się zdenerwowała i nie mogłem jej utrzymać - mówił, a ja się zaśmiałem z tego tłumaczenia.

- Pójdę do siebie - Johann podniósł się z łóżka.

- Nie musisz - odezwał się Kamil.

- Owszem, muszę - uśmiechnął się. - Na razie - wyszedł. Podniosłem się i usiadłem przodem do Stocha, który się do mnie uśmiechnął, trzymając moją dłoń.

Pod wpływem jego spojrzenia zrobiło mi się gorąco.

- Nie patrz tak na mnie - szepnąłem.

- Jak? - udał, że nie wie o co mi chodzi.

- Właśnie tak - zakryłem mu oczy wolną dłonią. Zaśmiał się na ten gest i zabrał moją rękę.

- Dlaczego?

Przeszłość nie znika | D. A. TandeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz